1# Koniec? To dopiero początek!

279 13 4
                                    

Uwaga! To jest fanfiction Steven Universe. A ten rozdział ma spoiler z ,,Change your Mind". Jest trochę zmieniony, ale nie aż tak dużo. Więc albo omiń 1 część, albo obejrzyj odcinek, albo po prostu zacznij czytać na własną odpowiedzialność.
Tylko rozdział 1 ma jak na razie spojlery! Przy każdych możliwych spojlerach będę was ostrzegać!
To zaczynamy

Wskoczyłam do oka w robocie, aby dostać się do środka. Trzeba w końcu przekonać lub pokonać tą białą. Trzymałam mój nowy miecz wykuty przez Bizmut. Gdy weszłam zdziwiłam się. W środku była biała diament na swoim tronie. Była wielka! Miała złocistą pelerynę. Nie wiele więcej mogłam zobaczyć, bo mocno świeciła. Obok były diamenty. To była żółta i niebieska. Tylko czemu są białe?
Dalej stał Steven. On jedyny (po za mną) był w kolorze. Za nim były klejnoty. Tylko, że teraz byli białe. Nawet perła, która ogólnie bywała lekko biaława. Gdy wskoczyłam, biała (diament) zaśmiała się.
-Po co ci to zwierzątko?
I zaraz Perła zaczęła mnie atakować. Walczyłam. W końcu usłyszałam jak Steven mnie wołał. Zdekocentrował mnie. I Perła wytrąciła mi miecz, po czym mnie złapała. Stevena wypuścili. Ja jednak wciąż byłam trzymana przez perłę, która zatykała mi buzię.

STEVEN

Po uwięzieniu Connie i mnie wypuszczeniu, biała zaczęła mówić
- Żałosne.Tylko JA jestem idealna. Biały Diament ma wszystkie kolory szczepione razem i zero wad. Żółta jest zbyt... Surowa??
Niebieska jest zbyt troskliwa. A ty to nawet nie chcę komentować. Dlatego otaczasz się nieidealnymi klejnotami. Defektami.Po co? Bo nie chcesz być gorsza. Bo wśród nich jesteś najlepsza z najgorszych. -Zaśmiała się
-To nie prawda! A nawet jeśli. Mówisz o mojej mamie. Nie o mnie! -krzyknąłem
-Zabawne różowa. Najlepsze jest to, że twoje promienie nie mogą się przebić. Cały czas to byłaś ty, cały czas to wiedziałaś. Nie oszukuj siebie. Znasz rzeczy, które tylko Różowa może wiedzieć.
Zatkałem uszy. Nie chciałem tego słuchać. Zobaczyłem jak przebiła różowa szybę, jak w snach zwymiotowałem włosy, oraz jak Różowa płakała.
- Nie prawda. Ja po prostu... Widzę jej wspomnienia. I czuję jej uczucia
Wtedy zacząłem się wahać. Kim jestem? Connie powiedziała:
-Steven! Nie słuchaj jej. Ona chce ci zmącić w głowie!
Biała wykorzystała moją nie uwagę i złapała mnie jedną ręką. Drugą zaś zaczęła się zbliżać. Bałem się. Zrobiłem bańkę, ale ona ją przebiła. Złapała mój klejnot. Connie krzyknęła moje imię.
I wtedy stało się coś dziwnego. Klejnoty odzyskały kolor. Upadły. Biała się ździwiła. Ja szczerze też. Próbowałem skorzystać z okazji i się uwolnić. Zmieniła uścisk.
Nie miałem co zrobić. I wtedy wyciągnęła klejnot.
Obudziłem się na podłodze. Czułem się fatalnie. Ledwo się ruszałem. Paliła mnie głowa i wszystko mnie bolało. Zerknąłem na miejsce gdzie był kryształ. Nie było go. Klejnoty i Connie ucieszyły się gdy się obudziłem. Connie mnie podniosła. Trzymałem się oparty na nią.
I wtedy mój klejnot w ręce diament zaczął świecić. Zaczęła się regeneracja. Najpierw pojawiła się postura Różowej, potem Rose, ale ostatnia forma ździwiła nas wszystkich. To byłem ja, cały różowy. Jak hologram. Opadł powoli.
Stał w miejscu. Wszyscy zastygli. Wtedy przerwałem ciszę. Zrobiłem krok w kierunku klejnotu. Upadłem. Connie krzyknęła. Ledwo się trzymałem. Łzy pełne bólu leciały po policzkach. Chciałem iść do tego diamentu. Ale nie mogłem. Biała skapnęła się, że klejnoty się ruszają i że jej nie służą, więc strzeliła pociskiem w nich. Starały się wytrzymać. Chciały mi pomóc, ale nie mogły i znowu stały się białe. Różowy Steven zaczął iść w moim kierunku, ale biała nie chciała dać za wygraną. Strzeliła w niego białym laserem. Tym samym co klejnoty. Jednak on użył tarczy. To była inna niż ja wyciągałem. Ale nie miałem czasu się zastanawiać. Nie wyszło jej. Strzeliła znowu. Tym razem obronił swoją bańką. Bańka również wyglądała inaczej. Biała była mocno wkurzona. Strzeliła z wszystkich kryształów i z swojego tym laserem, jednak bańka różowego Stevena wytrzymała.
-Ale gdzie jest różowa?- zapytała zdesperowana.
-Nie ma jej. - odpowiedział Różowy Steven
-Co?!
-Odeszła!- krzyknął.
Zakryłem uszy. Krzyk był straszny. A ja byłem blisko stracenia przytomności. Wszyscy zakryli uszy. W miejscu, gdzie stał Steven zrobiło się wygięcie. Wszyscy spadli. Najpierw ametyst i perły, po chwili granat, żółta i niebieska i w końcu biały Diament. Nie chciałem, żeby ich ranił.
-Stop! Ranisz ich.- krzyknąłem do niego.
Podszedł do mnie. Connie dała mnie mu. Zaczęliśmy tańczyć. Po chwili jasno różowy pobłysk i znów byłem sobą.
-Jestem sobą! Zawsze nim byłem!- krzyknąłem szczęśliwy.
Connie podbiegła i mnie przytuliła. Wtedy biała się wkurzyła.
-To tak nie miało być! Ty nie powinnaś tak wyglądać, nie powinnaś być niska, nie powinnaś mieć takiego głosu. Zachowujesz się jak dziecko!- krzyczała, będąc bliska płaczu. Nie chciała tego zaakceptować. Spojrzałem się na Connie. Po chwili odwróciłem się do Białej Diament.
-Ja. Jestem dzieckiem. Jaka jest twoja wymówka?
Biała się zarumieniła. Na różowo! Wszyscy pod jej kontrolą również byli różowi na policzkach. Tak jak jej robot.
- One są nie idealne. Ja jestem nie idealna! Nie!- krzycząc to rozłożyła ręce i wszystkie klejnoty zyskały kolory. A ona się odwróciła.
A my podbiegliśmy do Granat, Perły i Ametyst i ich przytuliliśmy. Gdy mnie zobaczyli uspokoiły się. Po czym granat maminym głosem spytała:
-Wszystko dobrze, Steven?
-Tak.
Po chwili oderwaliśmy się od nich. Podszedłem do Perły Białej diament, która była różowa.
-Gdzie ja jestem? Co się stało? Moje oko?!
Ja się tylko uśmiechnąłem.
-Witamy z powrotem.- Dodałem.
Podeszłem do Białej. Ona siedząc odwróciła się do Niebieskiej i żółtej.
-Pomocy!
-Fu ona jest w kolorze- powiedziała z obrzydzeniem żółta, a niebieska tylko oparła głowę na żółtą nie patrząc na Białą.
Biała się odwróciła. Była mocno zdezorientowana.
-Skoro nie jestem idealna, to kim jestem. Defektem?! Ja muszę być idealna! I co teraz?!
Podszedłem i zacząłem ją pocieszać.
-Jeśli pozwolisz klejnotom być nie idealnym to zaakceptujesz też siebie. Ale najpierw wyjdź z swojej głowy.
Biała się uśmiechnęła.
I wtedy wskoczyły do środka Perydot, Lapis i Bismuth.
- Ominęłyśmy coś? - Zapytała Perydot
__________________________________
Koniec
Wiem. Ta część jest strasznie podobna do ,,Change your Mind", ale potem nie będzie.
Musiałam, bo pięknie pasowało i nie było lepszej okazji.
Akcja jest już po wszystkich wydarzeniach, ale przed filmem,który ma być.
Słów:1000
Mój rekord.
To Bye! ❤

StevonnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz