2. Wszystko pierwsze

93 12 6
                                    

,, Cause girls likes you, run around with guys like me til sundown"

6:30. Nienawidzę tej godziny od poniedziałku do piątku. Tej piosenki tak samo, dlatego Emily ustawiła mi ją na budzik dla szybszej pobudki. Z dołu słyszę już poranną rozmowę z Ashley jak spała, co jej się śniło i inne typowe pytania dla 7-latki. Nie zamierzam wstawać. Zawsze to mówiłam, ale dzisiaj pierwszy raz na serio. Plotki po szkole już krążą jak oszalałe. w ostatnich dniach szkoła żyła tylko nią, i pierwszy raz byłam w centrum uwagi jako najlepsza przyjaciółka zmarłej nastolatki. Naprawdę nie mam na to ochoty. Tego wypytywania jaka to ona była i dlaczego coś takiego miało miejsce.

Dobra wystarczy. Czegokolwiek bym nie zrobiła to i tak nie ma szans na zostanie w domu. Po 10 minutach wstałam. Idę do łazienki i biorę poranny prysznic. Suszę włosy, myję zęby i wracam do pokoju. Otwieram szafę; i jak nigdy nie lubiłam się stroić to dzisiaj wyjątkowo. Zwykła koszulka, na to całą czarna bluza z kapturem i czarne jeansy. Szybki make-up czyli podkład, tusz do rzęs i tona korektoru pod oczu, żeby zatrzeć ślad nieprzespanych nocy.

- Cześć kochanie, zrobiłam ci śniadanie; grzanki z dżemem twoje ulubione - zrobiłaś mi co? Ostatnie śniadanie jakie przygotowała mi mama było chyba w czwartej klasie podstawówki. 

- Hej, uśmiech! Wiedz, że masz u mnie zawsze wsparcie, ale nie chce robić z Ciebie ofiary, dlatego tego tak nie pokazuję. 

Oj chciałabym mieć, mamusiu. Nie wiem czy mi się wydaje, ale nie wyczułam tak nawet procenta prawdziwej szczerości. Ale dobra, przynajmniej spełniła jakiś tam obowiązek matki i powiedziała dobre słowo.

- Dzięki. Jak coś, to kończę o czwartej i wracam do domu.

- Dobrze, będę czekać. Ashley, a ty?

Hmm... muszę powiedzieć, że śniadanie pyszne. Kończę dobijać kawę i sprawdzam dojazd. To dziwne, ale po roku chodzenia do liceum cały czas nie ogarnęłam rozkładów. 

Wybija 7:25 razem z godziną o której zazwyczaj wychodzę. Szybko pakuje zeszyty na poniedziałek, dokumenty, klucze, szczotkę do włosów i wychodzę. Zimno... nawet bardzo. Zakładam słuchawki, włączam Tidala i playlistę KAEM (czytaj: Kate's And Emily's Music) Są to piosenki, na których punkcie oszalałyśmy obydwie, dlatego nazwa nie mogła być inna. Do szkoły mam sześć przystanków  autobusem, a potem ok. 7 minut na piechotę.

- Hej Kate, co tam u ciebie? - no niemożliwe. Nie sądziłam, że nawet w drodze znajdą się ludzie, którzy będą udawać, że ktoś taki jak jak nawet w najmniejszym stopniu go interesuje. Każdy nastolatek twierdzi w tym momencie, że to nie jest nic innego jak użalanie się nad sobą, ale przysięgam, ludzie nigdy przenigdy od kiedy chodzę do szkoły nie pytali co u mnie. Zawsze byłam mającym ciało duchem, którego widać i nigdy mi to nie przeszkadzało, dlatego też popularność nie przypadła mi do gustu.

- Normalnie - standardowa odpowiedź, która jasno powinna dać do zrozumienia, że nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę.

- Jejciu, ale dzisiaj wieje, czy może być gorzej?  - niektórzy jednak, nie odbierają słów tak jak powinni. 

- Jest luty, tak urok - najwyraźniej udało mi się ją zgasić, bo (całe szczęście) odpowiedzi już nie było.

Zaczynamy filozofią. Naprawdę staram się być tolerancyjna, ale jak bardzo nudne i pozbawione sensu życie musieli mieć ludzie, którzy wybrali ten kierunek. Co jak co, ale akurat przedmioty humanistyczne u mnie miały już swoją egzekucję. Teraz to czuję, że moja zdolność mowy będzie powoli zanikać bo jak zawsze przegadywałyśmy całą filozofię, to dzisiaj milczę i to się nie zmieni... Całe przerwy przesiedziałam w bibliotece, obiady przy osobnym stoliku (mimo iż pierwszy raz zostałam zaproszona się dosiąść, oczywiście, żeby potem mieli o czym plotkować), a na lekcji nie pozostawało mi nic innego jak wysłuchiwanie niezwykle interesujących dziewczyn, których jedynym problemem jest fakt, że wymarzone kolczyki w naszym Stanie dostępne są tylko srebrne, jeśli złote byłyby ładniejsze.

- Masakra co nie? 

- Zastanawiam czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nimi.

- Też się zastanawiam - odparł z uśmiechem.

Powinnam się wkurzyć, ale pierwszy raz, od śmierci Emily się uśmiechnęłam...

Powód.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz