#11

15.5K 466 146
                                    

Rachel

Czyli cały ten czas miałam rację…

Tata mnie zostawił i ma w dupie co ze mną będzie. Może go nienawidzę, ale zabolało mnie to, że praktycznie nikogo już nie mam. Chcę umrzeć, ale on mi na to nie pozwoli. Leżę wtulona w poduszkę, na której widać świeże ślady łez. Moich łez. Wyszedł dwie godziny temu i nie wraca… nawet nie zamknął za sobą drzwi. Wstałam powoli z łóżka i wyszłam z pokoju rozglądając się na korytarzu. Z parteru usłyszałam znajomy głos.

To nie był Liam.

Na palcach schodziłam po schodach. Skrzypienie schodów nie było, aż takie głośne. Wyjrzałam zza ściany i zobaczyłam w kuchni tego chłopaka co wcześniej. Jak mu było… Alan? Wyglądał na dość spiętego, stojący naprzeciwko niego Liam również. Nie wiem czy powinnam jakoś podejść bliżej, co jeśli mnie zobaczy?

— Idę po nią. — Usłyszałam.

Jak najszybciej pobiegłam na górę nie martwiąc się tym, że to usłyszał. Wbiegłam do łazienki i się w niej zamknęłam. Słyszałam jak podbiega do drzwi zdenerwowany i zaczyna walić w nie pięściami. Zakryłam uszy dłońmi by się jakoś uspokoić, ale było za głośno.

— OTWIERAJ TE JEBANE DRZWI!!! — Wciąż krzyczał.

Zamarłam. Ze strachu nie mogłam się ruszyć. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wciąż krzyczał, przy czym coraz bardziej się bałam. Po chwili krzyki ucichły i przestał uderzać.

— A nie pamiętasz już co ci mówiłem? — Zapytał z powagą. — O nieposłuszeństwie? — Walną raz pięścią w drzwi. Zastanawiałam się co robić, ale w głowie miałam mętlik.

Jeśli wyjdę to mnie ukarze, a jeśli nic nie zrobię to jeszcze bardziej się wkurzy i…

— Nie chcesz tego, prawda? — Milcze. — Domyślam się, że nie. Daje ci 5 sekund na otworzenie drzwi, w przeciwnym razie wywarze je. To twój wybór.

Chwyciłam za kluczyk w drzwiach i wachałam się nad przekręceniem go. Ręce mi się strasznie strzęsły. Ogarnęła mnie słabość.

— Jeden.

Nie...

— Dwa.

Przekręciłam kluczyk, a mężczyzna słysząc to przestał odliczać i sam wszedł do łazienki. Ten popatrzył na mnie ostro wkurwiony. Widziałam narastający u niego gniew. Nie ma sensu go denerwować. Źle się to dla mnie skończy, gdy znów zacznę uciekać.

— Przepraszam... — Szepnęłam. — J-ja...

Nie dokończyłam bo ten się zamachnął i uderzył mnie w twarz tak mocno, że przekręciłam głowę. Złapałam się za piekący polik, a do moich oczu nabrały się łzy. Po chwili poczułam jak jego ręka łapie mnie za włosy i przyciąga do siebie.

— Nie myśl, że po zwykłym "przepraszam" kara cię ominie. — Syknął.

Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął na dół. Czekał tam Blondyn. Liam kazał mi usiąść na krześle i tak zrobiłam. Wystarczy, że mnie uderzył.

— Więc gdzie zamierzacie wyjechać?— Zaczął blondyn.

Zaraz... wyjechać?

— Prawdopodobnie na drugi koniec kraju. — Odpowiedział posyłając mi puste spojrzenie. — Zaraz po tym zajmiemy się James'em.

— Co...? — Szepnęłam.

Liam popatrzył w moją strone i się szeroko uśmiechnął. Podszedł do mnie i usiadł obok mnie.

Please, Kill Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz