3. Ostatnie pożegnanie

68 11 4
                                    


Przeżyłam!

Nie było łatwo, ale się udało. Wybiła 16-ta, a ja już w domu. Rzucam się z torbą na łóżko i wyrzucam wszystko na koc. Wyjątkowo mało zadane - kto wie, może nauczyciele specjalnie odpuścili nam ze względu na ostatnie wydarzenia. Odkładam na biurko książki, które muszę ogarnąć na jutro i schodzę do kuchni coś zjeść. W lodówce widzę zupę pomidorową i naleśniki z warzywami. Zdecydowanie wygrały naleśniki. Biorę i wkładam do mikrofalówki na 2 minuty - stety lub niestety ale do tego właśnie ograniczają się moje umiejętności gotowania. Wstawiam wodę na herbatę i siadam przy stole. Czekanie na obiad to idealny moment na przeglądanie internetu, bo w sumie chyba tylko wtedy to robię. Mimo że jestem człowiekiem bez przyjaciół to nigdy nie byłam uzależniona od telefonu. Słyszę wkładanie klucza do drzwi, o nie... przyszła Ashley z mamą.

- Cześć kochanie, weź ode mnie te torby, proszę.

- Jasne... - zawsze mnie dziwiło, że mamie codziennie chce się chodzić do sklepu.

 Podchodzę do niej zabierając siatki z warzywami i mamy torebkę. Ale chwila... coś ewidentnie z niej wystawało. duża biała koperta. List. Nic dziwnego by w tym nie było gdyby w odbiorcy nie było napisane Kate Stanley. Od razu dyskretnie wyjmuję kopertę wkładając ją pod deskę do krojenia. Coś jest nie tak... Ja nigdy nie dostałam listu, a nic nie zamawiałam. Gadam chwilę z mamą (co bardzo mi się to przedłuża...) jem szybko naleśniki, a herbatę biorę do pokoju. 

Teraz trzeba szybko coś wymyśleć, żeby wziąć tą kopertę. Pomijam fakt po co ktoś miałby do mnie pisać list, ale na A4? No proszę, tego nawet nie ma jak przenieść na piętro nie zostając zauważonym. Okej... jakiś plan. Może wezmę jakąś dużą książkę, zejdę na dół podejdę do deski, wezmę list i mama nic nie zauważy. Jezu... Żeby tylko nie zaczęła sprzątać w kuchni bo podniesie tą deskę i zobaczy - o ile już tego nie zrobiła. Kate Myśl! Może poproszę Ashley żeby zajęła mamę na chwilę. O tak, genialnie!

- Ashley!!

- Nie drzyj się, słyszę! - jak na 7-latkę chyba za bardzo pyskata się zrobiła.

- Choć do mnie na chwilę, proszę - ewidentnie wymusiłam to ostatnie słowo, ale musiałam na chwilę schować swoją nikłą dumę do kieszeni.

Może wymusiłam, ale pomogło od razu bo usłyszałam wchodzenie po schodach. 

- Co jest? - spytała tak nudno, że już mi się odechciewało jakkolwiek z nią współpracować.

- Mam dla Ciebie bardzo ważną misję - znam te patenty na małe dzieci, które zawsze działają.

- Ooo jaką? - haha, od razu działa!

- Musisz zająć mamę na 3 minuty, tak żeby nie weszła do kuchni.

- Yyyy, po co? - jak ja nie lubię z nią dyskutować.

- Chcę jej zrobić niespodziankę, więc nie może patrzeć. A no i ty nie możesz się wygadać!

- A co z tego będę miała? - co jest z tymi dziećmi? Czy nie mogą po prostu czegoś zrobić?

- Rozpakuję za Ciebie zmywarkę.

- Ooo no to nie ma problemu! - no i pięknie.

- Dobra to leć!

Zbiega szybko ze schodów i słyszę jak rozmawia przez chwilę z mama, ale po czasie obydwie gdzieś idą. Trochę jej to zajęło, ale dobra. Na moje szczęście deska do krojenia stała na tym samym miejscu. Schodzę szybko i wracam do pokoju z kopertą. Zamykam porządnie drzwi i Siadam na łóżku. Oglądam ją z każdej strony, ale po przeczytaniu nadawcy wytrzeszczam oczy i upuszczam kopertę na podłogę.

Nadawca: Emily Shanon.

Kto sobie robi jaja!? Co TO ma w ogóle być? Emily nigdy w życiu nie wysłała do nikogo listu. God! Zejdźmy na Ziemię! Emily nie żyje! Nie chcę otwierać tej koperty... Za późno. Otworzyłam. W środku jest kartka. Wyjmuję ją bardzo powoli, a ręce mi się trzęsą nawet nie wiem z jakiego powodu. To zwykły papier, nie zrobi mi krzywdy. Do oczu napływają mi łzy. Jej odręczne pismo.

Kochana Kate!

Nigdy nie sądziłam, że coś takiego nadejdzie. List... Komunikowałyśmy się chyba w każdy możliwy, ale listu jeszcze nie było. Z racji, że to pierwszy list, musi być wyjątkowy, a w nim wyjątkowe słowa. Zawsze byłaś, jesteś i będziesz moją najlepszą i ukochaną przyjaciółką. Jedyną. Ludzie mogli zazdrościć nam tak potężnej przyjaźni. Zawsze mówiłyśmy sobie - przyjaciółki na zawsze. Tyle ile my mamy wspomnień nie ma żadna dziewczyna w naszym wieku, mimo iż wszystkie myślą, że mamy nudne życie. Nam też się tak zawsze wydawało, ale nigdy tak nie było. Te wszystkie przecudowne historie były tylko i wyłącznie dzięki TOBIE. Jednak wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. Jeśli to czytasz to znaczy, że nawet ta, nasza fantastyczna historia musiała się skończyć. Nie pytaj dlaczego, ani po co. Wiedz, że gdyby nie ty nie miałabym tak świetnego życia, a jego kres byłby dużo wcześniej. Moja nie długa ale piękna i bardzo emocjonalna przygoda - życie - była dzięki Tobie. Dziękuję Ci za to z całego serca. Nie obwiniaj się, nie żałuj, nie tęsknij, nie wspominaj i nie pytaj. Tak wyszło wiele rzeczy do tego doprowadziło. To nie jest ważne. Żyj zawsze pełnią życia bo twoja przygoda cały czas trwa i spraw, żeby była zawsze piękna tak jak moja.

                                                                                                                       Kocham Cię  i z całego serca dziękuję

                                                                                                                                                                              Emily.

Powód.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz