7

925 68 27
                                    

Pamiętaj! Jak ci się spodoba nie zapomnij o daniu gwiazdki oraz komentarza! A teraz miłego czytania!

|Niby korekta jest, ale jestem pewna, że błędy i tak się znajdą huh|

- ...erusie, co z nią? - usłyszałam znów ten ociekający dobrocią głos starca.

- Jeszcze nie wiem. Podałem jej dwanaście eliksirów leczniczych, dwa na krwotoki i jeszcze jeden nasenny. Przewiduję, że obudzi się najszybciej za tydzień. - powiedział z powagą. A to się zdziwi. Zaraz... Oni trują mnie jakimiś eliksirami?? Co oni chcą mi zrobić?? A może... A może to kolejni doktorzy, którzy chcą mi 'pomóc'?! Co ta Cook jeszcze wymyśli?! Może jeszcze mi powiecie, że to ona zaplanowała porwanie mnie, bo wiedziała, że się nie zgodzę na te ich cholerne 'badania'?

- To nie trochę za dużo? - spytał lekko poddenerwowany siwy. Nie... Za mało kurka.

- Albusie, to była bardzo głęboka rana. Dziewczyna utraciła dużo krwi, zbyt dużo. Do tego, chyba wiesz, że takie głębokie rany, szczególnie na głowie są bardzo niebezpieczne. Jak dla mnie ona powinna być już od dawna martwa. Także tak. Myślę, że dałem jej odpowiednią ilość eliksirów, a nawet obawiam się, że za mało. - odpowiedział zirytowany. Ups... Chyba nie lubi gdy ktoś komentuje jego pracę...

- A jak rana? Krwawi jeszcze? Rose będzie... Będzie miała jakieś blizny? - spytał szatyn, przerywając ciszę, która panowała już od dłuższego czasu.

- Rany się pozbyłem, tak więc nie, nie krwawi, a jeżeli chodzi o blizny... Raczej żadnych nie będzie. - powiedział z satysfakcją. Jedno mnie zadziwia... Jak on się tak szybko pozbył takiej wielkiej, krwawiącej rany?? I jak sprawił, że nie ma po niej żadnego śladu??

- To świetnie! Dobra robota, Smarku! - powiedział entuzjastycznie ten szatyn. Wbrew mojej woli, wybuchnęłam cichym śmiechem.

- Smarku?? Naprawdę?? - spytałam nadal się śmiejąc. Na szczęście po chwili się uspokoiłam. Ale jak zobaczyłam ich zszokowane miny, na nowo zaczęłam się śmiać, tym razem śmiałam się jeszcze ciszej, próbując zachować jakieś tam maniery... Choć słabo mi to wychodziło, gdyż ich miny były przekomiczne.

- Ty nie śpisz! I nawet nie dałaś nam znać, że się obudziłaś! - no i proszę. Jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać...

- Rose? - zapytał starzec i z lekkim strachem się we mnie wpatrywał. Ugh! Jak on mnie irytuje! A może by tak mu narobić stracha? Momentalnie przestałam się śmiać i spoważniałam.

- Rose już nie ma tutaj z nami. - powiedziałam poważnie. Ich reakcja - bezcenna. Wstałam i zaczęłam iść do drzwi które mnie poraziły ostatnio. - Teraz Rose jest tutaj. - rzekłam, po czym się odwróciłam i zaczęłam się znów śmiać.

- Oh.. Syriusz na pewno zrobił by z niej Huncwotkę! - rzekł rozbawiony szatyn, po chwili jednak poważniejąc nieco. I patrząc na mnie jakby.. Ze smutkiem?

- Co to? Kto... Nie. Kim wy jesteście? - spytałam. Na początku chciałam spytać co to Hun... Hun coś tam, ale zmieniłam zdanie. Lepiej pierw się dowiedzieć kim oni są...

- No dobrze. Usiądź, moje drogie dziecko. - rzekł siwy.

- Twoje, hmm? - spytałam ironicznie.

- Um... Dobrze. Usiądźmy więc.. - odpowiedział zmieszany. Bez słowa usiadłam i spojrzałam się na niego wyczekująco.

- To może zacznę od początku... - zaczął, a ja w odpowiedzi kiwnęłam głową. - Tak więc, nazywam się Albus Dumbledore. Przybyłem, aby zabrać cię do takiej specjalnej szkoły dla specjalnych dzieci... - no więc się nie myliłam! Spojrzałam na niego gniewnie po czym wstałam gwałtownie.

- Kolejny wspaniały doktor, który ma mi 'pomóc'!? - wykrzyczałam wściekła. Co oni jeszcze ode mnie chcą?! Mówili wtedy, że to ostatnie 'badanie'... Nienawidzę ich!

A TERAZ UWAGA, UWAGA!







UWAGA...!






POV SNAPE!

- Kolejny wspaniały doktor, który ma mi 'pomóc'?? - wykrzyczała wstając gwałtownie.

Doktor... KOLEJNY?! Co oni jej zrobili... Biedne dziecko... Ma dopiero dziesięć wiosen! Ten 'doktor' który ją 'badał' musiał jej coś zrobić i jestem przekonany, że niestety nic dobrego...

- Dziecko, ja nie... - zaczął Dumbledore i podszedł do niej, by chyba ją uspokoić, lecz gdy się zbliżał zobaczyłem w jej oku niebezpieczny błysk, co nie znaczyło nic dobrego. Takie spojrzenia wysyłali śmierciożercy do swoich ofiar gdy te ich mocno zdenerwowały... Ale zrobiło się jeszcze gorzej gdy starzec chciał ją dotknąć...

- Nie dotykaj mnie! Jesteście potworami! I wiedzcie, że słowa 'to dla twojego dobra' na mnie nie działają! Ostrzegam cię, nie zbliżaj się! - mówiła desperacko cofając się coraz szybciej w tył... Na merlina... Co oni jej zrobili??

- Rose my tylko... - zaczął starzec lecz i tym razem mu przerwała.

- Nie! Żadne 'tylko'! To co mi robicie mnie boli, rozumiesz?! Nie chcę już takiego życia! - wrzeszczała coraz bardziej rozpaczliwie. Boli ją? Oni ją krzywdzili nie dość, że psychicznie, to jeszcze fizycznie?? Dlaczego my nic o tym nie wiedzieliśmy?? A może.. Wymieniłem z dyrektorem szybkie spojrzenia. A co jeśli on wiedział?

- Rose, my naprawdę nie wiemy o co ci chodzi... Możesz nam wyjaśnić? Co cię boli, drogie dziecko? - spytał Dumbledore. Ciekawe co powie... Może wyjawi nam prawdę?

- Bawi cię to? Bawi cię moje cierpienie... - wyszeptała ledwie słyszalnie - Nie wiesz o co chodzi?? Śmieszny jesteś. Może chodzi o to, że jestem prawdziwą maszyną do zabijania?? Może to mnie boli... - powiedziała ze spuszczoną głową i choć włosy zasłaniały jej prawie całą twarz, było widać, że się uśmiecha delikatnie.

Maszyna do zabijania?? Jak to... Ale przecież ona jest tylko dziesięcioletnią, niewinną i nic nie szkodliwą dziewczynką... A może oni jej w tym pomogli?? W byciu niebezpieczną?

- White. Uspokój się w tej chwili, niewdzięczna. Przecież nie jesteś żadną maszyną, a tym bardziej do zabijania. - powiedziałem kpiąco. To trochę ryzykowne, ale jestem ciekaw co zrobi...

- Serio? - zaśmiała się. - A czym według ciebie jestem hmm?? - spytała po czym stanęła w pozycji obronnej, stosowanej w jakiejś mugolskiej dyscyplinie sportowej, w której się walczy... Hmm chyba się to nazywało... Boks! Właśnie! Brakowało mi słowa.

W każdym bądź razie, stanęła w lekkim rozkroku i wystawiła przed swoją twarz ręce zgięte w łokciach. I co, chce się bić?? Tylko tyle?? Spodziewałem się czegoś innego...

Ale zaraz, zaraz... Między jej palcami zaczęła lecieć krew... I o zgrozo z wnętrza jej rąk zaczęło coś się wysuwać! Coś metalowego i ewidentnie ostrego, ponieważ przebiło się przez jej skórę.

Po chwili już wiedziałem o co jej chodziło z tą maszyną do zabijania... Ona nią naprawdę jest...

***

Haha polsat! Witam w siedzibie głównej polsatu... A tak już na poważnie... Nie napisała bym tego rozdziału bez obejrzenia pewnego filmu "Logan: Wolverine" . Tak, dokładnie to ten właśnie film zainspirował mnie do napisania tego rozdziału!

I jako dobry polsat muszę go wyreklamować! Naprawdę zajebisty film! Jak ktoś lubi filmy akcji to zapraszam do oglądania! Oto krótki zwiastun! Zaciekawionych zapraszam na stronkę internetową cda.pl lub aplikację! Do wyboru, do koloru! A teraz zapraszam do oglądania !

Dziękuję za uwagę, do następnego!
(|Huh? Czy ja tak na poważnie postanowiłam se wyreklamować film?? XD CO JEST|)

Riddle

Nie zostawię cię  skarbie | Rose Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz