*Na końcu rozdziału znajduje się notatka odnośnie tego co dalej stanie się z tym opowiadaniem*
Biegłam jeszcze przez chwilę za czarną smugą wzdłuż wału, aż straciłam ją z oczu. Ciekawe co to było? Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego, w dodatku, w moim mieście. Skonsternowana wróciłam do domu.
Ponownie zakradłam się przez ogródek do drzwi balkonowych, które na całe szczęście nadal były otwarte. Odłożyłam buty na swoje miejsce i po cichu poszłam do swojego pokoju. Ułożyłam się w łóżku i przykryłam kołdrą. Moje myśli zaprzątała teraz czarną uciekająca smuga. Może ma ona jakiś związek z moim niedawnym znaleziskiem? Zanim się obejżałam zasnęłam. Ze snu wyrwał mnie budzik. Byłam już ubrana, więc musiałam tylko spakować plecak do szkoły. Po chwili zeszłam na śniadanie. Tata był już w pracy a mama z siostrą jeszcze spały. Dziś sama musiałam iść do szkoły. Zjadłam szybki posiłek, umyłam zęby i wyszłam z domu. Aby zaoszczędzić trochę czasu pojechałam rowerem i już po 15 minutach byłam pod bramą szkoły. Przypięła rower i wyszłam do budynku. Do lekcji pozostało niecałe 10 minut więc na korytarzach było już tłoczno. Przepychając się przez tłum doszłam do mojej szafki aby zmienić buty i wsiąść kilka potrzebnych książek.Lekcje dzisiejszego dnia strasznie się ciągnęły i nie mogłam się doczekać kiedy wrócę do domu. Aktualnie siedziałam na biologii strasznie się stresujące czy pani przypadkiem nie weźmie mnie do odpowiedzi. Niczego się nie nauczyłam pamiętałam tylko kilka podstawowych pojęć z lekcji. Strasznie się denerwowałam, ale na całe szczęście dziś mnie nie zapytała. Po kilku odpytanych osobach pani przeszła do dzisiejszego tematu. Odrobinę znudzona lekcją wyciągnęłam szkicownik z plecaka i zaczęłam szkicować jakieś kryształki.
Nagle usłyszałam huk, wszyscy w klasie odwrócili się w stronę szyby, większość myślała, że to poprosi jakiś ptak w nią uderzył. Jedna ja doskonale widziałam sprawcę całego zamieszania. Jack stał za oknem i wymachiwał rękami w moją stronę, widział, że go zauważyłam, niezauważalnie machnęłam ręką na znak, że spotkamy się później.
Po biologii na szczęście była długa przerwa, wybiegłam ze szkoły na dziedziniec i zastałam chłopaka czekającego na mnie na ławce. Wpatrywał się we mnie wyczekująco. Niespiesznym krokiem podeszłam do niego, aby nie wzbudzać podejrzeń innych uczniów. Przysiadłam obok niego i wyciągnęłam telefon
-Chodź między bloki tam będziemy mogli swobodnie porozmawiać. - schowałam telefon, wstałam, następnie skierowałam się we wcześniej wspomniane miejsce, a chłopak poszedł za mną.
- Co się stało że tak nagle się pojawiłeś i to do tego w mojej szkole? W ogóle to skąd wiesz gdzie chodzę do szkoły?!
- Posłuchaj, możemy mieć kłopoty przez szkatułkę którą znalazłaś. A znalezienie twojej szkoły nie było takie trudne, pilnuje cię od rana.- Po tych słowach stałam jak wryta i patrzyłam się na niego przez chwilę. Co ale jakie znów problemy? To, że mnie śledził od rana też nie wróży raczej niczego dobrego.
- Co? Ale jakie problemy?
- Nie jesteśmy w odpowiednim miejscu na taką rozmowę. Chodź musimy stąd iść. - odparł odrobinę zestresowany
- Nie mogę mam jeszcze dwie lekcje!- zapadłam się oczywiście jak na porządną uczennicę przystało.
Jack wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami z niedowieżaniem.
- Ty tak na serio mówisz?
- Tak, tak na serio- odparłam. Chłopak pokręciło głową z niedowieżaniem.
- Ja tu mówię o zagrożeniu jakie na ciebie czeka, a ty mi wyskakujesz ze szkołą, poważnie?
- Wytłumaczył byś o co dokładnie chodzi, bo ja nie mogę tak po prostu uciec ze szkoły - odpowiedziałam już trochę poirytowana.
- Zaufaj mi, sprawa jest ważna, a ty jesteś w niebezpieczeństwie.- Z takimi informacjami nie mogę zrobić wiele, nie jestem pewna czy do końca mu ufam, ale chyba zaryzykuję, jeszcze nigdy nie uciekłam ze szkoły więc może będę miała jakąś taryfę ulgową.
- No dobrze, zerwę się ze szkoły, poczekaj pójdę po swoje rzeczy.- Oddaliłam się od chłopaka i weszłam do szkoły. Pobiegłam szybko pod klasę.
- Dokąd to ci tak śpieszno?- zapytała koleżanka siedząca obok. Wiedziałam, że trzeba było wymyślić jakąś wymówkę za nim tu przyjdę.
- yyy, aaa ja idę do lekarza, powiesz pani, że się zwalniam?
- Mhmm, powiem, uciekaj już jak musisz- odpowiedziała, po czym znów zwróciła twarz ku komórce.
Zabrałam plecak i pobiegłam do szafki, szybko zmieniłam buty, a kapcie włożyłam do plecaka.
Żwawym krokiem skierowałam się w stronę bloków gdzie wcześniej zostawiłam chłopaka.
- Już jestem! - zawołałam gdy zbliżyłam się do niego.
- Nareszcie, pośpiesz się nie mamy dużo czasu, lecimy.
- Ale, że tak tu? - rozejrzałam się, niedaleko spacerowało kilka osób ze zwierzakami - chodź kawałek stąd - powiedziałam po czym skierowałam się głębiej w blokowiska. Po chwili dotarliśmy do ślepej uliczki gdzie nie było żywej duszy. Wskoczyłam na Jacka po czym wznieśliśmy się w powietrze.
Po chwili lotu znajdowaliśmy się na parapecie mojego domu.
- Po co tu jesteśmy? Myślałam, że ci się gdzieś śpieszy?
- Bo się śpieszy, więc proszę cię szybko wszystko załatw- po tych słowach stuknął swoją łaską w okno, a te się otworzyło.
- C c co? Ale jak ty to?
- Drobna sztuczka, a teraz właź weź szkatułkę i kilka ubrać na zmianę... A no tak i się przebierz w coś wygodnego.-
CZYTASZ
Strażnicy Marzeń Historia Inna Niż Wszystkie.
Fiksi PenggemarDlaczego niby ta historia ma być inna niż wszystkie? Może dlatego że w tej histori Jack w nikim prawdopodobnie się nie zakocha? Albo Mrok tym razem nie powróci? W tej histori raczej nie będzie dziewczyny o mocach lodu i śniegu. Prawdopodobnie nie...