▃▃▃▃▃▃▃▃▃▃▃
┊ ┊ ┊ ┊ ┊ ┊
┊ ┊ ┊ ┊ ˚✩ ⋆。˚ ✩
┊ ┊ ┊ ✫
┊ ┊ ︎✧
┊ ┊ ✯
┊ . ˚ ˚✩
- [imię], oj... Nie zamykaj oczu. - Szepnął brunet trzymając cię w swoich ramionach. Wylądował na jednej z gałęzi jak najwyżej, aby żaden z tytanów nie dosięgnął waszej dwójki. Niestety gazu miał coraz mniej, niewystarczająco. Koni również nie było nigdzie w oddali.
- Ka-kapi... - Próbowałaś wydusić z siebie, lecz przeszkodził ci silny kaszel. Przy okazji mnóstwo krwi spłynęło po twoich ustach.
- Levi. Mów mi po prostu Levi. Powtarzam to któryś raz. - Rękawem delikatnie wytarł kąciki twoich ust.
- No tak. - Krótko się zaśmiałaś, a i tak poczułaś przez to silny ból w dole brzucha. - Wiesz Levi... - Zaczęłaś wypowiedź.
- Nic nie mów. Nie męcz się. - Próbował cię powstrzymać od niepotrzebnego wysiłku. Jednak w środku chciał wiedzieć co chciałabyś mu zdradzić. Zawsze lubił słuchać twojego głosu, nawet jeśli gadałaś same bzdury. Nie przeszkadzało mu to w żaden sposób, do póki mówiłaś do jego osoby.
- To mój koniec, umieram. - Powiedziałaś to tak zwyczajnie. Było to coś oczywistego. Nawet jeśli dał by radę jakoś cię stąd wyciągnąć, nie wytrzymała byś przejażdżki do murów.
- Nie... - Chciał zaprzeczyć, chociaż wiedział, że tak naprawdę masz rację. Więc nie dokończył zdania.
- Ale nawet jeśli teraz umrę, to nic. - Dopiero teraz spojrzałaś prosto w jego oczy. - Kiedyś się spotkamy, jestem tego pewna. Może za kilkadziesiąt lat, może za kilka wieków. Ale pewnego dnia nasze drogi się zetkną, a wtedy... - Znów zaczęłaś kaszleć krwią.
- Nie musisz... - Chwycił cię mocniej w swoje objęcia. Ale i tak kontynuowałaś swoją wypowiedź.
- Wtedy... Nie poddam się, na pewno. - Uśmiechnęłaś się do niego uroczo z tańczącymi iskierkami.
- Co masz na myśli? - Nie rozumiał twoich słów.
- Gdy nadejdzie ten dzień... Wyznam ci, że cię kocham. - Wstrzymał oddech. Oczy rozszerzyły mu się, było widać w nich niedowierzanie i szok. - Postaram się zrobić to o wiele wcześniej niż teraz. No i może w lepszych okolicznościach. - Ponownie uśmiechnęłaś się rozbawiona swoimi słowami. - A teraz... Do zobaczenia, Levi.
Brunet wciąż tylko wpatrywał się w ciebie nie mogąc złapać oddechu, mimo że przecież oddychał. Czuł wewnętrzny gorąc uciążliwy, ale jednak z drugiej strony było w tym coś przyjemnego. W końcu kobieta, którą obdarzył uczuciem, tak naprawdę odwzajemniała to. Zamknął oczu, nie chcąc uronić ani jednej łzy. Niestety kilka z nich i tak uleciało spod powiek wprost na twoje policzki.
- Wtedy... Gdy nastanie ten dzień... - Ręką wytarł słoną ciecz. - Wtedy również powiem Ci, jak bardzo Cię kocham. - Otworzył oczy, by spojrzeć w twoje. Jednak jedyne co w nich widziało to czysta pustka. Odcień [kolor], a w nim tańczyło odbicie liści z drzew.
Nie żyłaś, nie dosłyszałaś tych słów. Ale czy na pewno? Na twojej twarzy zawitał uroczy uśmiech. Może jednak wcale nie musiałaś ich słyszeć. Wystarczył sam fakt, że zdążyłaś wyznać swój skrywany od dawna sekret. Tego jednak kapitan już się nie dowie, a przy najmniej na razie, do waszego następnego spotkania.
- O rany, wybacz. - Rozbrzmiał cichy głos, nieco niepewny i przestraszony.
- Nie szkodzi. - Odparł niewzruszony incydentem i po prostu się schylił, aby pozbierać zeszyty. Gdy został ostatni obie z ich dłoni chwyciły jego krańce. Powieki uniosły się, by spojrzenia mogły się spotkać. Było coś dziwnego w tym, jakby już to się gdzieś wydarzyło w ich życiu. Chociaż byli pewni, widzieli się pierwszy raz.
- Ej, Levi! Idziesz? - Rozbrzmiał donośny głos wysokiego blondyna z końca korytarza.
- Ta. - Odpowiedział mu krótko. Ponownie kierując wzrok na dziewczynę. Coś mu podpowiadało, że nie powinni teraz tak po prostu odejść i zapomnieć o sobie. Wewnętrzny głos kazał mu zagadać. - Levi Ackermann. - Wyciągnął dłoń przed siebie.
- [imię][nazwisko]. - Otrzymał odpowiedź, a dłonie się połączyły w delikatnym uścisku. W ich oczach tańczyły tajemnicze iskierki. Oboje to czuli, to był początek czegoś o wiele większego.
꧂ღ╭⊱♥≺
08.05.2019r.
Godz. 18:50
CZYTASZ
Oᥒᥱ Shotყ - Lᥱvι Aᥴkᥱrmᥲᥒᥒ
FanfictionLevi x Reader Rozpoczęcie: 21.02.2019r. Zakończenie: 20.05.2022r.