Mam zamknięte oczy, a widzę. Widzę wszystko. I do tego wyraźniej niż kiedykolwiek mimo że nie miałem na nosie okularów.
Leżałem na łóżku.
Chyba - znaczy na pewno w szpitalu. Z góry patrzył na mnie jakiś lekarz. Miał kręcone, jasne blond włosy sięgające do ramion, ładne, błękitne oczy i bladą cerę. Na jego policzkach widoczne były blado czerwone rumieńce. Miał rzadką, czarną brodę, i mnóstwo brązowych piegów na twarzy.
Mówił coś. Szkoda że nie mogłem usłyszeć co.
Właśnie, nie mogę słyszeć!
Myślicie, jakim sposobem ja w ogóle żyję?! Przecież... Strzeliłem sobie w głowę... Znaczy - on strzelił.
Chcecie wiedzieć kim jest on?
Hahaha...
Cóż...
On sam wam o tym opowie...Bo teraz on, to ja!!!
Teraz zapomnijcie o tym starym głupcu, teraz jestem tylko ja.
Ja wam będę wszystko objaśniał, kreował moje własne oblicze i wciskał je do waszych główek.Teraz jesteśmy tylko ty i ja...
Zacznę od początku...
--------------------------------------------------
Witam wszystkich.
Jestem Carol Ivenston. Mam dokładnie 59 lat (nie, to nie żart). Mam poszarpane, zwykle nie uczesane, ciemne blond włosy, jasną, odrobinę brudną cerę, którą zdobią brązowe piegi i mnóstwo blizn. Moję oczy są dwukolorowe, mam tylko zwyczjną heterochromię. Moje lewe oko jest czerwone (i nie, nie nosze soczewek, to naturalny kolor..) a prawe szare. Krwisto czerwone żywe, a szare, nudne i smutne. Tak jak moje osobowości.
Przez większość życia mieszkałem we Włoszech i tam się urodziłem (Jestem Włochem, ale matka miała korzenie meksykańsko-amerykańsko-polskie), później w Rosji, a teraz w USA. A dokładnie to w Southarm, kilka mil na południe od Minnesoty. Zimno tutaj, zupełnie jak w Moskwie.
Miałem żonę, która niedawno zmarła na białaczkę. Mam również piątkę dzieci, w tym trójka z nich jest juz całkowicie dorosła. Cieszę się ze moję dzieci dorastali wraz z matką. Przynajmniej nie miałem na głowie rozkrzyczanych bachorów. Teraz moje najmłodsze dwie córki za nie długo będą pełnoletnie i WRESZCIE zostanę sam.
Opowiadałem już wam o moim bracie. W sumie przez cały czas skupiałem się głównie na nim. Ale teraz to nie on jest tutaj ważny! Teraz tylko "Me, Myself and I"!
Dobra, pora zostawić sprawy rodzinne w spokoju.
Nie do końca wiem jak opisać mój charakter...
Jestem uparty jak cholera
Jestem samolubny
Samotny...
Ale bycie samym sprawia mi przyjemność.
Nie lubię przebywać z ludźmi.
Nie mam żadnej depresji, po prostu jestem zbytnim egoistą, za dużo ludzi mógł bym zranić.
Nie że jest to dla mnie jakiś problem, czy coś...
Pewnie spytacie mnie teraz: "Dlaczego w ogóle zakładałeś rodzinę idioto, skoro nie lubisz zadawać się z ludźmi?"
No cóż, los tak chciał. Byłem młody i głupi. Ah, no dobra nie młody. W głębi duszy zawsze byłem zbyt dojrzały dla mojego otoczenia i nigdy nie pojmowałem płytkiego rozumowania dzieci.Opowiedziałem już wszystko.
Wykreowałem siebie. Ciekawe co sobie teraz o mnie pomyślicie.
To już tyle.--------------------------------------------------
Nagle poczułem, jak ktoś dotyka mojego policzka. Teraz owy blondyn pochylał się nade mną i jakby wzrokiem błagał mnie żebym wstał.
A nie może mi podać jakiś lekarstw, czy szczepionek?
A może dla mnie nie masz już ratunku?
Trafię do śpiączki?
O kur*a.
Może ten pomysł z zastrzeleniem się nie był zbytnio dobry?
Jest tak wiele różnych sposobów na śmierć...
Już miałem się wzdrygnąć, ale nie mogłem wykonać żadnego ruchu.
Nie wiem czy te okropne ciało będzie mnie słuchało tak jak słuchało jego - znaczy mnie - znaczy yy... Ughhh... Nieważne.Leżałem na białym prześcieradle i czekałem, obserwując lekarza. Zauważyłem że jest strasznie zdenerwowany i zestersowany.
Jak ja bym chciał słyszeć co on mówi...
Czekaj.
A może właśnie przeżywam jakąś dziwną śmierć kliniczną?
O nie nie nie, mój plan nie wypalił! Co ja-
Ale wtedy właśnie poczułem, że mogę ruszać ręką. Powoli uzyskiwałem kontrolę nad tym ciałem.
Nareszcie.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem pusty pokój. Światło było zgaszone. Spojrzałem na wielki zegar wiszący na ścianie. Była 3 w nocy. Zdałem sobie sprawę że, wszystko co widziałem, to był jakiś porąbany sen, albo... Wizja... Może widziałem przeszłość?
Jak gdyby nigdy nic wstałem i próbowałem znaleźć moje okulary w tej całej ciemności.
-Cholera.- Poczułem ulgę. Usłyszałem mój głos. Był niski, suchy i chyba miałem chrypkę. Nic dziwnego.
Od razu dotknąłem skroni. Pod palcami wyczułem kawałek materiału. Pewnie zwyczajny plaster. Zwyczajny plaster na ranie po strzale? Ktoś tu chyba jest nie normalny... -Chyba że...- Odkleiłem plaster szybko, ale i tak syknąłem z bólu.
Dotknęłem tego miejsca ponownie. Okazało się, że rany nie było. -Tak szybko?? Hahaha! Świetnie... Wszystko idzie tak jak należy, a nawet lepiej! Haha... To co mam teraz robić... Czekać? Iść? W sumie mógłbym sobie z tego szpitala po prostu uciec, ale nie... Coś mnie tutaj zatrzymuje...-Sam nie wiedziałem o co mi chodzi. Zresztą i tak ktoś za chwilę tu przyjdzie żeby sprawdzić co... Co u mnie... Pffft żeby ktoś się mną zainteresował... Poza tym wolę samotność. Tak zostanę w tym... Pomieszczeniu i nawet jeśli ktoś tu wejdzie, będę udawał że jestem tu sam i nikogo nie widzę-Haha...-Teraz śmiałem się do siebie, ale w pewnym momencie coś mi przeskoczyło w szczęce. -Agh! Co, te ciało nigdy się nie uśmiechało? A tak... W końcu ono zawsze było tylko szare, nudne i smutne...Szpital to tylko inny rodzaj psychiatryku. I właśnie tu najczęściej miewa się najokropniejsze koszmary. Wiem lekarze ratują ludziom życie na oddziałach szpitalnych, ale nadal uważam że to miejsce jest opętane przez jakieś złe duchy. Wszyscy są tutaj smutni i skupieni. Wszyscy cierpią i to nie tylko fizycznie. Psychika cierpi najbardziej, kiedy widzisz tych ludzi którzy się tutaj znajdują. Obrzydliwe choroby, które zżerają ich ciała... To jest wstrętne. Ja znam dobrze takie miejca, rozumiem wszystko co tutaj się dzieję, sam kiedyś byłem medykiem i lekarzem, znawcą anatomii ludzkiej i zwierzęcej. Teraz z tego zrezygnowałem, z wielu różnych powodów.
Wciąż jeszcze nie znalazłem moich okularów.
Nie chciałem już czekać, chciałem coś zrobić. Chciałem zobaczyć tego lekarza który stał nade mną. Powiem mu, że już wszystko w porządku, że czuję się dobrze... Czekaj, co?! Nie nie nie, nie mam zamiaru niczego takiego robić! To wyjdzie jakbym się nim interesował, a wcale tak nie jest. On też pewnie ma mnie w nosie...
W pewnym momencie przestałem szukać tych okularów i położyłem się na łóżku. Leżałem tak dość długo, ale nie jestem w stanie powiedzieć ile dokładnie. Nie patrzyłem się na zegar. Nie obchodziło mnie to. Teraz nie mogłem przestać myśleć o tym lekarzu. Chciałem żeby tu przyszedł, nie wiem dlaczego. Po pewnym czasie zasnąłem. Kiedy się przebudziłem było coś koło 6. Po raz 3 rozpocząłem poszukiwania moich okularów. Okazało się że leżały na małym stoliku obok łóżka, którego nawet nie zauważyłem. Podniosłem je i założyłem. Zaczęłem się rozglądać po całej salce. Zobaczyłem że w drzwiach stoi ten blondyn i rozmawia z jakimś innym lekarzem. Od razu jak podniosłem głowę, on błyskawicznie odwrócił się jakby poczuł że wstałem. Podbiegł do mnie nie mówiąc ani słowa drugiemu mężczyźnie.
-Carl! Żyjesz!
Tylko jedna osoba mówiła do mnie "Carl".
-Hector? To ty nadal tutaj pracujesz? Zmieniłeś się... I to bardzo... Przecież miałeś ciemne włosy i...
Hector był moim starym współpracownikiem. Nie poznałem go kompletnie. Kiedy ostatnio go widziałem (a mianowicie jakieś 5 lat temu) miał, jak już wspomniałem, ciemniejsze i o wiele krótsze włosy, nosił duże, okrągłe okulary... Był starszy ode mnie o 3 lata i jeszcze nie zrezygnował z tej okropnej pracy.
-Haha... Myślałem że zapadniesz w śpiączkę... Ale... Żyjesz... - Najwyraźniej Hector mnie nie słuchał. Śmiał się i płakał jednocześnie.
-Co ci jest Hecc? Dlaczego- Ale w tym momencie blondyn rzucił się mi na szyję i objął mnie ramionami. Zawsze był bardzo wrażliwy (nadal mu się dziwie że ktoś taki jak on przetrwał jako lekarz tak długo) ale teraz przesadził. Mimo wszystko odwzajemniłem uścisk. Nie mogłem się powstrzymać.
Uśmiechnąłem się pod nosem.-------------------------------------------------
Proszę, macie tą pierwszą część! Miałam wielką wenę hahaha. Mam nadzieję że jest dobry uwu
To Papa!
Ooo 1284 słów
![](https://img.wattpad.com/cover/176624534-288-k31827.jpg)
CZYTASZ
× shooted smoker ×
Short Story"-Tato, a dlaczego ty w ogóle nie rozmawiasz z wujkiem? -Wujek jest trochę... Nadpobudliwy i niebezpieczny kochanie. Stawiam że jest albo masochistą, albo depresantem. -Nie, nie prawda. Jestem pewna że jest inny powód dlaczego nie rozmawiacie! -Dopr...