#10

16.3K 505 100
                                    

Liam

— Zabiję ją.

Słyszałem jak jej oddech znacznie przyśpiesza i coraz bardziej się trzęsie. A mimo strachu nie dawała spłynąć łzom. Ciekawe czy to ma coś wspólnego z tamtą sytuacją na drodze. Spojrzałem momentalnie na Szefa, który w tej chwili nie bardzo interesował się losem mojej Rachel. Mimo to i tak wolę się upewnić, że nic nie kombinuje. Znam go i wiem, że jest w stanie mnie zabić.

— Czemu nie zrobisz tego teraz? — Zapytał kierując wzrok na narzędzia tortur.

Sukinsyn.

— Bo nie chce by zginęła w tym miejscu. Chcę się upewnić, że James bedzie cierpiał i tak zrobię. — Odpowiedziałem łamiąc dziewczynę za nadgarstek. Syknęła gdy go zacisnąłem.

Zacząłem iść w stronę wyjścia gdy niespodziewanie drzwi się otworzyły, a w nich stał Lan. Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony, ale gdy zauważył stojącą za mną dziewczynę od razu zrozumiał o co chodzi.
Lan jest moim przyjacielem. Od dość dawna pomagał mi w zemście na James'ie i całym porwaniu. Mimo to i tak jest podejrzany o wypaplanie wszytkiego Szefowi. Ciekawi mnie po co do niego teraz przyszedł.

— Alan Grice. — Odezwał się szef. — Jak zwykle punktualnie. — Odwrócił wzrok i zwrócił się do mnie. — Liam, mam nadzieję, że wykonasz to zadanie.

To były ostatnie słowa, które usłyszałem przed zamknięciem drzwi. Złapałem się ręką za głowę, a następnie ze złości uderzyłem pięścią w ścianę. Zrobiłem to tak mocno, że skura się zdarła i poleciała krew.

— Ten jebany dziad... — Warknąłem.

Ten gnój myśli, że od tak po prostu ją zabiję? Gówno mnie obchodzi jego pierdolony rozkaz. Nie będzie mi mówił co mam robić z moją własnością.

Kiedy już się uspokoiłem spojrzałem w stronę gdzie powinna stać Rachel. Ta siedziała z kolanami przyciągniętymi do klatki piersiowej i głową schowaną w kolanach. Słyszałem jej cichy, irytujący płacz i szloch. Nie ma się co dziwić. Podszedłem do niej i kucnąłem przed nią. Nawet nie zauważyła, że jestem tuż obok niej. Kiedy pogłaskałem ją po głowie wzdrgnęła się i odskoczyła. Była blada jak ściana, a z jej oczy bez przerwy wypływały łzy. Chwilę temu jeszcze sama prosiła mnie o śmierć, a teraz? Co za bezsens.

— A tobie co? — prychnąłem. — Odechciało ci się umierać?

Ciągle tylko szloch. Nie dała rady nic wypowiedzieć po ludzku. Jeżeli szybko jej stąd nie zabiorę to Don się domyśli, że jej nie zabiłem. Muszę coś wykombinować.

— Problem z nową zabawką? — usłyszałem dobrze znajomy mi głos.

Lan podszedł do mnie, a ja od razu się podniosłem. Ten sam szeroki uśmiech, jaki irytujący.

— Rozmawialiśmy o James'ie. — Odezwał się. Brunetka po usłyszeniu tego imienia wyciszyła się. — O tobie też. — Spojrzał na mnie.

— Co mówił?

— Tylko to bym dopilnował, byś ją zabił. Dalej mówił o tym, że James ma w dupie nas i ją też. Chcę żebyś wiedział, że nie ważne co zrobisz będę cię osłaniał. — Jak zwykle przyjaźnie nastawiony.

— Dzięki, ale jeszcze nie wiem co dokładnie zrobić. — Złapałem się za brodę i popatrzyłem kątem oka na roztrzęsioną dziewczynę. — Spotkamy się jutro u mnie. Bądź punktualnie Lan. — Zaśmiałem się.

— Przestaniesz kiedykolwiek mi to wypominać? — Westchnął zirytowany i poszedł w swoją stronę.

Don na pewno skłamał o tym, że James nie interesuje się tą sytuacją. Pewnie chciał abyśmy po prostu wykonywali swoją robotę, a nie szykowali zemstę. Mam nadzieję, że Lan mi w tym wszystkim pomoże.

Please, Kill Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz