Chce tylko oznajmić, że książka była pisana 3 lata temu i jest w niej wiele błędów (w tym logicznych 😆). Niedługo zrobię jej korektę
————
— Rachel, Tata dziś cię zawiezie do szkoły. — Nie zdążyłam nic powiedzieć, a kobieta już wyszła z pokoju.
Lepiej być nie mogło...
Wstałam z łóżka i powolnym krokiem podeszłam do szafy.
Wyciągnęłam z niej swoją ulubioną, czarną bluzę z kapturem i granatowe jeansy. Swoje długie brunatne włosy spięłam w wysokiego kuca. Spakowałam potrzebne rzeczy do plecaka i wyszłam z pokoju.Już przy samych drzwiach mogłam usłyszeć krzyki i wyzwiska dobiegające z parteru. Zwróciłam uwagę na zdjęcie, na którym byłam ja i rodzice. Chętnie bym je wyrzuciła, widząc jak było kiedyś, a jak teraz. Wygladaliśmy na szczęśliwą rodzinę, czego nie można nazwać teraz.
Słysząc coraz głośniejsze krzyki, postanowiłam zejść na dół. Skrzypienie podłogi tylko zdradziło moją obecnością, przez co odruchowo popatrzyli w stronę schodów. Wydało mi się to dziwne, gdyż zwykle nie zwracali na takie sytuacje uwagi. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do rodziców, którzy ponownie zaczęli krzyczeć na siebie.
— Co? Już zapomniałeś, że masz córkę? Rodzine!? — Wydzierała się moja rodzicielka. — Idź do tej swojej dziwki i nie wracaj!
— Znowu piłaś!! Myślisz, że kto by chciał matke alkoholiczke!? — Krzyknął ojciec.
Ruszyłam w stronę kuchni i zrobiłam kanapki. Jedząc przyglądałam się z żalem w oczach swoim rodzicom. Kiedyś bolało mnie to jak się kłócą i wyzywają, ale przyzwyczaiłam się.
Na koniec ojciec wyszedł z domu strzaskając drzwiami. Jeszcze chwilę przeglądałam się w stronę drzwi, jakby było tam coś ciekawego. Miałam nadzieję, że ojciec wróci, ale nic nie nastąpiło. Moja matka popatrzyła na mnie ze smutkiem na twarzy.
Czyżby zauważyła, że jest mi przykro?
Kobieta podeszła do mnie i objęła, kładąc brodę na czubku głowy. Zaczęła głaskać mnie po plecach.
—...Przepraszam, Rachel....Bardzo cię przepraszam.... — Wyszeptała.
Nic nie odpowiedziałam.
Ostatecznie będę musiała iść na piechotę do szkoły. Nie chcę tam iść, ale i tak muszę...
Wyrwałam się z objęcia matki i wybiegłam z domu. Wolę uniknąć kolejnej rozmowy z mamą o ojcu, jaki to on jest okropny. Rozumiem ją, ale przecież wiem jaki on jest i jaka ona jest.Po kilkunastu minutach doszłam do szkoły. Na schodach zauważyłam dziewczyny, które głównie mi dokuczały, a raczej z rozkazów liderki tej grupki, Victori. Próbowałam przejść niezauważona do budynku co mi się udało, a przynajmniej tak myślałam. Zaczęłam iść w stronę szatni. Po drodze spotykałam większość osób ze swojej klasy. Najbardziej wkurzali mnie ludzie, którzy wytykają mnie palcami jakbym tego w ogóle nie zauważyła. Zawsze byłam ciekawa co o mnie mówią.
Czułam się jak przedmiot...
Gdy dotarłam do szatni i zmieniłam buty zauważyłam, iż grupa Victori idą w tę stronę. Nie pozostało mi nic innego niż tylko stać i czekać na rozwój sytuacji.
Jako pierwsza podeszła do mnie Victoria.— Czy to nie nasza szara myszka? — Zachichotała.
Przez 4 lata mówi to samo...Nie wymyśli czegoś bardziej kreatywnego?
— Ej! Do ciebie mówię, zdziro! — chwyciłam mnie za bluzkę.
Po chwili dostałam mocnego liścia w twarz. Upadłam na podłogę i złapałam się za bolący polik. Widziałam ten uśmiech na twarzy Victori. Bardzo lubi być lepsza od innych.
— Zapomniałam, że nie umie mówić! — Zaśmiała się jej koleżanka.
Mini Victoria? Nieźle wytresowana, ale trudno przebić oryginał.
Powoli wstałam i wzięłam swój plecak. Po chwili Victoria podłożyła mi nogę i się przewróciłam. Zaczęli się śmiać. Wolałam uniknąć jakiegokolwiek zgromadzenia innych uczniów czy nauczycieli więc, szybko stamtąd uciekłam i wbiegłam do sali gdzie aktualnie mieliśmy pierwszą lekcję, Fizykę. Nienawidzę Fizyki, nic z niej nie kumam. W dodatku nauczycielka przynudza. Trudno słuchać nauczyciela, przy którym można spać z otwartymi oczami.
Jak zwykle usiadłam w ostaniej ławce i wyciągnęłam swój szkicownik. Bardzo lubię rysować, lepsze to niż lekcja Fizyki. Przynajmniej nikt nie zauważy.***
Po ostatniej lekcji wyszłam przed szkołę, z nadzieją, że jednak nie będę musiała wracać na piechotę. Przystanek autobusowy jest trochę dalej i długo by mi zajęło dojście tam. Po chwili namysłu, zaczęłam powoli iść tą samą drogą powrotną. Na moje nieszczęście zaczął padać deszcz. Nałożyła na głowę kaptur i zaczęłam szybko biec w stronę domu.
Gdy byłam już pewna, że jestem niedaleko, poślizgnęłam się i upadłam na mokry chodnik. Całe kolano było zdarte, a z niego wypłynęła czerwona ciecz. Strasznie mi to utrudniało chodzenie. Z daleka widziałam swój dom. Miałam nadzieję, że uda mi się dojść, mimo narastającemu bólu i zmęczeniu. Chciałam chociaż trochę odetchnąć, ale pogodna na to nie pozwala.
W jednej chwili poczułam ukłucie w okolicach szyji i zakrywającą mi usta rękę.Poczułam się bardzo senna, a świat przed moimi oczami stał się niewyraźny. Wszystko po chwili stało się rozmazane, a moje powieki opadły.
Ostatnie co usłyszałam to głos zza moich pleców.— Słodkich snów....
\***\
No to ten...
Kolejna książka, która jest chora.
Mam nadzieję, że spodoba wam się i mam do was pytanie.
Ma być ustalany termin wstawiania rozdziałów czy wtedy kiedy będzie(chodzi, że wstawię kiedy wstawię)
Wybór należy do was.
A ja tym czasem się z wami żegnam!🙋
CZYTASZ
Please, Kill Me ✔
Mystery / ThrillerBycie nastolatką nie jest proste, gdy czuje się, że cały świat zwraca się wokół ciebie. Rachel przekonuje się o tym zbyt dobrze. Codzienne prześladowania w szkole i kłótnie rodziców, to jednak nic w porównaniu z tym co zgotował jej ojciec. Gdy tajem...