Double Column Tie

92 13 8
                                    


„Jesteś ślepy tak naprawdę dlatego, że chcesz"

Minął ponad tydzień, a słowa mężczyzny odbijały się echem w mojej głowie pozostając wciąż niezrozumiane. Do teraz pamiętam jego ton, inny niż każdego, kto wypowiadał słowa, które miały mnie w teorii zachęcić do życia normalnie. Jakbym już nie próbował.

Nie, jego ton był inny. Nie współczująco-kpiący jak ich. W jego ustach zabrzmiało to jak obietnica, cicha, ale dająca nadzieję, że jeszcze być może kiedyś zobaczę.

Nie wiem czy byłem głupi, że wierzyłem w te bzdury czy dlatego, że w nie nie wierzyłem.

***

Mijały dni, a ja po raz kolejny poczułem się na siłach, by spróbować życia. Sam nie miałem pojęcia dlatego, po raz kolejny obrałem sobie za cel dzielnicę, w której poznałem Jungkooka. Bo właśnie tak miał na imię mężczyzna, który ostatnio mi pomógł. Tym razem miałem już o wiele więcej determinacji i pewności siebie, jednak strach wciąż pozostał.

Błądziłem praktycznie na oślep miedzy budynkami starając się nie wpaść na nikogo. Tak bardzo nienawidziłem tego, że nie widziałem, czując się wyobcowany z społeczeństwa i traktowany jak odmieniec. Dlatego postanowiłem sobie za cel, by dzisiaj nikt nie zauważył mojej dysfunkcji.

- Nie boisz się, że znowu wpadniesz w kłopoty? – Z użalania się w myślach nad swoim losem wyrwał mnie głos, nad którym ostatnio tyle rozmyślałem. Nie wiem co mnie podkusiło, ale wystarczyło kilka zdań zamienionych z Jungkookiem, żebym przyjął jego zaproszenie do pobliskiej kawiarni.

***

- Co miałeś na myśli przez to, że nie chcę widzieć? – zapytałem sunąc dłonią po stole w poszukiwaniu łyżeczki do herbaty. Mógłbym poprosić go o podanie jej, jednak starałem się być samodzielny. A on najwyraźniej starał się nie pokazywać, że moja ułomność jest widoczna. W końcu natrafiłem na metalowy przedmiot.

- Dokładnie to co powiedziałem. Nie tylko oczy mogą widzieć – westchnął dość głębokim tonem, a ja miałem wrażenie, że tłumaczy to dziecku, które nic nie rozumie. Ale taka byłą prawda, nie miałem pojęcia o co mu chodzi. – Skąd wiesz, że to co trzymasz w dłoni to łyżeczka? – zapytał nagle, a ja odruchowo dla upewnienia zbadałem przedmiot placami.

- Czuję to. Dotykiem – mruknąłem i usłyszałem, jak on westchnął z niezadowoleniem.

- Nie czujesz do końca. Wiesz to. Ktoś ci kiedyś dał to do ręki i powiedział, że to łyżeczka. Równie dobrze mógłby być to widelec, ale dla ciebie to wciąż będzie łyżeczka, bo nie możesz tego skonfrontować z niczym innym. Ludzie mają ograniczone poznanie – powiedział na jednym wdechu, ale ton jego głosu zmatowiał. Stał się chłodny i bardzo trudny do rozszyfrowania. Sam też nie miałem pojęcia co o tym myśleć. Dobijało mnie to, że ma rację i jestem bezsilny, bo nawet w kwestiach poznania muszę polegać na ludziach w moim otoczeniu.

- Do czego zmierzasz? Chodzi tylko o to, że jestem gorszy, bo nie wiem jak wygląda łyżka? – zapytałem w końcu zniecierpliwiony. Jeśli miał się najemna tak pastwić to niepotrzebnie zgadzałem się na jego zaproszenie na kawę.

- Właśnie nie. Jesteś lepszy – Jungkook powiedział od razu starając się najwidoczniej mnie uspokoić. – Przez to, że wzrok cię nie ogranicza możesz nauczyć się widzieć emocje. Swoim ciałem – szepnął cicho i poczułem jak powietrze drga zbliżając się do mnie – Dotyk nie kłamie. Wzrok tak. Mogę mieć nie ważne jaki wygląd czy minę, ty i tak tego nie zobaczysz. Ale poczujesz to – dodał przesuwając samymi czubkami palców po mojej szyi na co się wzdrygnąłem. To było tak niesamowicie delikatnie, a jednak bardzo mocno wyczuwalne.

- Jak myślisz? Zrobię ci krzywdę? Jakie mam zamiary? – zapytał bardzo powoli gładząc skórę na mojej szyi. Mógłbym przysiąc, że robił to jakimś piórkiem, było to tak delikatne, ale ciepło bijące od jego skóry uświadamiało mi, że to jego palce.

- Nie zrobisz, nie wiem – szepnąłem czując się lekko jak w transie. Czułem wyraźnie jak skóra na szyi pulsuje od zwiększonego tętna. Odczuwałem wszystko mocno.

- Skąd wiesz? Szyja jest delikatna, z łatwością mógłbym cię teraz skrzywdzić – powiedział po chwili dotykając mnie całymi palcami i nieznacznie mnie zadrapując.

- Nie wiem, nie zrobisz – odpowiedziałem czując jak głos coraz bardziej mi się łamie. Nie od strachu, od tego dziwnego natłoku uczuć, których nie potrafiłem nazwać.

- Masz rację. I właśnie o tym mówię. Widzisz moje uczucia, chociaż nie widzisz mnie – powiedział pozwalając swojej dłoni się odsunąć. – A ja mogę pozwolić zobaczyć ci więcej. Mogę pokazać ci emocje, naturę, świat, którego nawet osoby ze wzrokiem nie znają – szepnął, a w jego ustach zabrzmiało to jak słodka obietnica.

Kolejne słowa, które wypłynęły z jego ust sprawiły, że nawet pomimo delikatnego i pieszczotliwego tonu przełknąłem dość ostentacyjnie ślinę.

„Więc Taehyung, chciałbyś zostać moim króliczkiem?"


///////////

Shibari jako typ relacji bazuje na tak zwanej power exchange (na polski, jednak nie jest to zbytnio logicznie przetłumaczalne), charakteryzuje się po prostu podziałem na osobę dominującą i uległą. Większość jednak osób zajmujących się tą aktywnością ma doświadczenie na obu stronach, zarówno wiążącej, jak i wiązanej.

Osobą dominującą w takiej relacji jest rigger, czyli wiążący. Rola ta wymaga dość sporej wiedzy z zakresu anatomii, psychologii, fizyki i pewnego artystycznego usposobienia. 

Drugą stroną jest tak zwany rope bunny, czyli osoba wiązana. Wbrew temu co jest często ukazywane, nie musi to być wychudzona kobieta. Jest to jedynie utarty schemat, bo przy odpowiednich umiejętnościach można podwieszać osoby ważące ponad 100kg. Cechami, które musi wykształcić rope bunny jest bardzo rozwinięta samoświadomość, odporność na ból i, w bardziej zaawansowanej wersji, wytrzymałość fizyczna, ponieważ shibari niekiedy bardzo mocno angażuje wiele mięśni nieużywanych na co dzień

<3 Następny będzie dłuższy, promise

BIEL •vkook•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz