Rozdział 13

542 50 10
                                    

   Niezależnie od późniejszych rezultatów, początki zawsze są trudne. Szczególnie kiedy masz szesnaście lat, od wczoraj mieszkasz z dziwną starszą siostrą w jednym z największych miast na świecie, nie znasz nikogo, a do tego poruszasz się o kulach. Życie funduje ci różne niespodzianki, a jedyna pewna w tym momencie rzecz to operacja za półtora tygodnia.

   Carrie rozmyślała nad tym wszystkim podczas ciamkania niedogotowanej owsianki. Nie wybadała jeszcze do końca kuchenki Danielle, co z marnym skutkiem odbijało się nawet na czajniku, który jednak w porę został uratowany. Licealistka zapatrzyła się we wschodzące słońce za oknem i aż podskoczyła, kiedy drzwi do sypialni jej siostry trzasnęły z impetem, a sama szatynka wpadła do kuchni w wymiętolonej piżamie w kratę.

     -Zaspałam! Jak mogłam zaspać?! - wykrzyknęła, w pośpiechu przetrząsając szafki w poszukiwaniu czegoś na śniadanie.

     -Ustaw sobie głośniejszy budzik... A może mam cię budzić? - rzuciła Carrie, uśmiechając się z politowaniem.

   Danielle puściła tę uwagę mimo uszu i powstrzymała się od złośliwych komentarzy. Właśnie skończyła smażyć jajecznicę, kiedy zadzwonił telefon. Pozostawiła żółtą papkę na wpół przełożoną na talerz i poleciała do pokoju. Jej młodsza siostra wyłapywała jednym uchem urywki jej rozmowy, na początku było to tylko "Tak" i "Oczywiście", a później doszło jeszcze "Zaraz będę" i "Podstawie tylko siostrę do szkoły". Carrie była pewna, że ta podwózka ograniczała się tylko do pokazania jej przystanku autobusowego, ale została miło zaskoczona.

     -Masz dziś szczęście, mój znajomy zaproponował, że nas podrzuci - zakomunikowała, próbując wyszarpać zakotwiczoną w jej lokach szczotkę. -Wszystko wzięłaś?

     -Wydaje mi się, że tak.

   Dziewczyna umyła miskę po śniadaniu i pokuśtykała do pokoju, żeby ogarnąć jeszcze parę rzeczy do szkoły. Jakieś dziesięć minut później została zawołana do wyjścia, więc chwyciła w połowie pusty plecak ("podręczniki chyba dostanę w szkole?") i ruszyła do wyjścia, cały czas ponaglana przez Danielle, która dopiero co przed chwilą skończyła się szykować.

   Droga mijała w dość szybkim tempie, cały czas zagłuszania przez rozmowę Danielle i jej kolegi. Na zmianę trajkotali o jakichś biznesowych sprawach, przerywając, tylko żeby wskazać Carrie przystanki i inne miejsca komunikacyjne. Po wysłuchaniu wszystkich zawiłości marketingu dziewczyna stwierdziła, że nawet teorię względności łatwiej było zrozumieć.

   Czarny mercedes zatrzymał się i młodsza siostra wysiadła, dziękując za podwózkę. Jej wzrok od razu padł na duży budynek w nowoczesnym stylu. Przez jego przestronne okna majaczyły zarysy postaci i różnego sprzętu, a na frontowej ścianie dumnie wisiały mosiężne litery, składające się w napis "Midtown Scholl od Science and Technology". Szkołę otaczał betonowy chodnik i kilka trawników, ograniczonych wysokim, metalowym płotem.

   Carrie stała chwilę przed gmachem, zachwycona futurystycznym stylem liceum. Uczniowie mijali ją co chwilę, ale dopiero dzwonek sprawił, że ruszyła z miejsca i pokuśtykala do szkoły w poszukiwaniu sekretariatu. Na szczęście znajdował się on niedaleko wejścia, więc zapukała i najpierw wsadzając do środka tylko głowę, weszła do przestronne go pomieszczenia.

     -Eee... Dzień dobry? Jestem Carolyne Hooper, przyszłam po plan lekcji i ksią...- zaczęła, całkiem pewna, że mówi do pustego pokoju, ale później dostrzegła ledwie wystającą ponad szafki głowę kobiety. Ta zmierzyła ją wzrokiem znad okularów i nagle wyrwała do przodu.

     -Ależ oczywiście! Nasza nowa uczennica - sekretarka uśmiechnęła się nieco zbyt szeroko, ukazując śnieżnobiałą protezę zębową. -Jak pani dyrektor ogłosiła, że masz do nas dołączyć, to pan Harrington od razu zaczął truć wszystkim o przyszłych wygranych mistrzostwach. Chodź tu, słońce, poczekaj... zaraz dam ci książki i ktoś cię odprowadzi...

KOREKTA//⛺Just A Kid From Queens // Peter Parker - Spider-Man⛺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz