Laffayette siedział w fotelu zwyczajnie załamany. Czuł jak w jego głowie narasta ból, ale miał to w głębokim poważani kiedy po raz tysięczny uświadamiał sobie jak bardzo spieprzył sprawę.
Jego relacja z Hercem była naprawdę dobra i szła w stronę, która podobała się francuzowi. Jednak pocałunek w barze po pijaku na dodatek 'w błysku fleszy' wszystko zaprzepaścił. Marie był niemal stuprocentowo pewny, że krawiec nie będzie miał teraz najmniejszej ochoty na kontakt z nim.
Zmartwiony nawet nie poczół łez moczących szarą koszulkę, a dzwonienie w uszach zagłuszyło odgłosy zaniedbanego kota. Podobnie zostało potraktowane pukanie do drzwi oraz szczęk klucza w zamku.
Dopiero kiedy po korytarzu poniósł się dzwięk zdejmowania butów z ciężkimi podeszwami Francuz poznał, że w jego mieszkaniu ktoś jest, i to nie byle jaki ktoś bo sam Hercules Mulligan.
Spanikowany Laffayette zerwał się z fotela i wpadł jak szalony do łazienki zamykając ją na klucz. Usiadł na brzegu wanny i odkręcił wodę.
-Laffy? Halo? Przecież wiem, że jesteś w domu!- z salonu dał się słyszeć krzyki krawca.- Mój Boże, nie udawaj, że się myjesz, Gilbert przecież ty stronisz od ruszania sie z fotela w dni wolne.
-Ale dzisiaj uznałem, że się umyję!- Niepewny swojego głosu Marie uznał za konieczne odezwanie się, by Herc nie uznał, ze go ignoruje.
-Akurat.
-No tak.
-Otwórz te drzwi, Laff, musimy pogadać.- Wcześniej wspomniany mógł sobie wyobrazić ten zdeterminiwany wyraz oczu pomieszany z pobłażliwym uśmiechem świadczącym o dużej tolerancji na głupotę francuza.
-Jestem całkiem goły!
-To się ubierz.-Herc westchnął jakby zmęczony.
-Nie. Teraz ja zażywam kąpieli.- Dla potwierdzenia swoich słów włożyl rękę do wanny i pochlapał wodą.
-Laff.
-Tak?
-Masz dziesięć sekund na otworzenie tych drzwi, później je wywarzę.- Hercules nie brzmiał jakby żartował, więc Gilbert miał problem.
-Raz.
Spanikowany (po raz kolejny tego dnia) Laffayette w pośpiechu zaczął zdejmowac skarpeyki.
-Dwa.
Włożył ręce i nogi do pełnej już wanny.
-Trzy.
Nalał trochę wody na swoje afro.
-Cztery.
Wyszedł z wanny i sięgnął po szlafrok.
-Pięć.
Zaczął go zakladać.
-Pierdolić wchodzę.
I zastał Gilberta z mokrymi stopami, rękami i włosami w pół założonym póchatym różowym szlafroku na szary t-shirt i dresowe spodnie.
-Zajebie cię kiedys Laffy.- powiedział kręcąc głową. Cisza utzrymywała sie przez chwilę.
-Przepraszam?
-Co ja z tobą mam, nie przepraszaj. Ja ogarniam, że to jest skrajnie głupie i zapewne nie chcesz o tym gadać, ale... ale chcę wiedzieć na czym stoimy.- Zająknięcie Herculesa wydało się dziwne Laffayette'owi.
-No, em, tak, jasne...może wyjdzimy z łazienki?Krawiec zgodził się i niepwnym krokiem ruszył w stronę salonu. Pokój był duży i urządzony w nowoczesnym stylu- białe ściany kontrastowały z czarnymi panelami imitującymi drewno, a rozstawione przy szklanymi stoliku dwa fotele i kanapa wybijały się swoim niebieskim kolorem. Herc lubił przebywać w tym pokoju z wielu powodów (najważniejszym był jego właściciel ale nikt nie musiał o tym wiedzieć) na przykład faktu, że sam go zaprojektował. Niepewny swoich ruchów usiadł na fotelu, który nijako był juz do niego przypisany, ponieważ w innych się nie mieścił. Laffayette usiadł na przeciwko i wlepił w niego spojżenie.
-To, o czym mamy rozmawiać?
-Nie wiem.
CZYTASZ
Burdel(Nie porządek) |Famous People AU
FanfictionAlexander ma problemy do całego świata prócz Johna Laurensa. Lafayette boi się prawdy, ale bawi się świetnie. Peggy mówi Thomasowi, że jest porażką życiową. A ja najpierw zapomniałam o Madisonie. John Church jest gwiazdą Hollywood'u. Podobnie jak Pe...