Rozdział 1.

2.6K 133 7
                                    

     "Wojna była skończona. O jej wyniku zadecydowała przewaga liczebna w ludziach i materiale wojennym Stanów Północnych. Ich wyższa technika, ich panowanie na morzu, częściowo zaś, także wytrwałość prezydenta Lincolna i jego otoczenia, wśród którego wyróżniał się wojowniczy sekretarz stanu, William Henry Seward." *

     Carrie Jane Hooper powoli przebiegała wzrokiem po karcie podręcznika do historii. Mózg ociężale przetwarzał informacje, by zaraz puścić je w niepamięć i zająć się głową, niebezpiecznie zbliżającą się do blatu ławki. Ostatnio mało sypiała, co było spowodowane międzystanowym konkursem fizycznym, który miał się odbyć za niecałe trzy miesiące. Dość duże braki w śnie rzadko zdarzało jej się nadrabiać na nudnych lekcjach, lecz teraz siła wyższa przeważyła szalę i po chwili dziewczyna kuliła się już na ławce, tracąc kontakt z rzeczywistością.

   -Carolyne, wolałabym, żebyś nie spała na moich lekcjach - pani Brown upomniała ją cicho, acz dobitnie.

   -Przepraszam, to się nie powtórzy - powiedziała dziewczyna sennym głosem, wybudzona  śmiechem kolegów z ekspresowej drzemki. -Bardzo śmieszne - dodała półgłosem.

   -Dobrze, mam nadzieję, że już wszyscy skończyli czytać. W takim razie, kto mi powie, co zadecydowało o... Panno Hooper, bo będę zmuszona zadzwonić do rodziców - nauczycielka podeszła do Carrie. - Matko Boska! Dobrze się czujesz? Jesteś cała rozpalona, natychmiast się spakuj, prosto do domu i do łóżka!

     Pani Brown przyłożyła rękę do czoła Carrie i aż odskoczyła. Natychmiast zaczęła gorączkowo szukać telefonu, z którego później zadzwoniła do mamy dziewczyny. Klasa skorzystała z chwilowej nieuwagi nauczycielki i od razu dało się słyszeć podniosłe dyskusje  o nowym modelu ferrari, ostatnim wystąpieniu Tony'ego Starka, czy zbliżającej się imprezie u szkolnej celebrytki Madaline. Carrie ten gwar był bardzo na rękę, z tego powodu, że mogła zamienić kilka szeptów z przyjaciółką Lianne.

   -Słuchaj... - zaczęła, ale kumpela od razu jej przerwała.

   -Nie, to ty słuchaj! Mówiłam ci, żebyś trochę przystopowała z tą nauką. Jak tak dalej pójdzie, to nie dotrwasz do samego konkursu, a to jeszcze kupa czasu! - Lianne podniosła nieco głos, ale napotykając karcące spojrzenie pani Brown, natychmiast go zniżyła. - Jesteśmy przyjaciółkami, martwię się o ciebie - dodała z przesadzoną czułością, na co obie się uśmiechnęły.

   -Odprowadzisz mnie? - spytała Carrie.

   -Pewnie! Pani profesor, Carrie chyba nie powinna wracać sama do domu w takim stanie - powiedziała Lianne rzeczowym tonem.

   -Słusznie, panno Keen. Myślę, że panna Hooper nie obrazi się na takie towarzystwo w drodze do domu. Spakujcie się i idźcie, tylko błagam, uważajcie na siebie - pani Brown obdarzyła ją współczującym spojrzeniem i sięgnęła po słuchawkę,aby wykonać jeszcze jeden telefon, tym razem do rodziców Lianne. Potem wróciła do prowadzenie lekcji.

   -Uspokójcie się! - zawołała swoim dźwięcznym głosem. - Boże, jak z dziećmi - skrzyżowała ręce na piersi i wzniosła oczy ku niebu.Dwie uczennice przy drzwiach posłały jej ciepłe uśmiechy.

____________________________

Enjoy! ❤

KOREKTA//⛺Just A Kid From Queens // Peter Parker - Spider-Man⛺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz