Seoul, 17.01.2019, 19:26
-Okej, więc co mam teraz robić? -zapytałem niepewnie trzymając nóż, który dał mi Yoongi.
-Masz ładną buźkę, więc to wykorzystaj. Podejdź do niego i zaproponuj coś ciekawego.
-C-Ciekawego? Co może być dla niego ciekawe?
-Hmm... Zagadaj, a w momencie w którym najmniej by się tego spodziewał wbij w niego nóż. -powiedział wzruszając ramionami
-Ohh...Okej... -odpowiedziałem niepewnie. Wyszedłem zza rogu, kierując się do stojącego do mnie tyłem Jinwoo. -Hej Jinwoo... -wyszeptałem do jego ucha, delikatnie łapiąc go za ramiona.
-Jimin?-odwrócił się- Dawno się nie widzieliśmy.. -uśmiechnął się
-Tak... Jakoś tak Cię zobaczyłem i pomyślałem że może... Może moglibyśmy coś razem porobić..?-znowu wyszeptałem mu do ucha, przegryzając wargę. Wiedziałem że to lubi.
-Tak? A wiesz, że mam teraz czas? -zaczął pocierać nosem o moją szyję, kladac ręce na mojej talii.
-To może się pobawimy? -zapytałem, siląc się na głębszy głos i pocałowałem Jiwoo, który zaczął całować mnie z pożądaniem i namiętnością, przyciskając mnie do ściany. Mimo, że tak naprawdę w duszy byłem temu przeciwny i brzydziło mnie to, musiałem je oddawac by nie wyglądało to podejrzanie.
W pewnym momencie, gdy ten zaczął wkładać ręce pod moją bluzę, wyjąłem nóż i wbiłem go mocno w brzuch Jiwoo.
-Kurwa! —krzyknął chłopak, upadając na ziemię i zwijając się z bólu— Co ty robisz?!
-Mszczę się —zacząłem wbijać nóż w różne miejsca na jego ciele z psychicznym uśmiechem— Zgiń skurwysynie —wbiłem mu nóż w krtań i uśmiechnąłem się na widok jego zmasakrowanego ciała.
Brawo —usłyszałem za sobą klaskanie więc się odwróciłem— Nie wiedziałem, że postąpisz aż tak —spojrzałem znowu na martwe ciało Jiwoo i szybko podbiegłem do najbliższego kubła na śmieci, zwracając wszystko co miałem w żołądku— No już, już... Poradziłeś sobie naprawdę dobrze, a teraz wracamy do domu —powiedział Yoongi.
-Zabiłem go... —zacząłem płakać— Zabiłem człowieka! —odwróciłem się w stronę Yoongiego mając zamiar go uderzyć by wyładować emocje, ale ten mnie uprzedził i przytulił— Jestem mordercą...
-Ja też, ale ty... —powiedział niepewnie odsuwając się lekko ode mnie, by spojrzeć mi w oczy.
-Ja...? —wyszeptałem czując, że na moich mokrych od płaczu policzkach występuje rumieniec.
-Ty jesteś wyjątkowym mordercą... —powiedział, a po tym złączył nasze usta.