Rozdział 4

717 38 10
                                    

Białowłosa, drobna dziewczyna kroczyła przez korytarze zamku niosąc srebrną tacę z imbrykiem. Przyspieszyła wchodząc do komnaty Królowej.

Spojrzała na zegarek i momentalnie się skrzywiła.
-Spóźniłaś się - rzekła Regina mierząc ją przerażającym wzrokiem.
-Przepraszam, pani - odszepnęła stawiając tacę na biurku.
Nalała do filiżanek herbaty i dygnęła nie podnosząc wzroku na władczynie. Skierowała się do drzwi.
-Następnym razem nie ujdzie ci to na sucho - usłyszała zamykając drzwi komnaty.

Odetchnęła z ulgą i ruszyła w stronę kuchni. Dopóki królowa była zajęta, dziewczyna miała czas wolny. Weszła do kuchni i zatrzymała się tuż przy szafce z garnkami. Rozejrzała się wokół, czy aby na pewno jest sama i przyjrzała się dokładnie płytkom. Od razu rozpoznała tą właściwą i zdjęła ją ostrożnie. Z ukrytej dziury sięgnęła małe pudełeczko.

Otworzyła jego wieczko uśmiechając się lekko. W środku leżał wisiorek z zawieszką w kształcie liścia dębu. To jedyne, co zostało jej po rodzicach. Nawet ich nie pamiętała. Miała zaledwie rok, gdy w jej domu wybuchł pożar. Uratowała ją królowa, którą akurat tamtędy przejeżdżała.

Teraz białowłosa musiała spłacić dług. Regina zapewniła jej dach nad głową i naukę. Za to dziewczyna pracowała jako służka na zamku. Nie było wcale lekko. Pranie, usługiwanie Królowej, do tego pilnowanie etykiety.

Białowłosa założyła naszyjnik i ukryła go pod materiał sukienki. Spojrzała przed siebie. Znieruchomiała widząc w garnku odbicie mężczyzny. Czuła, jak krew odpływa jej z twarzy. Widziała go często w towarzystwie Reginy. Nie wolno jej było posiadać rzeczy osobistych jak ten naszyjnik.

Powoli odwróciła się w jego stronę, obawiając się, iż mężczyzna zaraz pobiegnie do Królowej.
O dziwo stał nadal w tym samym miejscu uśmiechając się szeroko.

-Tyle zachodu o głupie świecidełko - wybuchł skrzekliwym śmiechem.
Dziewczyna zmartwiła brwi.
-Czego pan chce? - spytała niepewnie.
Mężczyzna podszedł do niej i zamyślił się.
-Hm... A tak! - uniósł palec przypominając sobie cel przybycia - mam dla ciebie propozycję...

Białowłosa nieufnie cofnęła się o krok w tył. Skąd ma wiedzieć, czy to nie podstęp.
-A dokładniej? - uniosła brwi.
-Otóż wiesz, że Regina posiada wiele magicznych przedmiotów - zaczął.
Kiwnęła lekko głową.
-Możesz poruszać się po całym zamku... Zdobądź dla mnie pewną rzecz.

Czy ona się nie przesłyszała? Miała... Okraść Reginę?
-Nie mogę... Pani mnie zabije - szepnęła spuszczając wzrok.
To zbyt ryzykowne. Nie chciała narażać się na gniew Królowej.

Mężczyzna mruknął pod nosem z uśmiechem. Nachylił się w jej stronę i spojrzał w oczy.
-Nie chcesz się na niej odegrać? Za te wszystkie krzywdy... Przepłakane noce... Ból i upokorzenie - wymieniał okrążając ją.
Dziewczyna zacisnęła powieki. Miał rację. Tyle lat... A ona miała ukraść tylko jeden przedmiot. Zresztą na pewno nie zauważy. Białowłosa już wiele razy kradła coś w mieście. Nigdy nikt jej nie przyłapał.
-A co będę z tego mieć? - spytała krzyżując ręce na piersiach.

Mężczyzna zaśmiał się.
-To, czego najbardziej pragniesz... Wolność.
-Wolność? -  uniosła wzrok z nadzieją.
-Pomogę ci uciec z zamku. Wystarczy że - wyjął z kieszeni rulon. Rozwinął go i wskazał puste miejsce na dole - podpiszesz tutaj.
Wyjął również czerwone pióro.

Dziewczyna zawahała się. To jedyna okazja. Mogła zacząć wreszcie żyć bez strachu. Złapała pióro i złożyła zgrabny podpis na wyznaczonym polu.
Mężczyzna szeroko się uśmiechnął i schował dokument.
-Co mam ukraść?
-W podziemiach Regina ma specjalne pokój. Musisz znaleźć małą monetę z portretem chłopaka.

Białowłosa kiwnęła głową zapamiętując wskazówki.

-Przyda ci się coś jeszcze. Chyba nie chcesz zginąć zanim wypełnimy umowe prawda? - zainteresowana czekała, co mężczyzna jej jeszcze zaoferuje.
Ten uniósł dłoń, a z jego rękawa wysunął się złoty zegarek na łańcuszku.
Dziewczyna chwyciła go zachwycona.
-Dziękuję - szepnęła oglądając jego tarczę.

Misterne rzeźbienia były piękne. Jeszcze nigdy nie widziała tak cudownych i wymyślnych wzorów.
Uniosła wzrok, lecz mężczyzny już nie było. Zmarszczyła brwi i zaskoczona rozejrzała się po kuchni. Jakby rozpłynął się w powietrzu.

Szybko ukryła pudełko od wisiorka w ścianie i pobiegła do swojej komnaty. Zamknęła drzwi i opadła na łóżko. W co ona się wpakowała? No cóż... Zawsze warto spróbować. Nie miała nic do stracenia. Owinięła łańcuszek wokół nadgarstka i kołysała delikatnie zegarkiem. Już nigdy się nie spóźni.
Nigdy.

Those Magic Changes || Once Upon a Time •ZAWIESZONE• Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz