— A ta? — wyciągnęłam kolejną i ostatnią sukienkę z mojej szafy, tym razem wyglądała inaczej niż pozostałe. Miała duży dekolt w kształcie serka, między łopatkami wcięcie pokryte czarną siatką. Wyglądała skromnie a zarazem seksownie, jednakże wciąż jestem zdania, że imprezy to nudna stypa bawiących się nastolatków.
—Jest świetna, Cameronowi się spodoba.
Cassandra okręciła się na krześle dwa razy zanim dokładnie przyjrzała się mojej twarzy, która w tym momencie nie wyrażała nic poza roztargnieniem i zmęczeniem.
— Po pierwsze. Nie rozmawiajmy o nim-. Obróciłam się przodem do szafki z której wyciągnęłam parę czarnych rajstop, tym razem zaopatrzyłam się w ich posiadanie, nie mogę wiecznie podkradać wszystkiego mamie i udawać, że nic nie wiem.
— Po drugie, mam nadzieję, że go tam nie będzie — zamknęłam szufladę.
Dziewczyna ponownie zakręciła się na krześle, które tym razem po głośnym pisku dało znać, że ma dość tej karuzeli. Poirytowana każdą sekundą spędzoną na szykowaniu się i przedrzeźnianiu z impetem usiadłam na miękkim materacu i głośno westchnęłam.
— Dziwne gdyby nie pojawił się w własnym domu — mruknęła cicho, ale nie uszło to mojej uwadze. Zmarszczyłam brwi.
— Żartujesz? Nie wspominałaś nic o tym, że impreza odbędzie się u niego w domu. A tym bardziej, że to on jest organizatorem — podniosłam lekko ton głosu pokazując jej tym, że nieco mnie rozgniewała.
— Nie jest — wstała wpychając mi do dłoni sukienkę, którą zaraz miałam ubrać. — Tylko jego brat Christopher. Myślisz, że dive szkoły ominie jakakolwiek impreza? - kiwnęłam nieświadomie głową.
— W takim razie musisz być naprawdę głupia Rosaline Moore .
— A teraz, pora się szykować — powiedziała zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć i wepchnęła mnie do garderoby.
Stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie przyglądając się sobie w całej okazałości. Powędrowałam wzrokiem do dziesięciocentymetrowej blizny po wyrostku . Minęły trzy lata a ja wciąż czuję się jakby to było wczoraj, pamiętam jak tata wybiegł ze mną na rękach z domu i zawiózł mnie do szpitala, tam między innymi dowiedziałam się o zapaleniu. Zjechałam ręką na prawe ramię gdzie znajdowało się znamię po szczepiące a obok pieprzyk w kształcie zdeformowanego serca. Nie byłam idealna i chciałabym żeby inni to zrozumieli, każdy mnie zawsze tak postrzegał, ale nie zdawał sobie sprawy z tego, że urodziłam się, jako zaledwie ośmiomiesięczna dziewczynka z niewydolnością płuc, która ledwo uszła z życiem, duża blizna pokrywa połowę mojego brzucha a moje lewe ucho było zszywane dwa razy. Chciałabym wykrzyczeć światu, że pozory mylą, że nie powinno się oceniać nikogo po pierwszych słowach, czynach czy tego jak żyją. Przecież ludzie to nie zwierzęta w klatkach i trzeba ich traktować z szacunkiem.
Opuściłam pomieszczenie i poprosiłam Cassandrę o zapięcie zamka do sukienki. Odgarnęłam swoje długie wpadające w czerń włosy na bok i zastanawiałam się jakiś czas nad makijażem, chciałam wyglądać naturalnie i kobieco dlatego właśnie na to postawiłam.
— Długo nie ubierałaś sukienek — odwróciłam się gwałtownie w stronę dźwięku.
Cornelia Moore stała w drzwiach i przyglądała mi się z uśmiechem na twarzy, to jedyne, co tryskało z niej energią, bo oczy kobiety zdradzały to jak bardzo jest zmęczona. Mój humor mentalnie znikł a ja miałam ochotę to z siebie ściągnąć i zostać w domu.
— Cieszę się, że znów mogę cię w niej zobaczyć. Bawcie się dobrze. — domknęła drzwi, które lekko zaskrzypiały a ja spojrzałam w stronę przyjaciółki.
CZYTASZ
THE SCHOOL PROJECT
Teen FictionSą takie osoby które pojawiają się w naszym życiu jak meteoryt, gwałtownie, robią duże zamieszanie i spalają się w momencie eksplozji. Istnieją też takie, które zapadają głęboko w pamięć pozostawiając po sobie kawałek pustego miejsca zwanym czarną d...