Felix musiał przemyśleć sytuację, w której się znalazł. Obcy chłopak, do którego jednak Austalijczyka coś ciągnęło, był w jego mieszkaniu i właśnie brał prysznic. Dziękował w duchu Seungminowi, że dziś postanowił nocować u swojego starszego brata. Dzięki temu miał przynajmniej jeden problem z głowy. Niestety inne nie chciały zniknąć tak łatwo. Nie wiedział czemu pomógł Seo. Przecież był dla niego zupełnie obcym człowiekiem. Jednak jego wzrok, te piękne, lecz smutne czekoladowe oczy.
Przemyślenia Felixa przerwał starszy chłopak, który właśnie wyszedł z łazienki w ubraniach Australijczyka. Był w nich tak malutki, jakby zaraz miał zniknąć. Na jego wychudzonej twarzy nie było widać, żadnych emocji, a ciało wydawało się tak wątłe jakby zaraz miało się rozlecieć. Lee zmartwił się jeszcze bardziej.
- Chodź zrobię nam kolację. - zaproponował Felix.
- Nie będę jadł. - sprzeciwił się starszy.
- Binnie musisz jeść. - zmartwił się Lee.
Changbin posłusznie pokiwał głową, co zdziwiło zarówno go jak i Felixa. Nie wiedział czemu się zgodził. Lecz coś podpowiadało mu, że to przez zwrot jaki użył młodszy. Jeongin tak do niego mówił. Seo przybrał smutny wyraz twarzy, lecz ruszył w stronę kuchni za rudowłosym.
Felix, który nie był mistrzem kulinariów zrobił dla nich herbatę. Męczył się chwilę z kuchenką, bo to zwykle Seungmin gotował w ich mieszkaniu. Jednak gdy udało mu się już opanować sytuację usmażył dosyć zjadliwe omlety. Changbin widząc jak bardzo chłopak się stara poczuł lekkie ciepło w okolicy klatki piersiowej.
- Co Ty na to, żeby jutro iść na spacer po Seulu? Pójdziemy na jakieś dobre jedzenie, może znajdziemy jakieś rozrywki na mieście? - spytał młodszy, gdy kończyli już jeść.
- Ja... nie mam ochoty. - odpowiedział cicho Changbin.
- Binnie...
- Cz... czemu tak do mnie mówisz? - u kącikach oczu starszego pojawiły się łzy.
- Jak? Oh Binnie? - Changbin pokiwał głową. - Pasuje do ciebie. Wtedy twoje imię brzmi tak uroczo. - zarumienił się rudowłosy.
- Chodźmy.
- Co? Gdzie? - zdziwił się Felix.
- Jutro. Chodźmy na ten spacer. - powiedział cichutko starszy spuszczając głowę.
- Oh. Dobrze. - uśmiechnął się Australijczyk.
- Binnie?
- Tak?
- Nie wiem nawet czemu, ale zależy mi na tobie. Na twoim zdrowiu i samopoczuciu. Mam ochotę zrobić wszystko, żebyś odzyskał szczęście. - Lee uśmiechnął się lekko do czarnowłosego, który lekko podniósł głowę i spojrzał na młodszego z nawet dla niego nieznanym uczuciem.
Gdy Felix sprzątał po posiłku poczuł za sobą jakiś ruch. Odwrócił się i zobaczył jak Changbin zbiera pozostałe naczynia ze stołu. Jego policzki znów pokrył rumieniec.
Kiedy skończyli młodszy zaprowadził czarnowłosego do swojej sypialni, a sam zajął pokój Seungmina. Changbin cicho podziękował mu za gościnę i poszedł spać. Australijczyk za to niezmiernie cieszył się, że może pomóc temu biednemu chłopcu.
Jak obiecał Felix, następnego dnia obaj chłopcy wybrali się po południu na spacer po mieście. Kiedy wychodzili z mieszkania Changbin nadal zastanawiał się czemu jeszcze nie uciekł. Zwykle nie dotrzymywał danego słowa i wymykał się z domów jego "wybawców". Tym razem jednak został. Rano uświadomił sobie nawet, że nie zwymiotował kolacji, choć lekko spalony omlet nie był tym co chłopak chciałby zatrzymać w swoim żołądku. Coś zatrzymało go przy tym dziwnym, rudym chłopcu, który z niewiadomych przyczyn stwierdził, że zrobi wszystko, by starszy przeżył.
CZYTASZ
cigarettes || changlix
Fanfictiondepresja próbowała zabić Changbina ship: Felix + Changbin grupa: Stray Kids