Rozdział 8

1K 87 7
                                    

Ciemność. Światło. A potem znowu ciemność i tak co chwilę. Barwy przeskakiwały przed oczami jak w kalejdoskopie, do tego dochodził jeszcze ten ogłuszający hałas w jej głowie. Czuła, że się porusza, ale nie o własnych siłach. To było coś w rodzaju... jeżdżącego łóżka?

Gdy tylko otwierały oczy, widziała przesuwające się, oślepiające lampy i kilka twarzy, pochylających się nad nią w śmiesznych czepkach na głowach. Nagle poczuła ból, który w normalnej sytuacji wydałby się jej porażający, ale teraz był tylko kroplą w oceanie. Coś ściekło jej po twarzy i dziewczyna poczuła metaliczny posmak w ustach. Ktoś zaklął głośno, ale Carrie tego nie usłyszała.

Zamknęła oczy.

* * *
Ktoś wszedł do sali, cicho zamykając za sobą drzwi. Podszedł do okna, znajdującego się naprzeciwko wejścia i rozsunął zasłony, wpuszczając trochę marcowego słońca do pokoju. Potem skierował swoje kroki w kierunku szpitalnego łóżka. Wziął ze stolika buteleczkę leku i nabrał odpowiednią dawkę strzykawką, po czym chwycił rękę pacjenta, bezwładnie leżącą na posłaniu, wyczuł żyłę i wstrzyknął lekarstwo. Niemal od razu zadziałało, skutkując nieznaczną zmianą położenia ramienia, co z kolei spowodowało, że siedzącą obok pani Hooper gwałtownie się obudziła.

-Co się stało? Obudziła się? - spytała zdezorientowana. Miała włosy w totalnym nieładzie i pogniecione ubranie, co w gruncie rzeczy jest całkiem normalnym zjawiskiem po nocce spędzonej "w kuckach" w szpitalu.

-Nie, ale zaraz powinna - odpowiedziała jej pielęgniarka z tajemniczym uśmieszkiem.

Wkrótce po tych słowach głowa dziewczyny poruszyła się. Najpierw otworzyła jedno oko, potem drugie, a na końcu wykrzywiła grymas na twarzy w coś na kształt uśmiechu, powodując tym samym szalony wybuch radości swojej mamy. Kobieta pochyliła się nad nią i pocałowała ja w czoło. Odgarnęła jej ciemne włosy z twarzy, przy okazji machając w stronę szklanych drzwi, przywołała gestem pana Hoopera, który był już bliski histerii.

Mężczyzna od razu ją zauważył, jak błyskawica wparował do pokoju i przyparł do łóżka.

-Jak się czujesz, córciu? Lianne i Jared też tu są, zawołać ich? - powiedział, tuląc się do jej dłoni i ocierając łzy wzruszenia.

Na wspomnienie o dwóch nastolatkach pielęgniarka wzdrygnęła się i zmroziła go wzrokiem.

-Tylko dwóch odwiedzających naraz - mruknęła pod nosem, ale mało kto ją usłyszał. Zdążyła tylko skończyć zdanie, a wspomnieni wyżej nadprogramowi goście wpadli do sali.

-Cześć! Jak tam było w Nibylandii? Strasznie się martwiliśmy. Wiesz, pani Betkins upiekła nawet ciasto dla ciebie, chociaż to trochę dziwne, bo wydawało się, że zaniży ci ocenę z biolci... - mówiła Lian, gdy wraz z Jaredem usiedli w nogach łóżka. Pacjentka uśmiechnęła się, próbując usadowić się w pozycji siedzącej.

-No, a jak w czwartek wracaliśmy ze stołówki, to zaczepił nas pan Herman, żebyśmy ci przekazali, że masz odpoczywać, a spotkanie kółka przełożyli na po feriach - dodał chłopak, a oczy Carrie otworzyły się szeroko.

-Czekaj, co?! Ile czasu spałam?

-Jakieś dwa tygodnie? - para nastolatków spojrzała po sobie. - Przychodziliśmy codzie...

-DWA TYGODNIE?! - wybuchła dziewczyna. - Chcecie mi powiedzieć, że straciłam calusieńkie dwa tygodnie, podczas gdy mogłam się przygotowywać do konkursu?!

Wszyscy obecni w sali szpitalnej byli nieco zaskoczeni takim obrotem spraw, mając w pamięci, że Carrie obudziła się jakieś dziesięć minut temu. Jednak "najlepsze" miało się dopiero wydarzyć. Dziewczyna odrzuciła kołdrę na bok, krzycząc coś o powinności natychmiastowego powrotu do domu. Dźwignęła się do góry, stanęła chwiejnie i własnych siłach i... tak szybko, jak ustała, runęła z głuchym łoskotem na ziemię.

-Nie może jeszcze panna wstawać, w żadnym wypadku! - wtrąciła się wreszcie pielęgniarka, przeciskając się do leżącej Carrie i pomagając jej wrócić na miejsce. - Na razie będzie się panna poruszać na wózku, a później nauczy się panna chodzić ze stabilizatorami na nogach.

Cała czwórka przyglądała się tej sytuacji, nie śmiejąc odezwać się ani słowem. Osłupiali, trochę przez Carrie, a trochę przez upadek sam w sobie, siedzieli po prostu, nie bardzo wiedząc, co ze sobą począć.

-A państwo co tu jeszcze robią?Pacjentka potrzebuje spokoju! - zaczęła wypędzać z sali oniemiałych rodziców i dwójkę nastolatków, cały czas nieźle zdezorientowanych, choć ich przyjaciółka już trochę się uspokoiła.

Lian zdążyła jeszcze rzucić na odchodnym coś, co rozbawiło Carrie, zanim pielęgniarka zatrzasnęła im drzwi przed nosem.

-Jak nas nie wpuszczą, to przyjdziemy w nocy... i wejdziemy oknem!

______________________

Hej! Jak tam wakacje? U mnie leje od rana... Ale mam multum książek do przeczytania, więc w sumie to nawet dobrze 😂
Zostaw po sobie jakiś znak :D

Enjoy! ❤

KOREKTA//⛺Just A Kid From Queens // Peter Parker - Spider-Man⛺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz