///
Diego przechodził obok pokoju swojego brata, gdy usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Chwycił klamkę i próbował otworzyć drzwi, lecz były zamknięte od środka. Odsunął się od drewna i z rozbiegu wyważył drzwi.
- Diego! - wrzasnął Klaus, lecz numer dwa miał teraz inne zmartwienia na głowie.
- Klaus, co się... - zaczął, lecz ujrzał roztrzaskaną butelkę piwa i plamę na ścianie i podłodze.
- Klaus.
Numer cztery miał rozmazany makijaż i łzy w oczach, a na rękawie jego aksamitnej koszuli widoczny był tusz. Warga lekko krwawiła, a z policzka leciała krew.
- J... Ja nie wytrzymam Diego... - zaczął Klaus. - Znowu śniłem o nim, śniło mi się, że był na mnie zły. Był zły ponieważ przywołałem tatę, a jego nie. J... Ja...
Diego przyciągnął brata i przytulił go, wiedział, że, gdy Klaus był rozbity, nie panował nad swoją mocą, a zarys zmartwionego Bena uświadomił mu jak bardzo jego brat panikuje. Zgadywał, że po obudzeniu się, sięgnął po alkohol, a Ben walnął go na tyle mocno by rozbić mu wargę, policzek i butelkę o ścianę. Posłał numerowi sześć uspokajające spojrzenie i pogładził wyższego po włosach
- Klaus, słyszysz mnie? - dostał tylko skromne kiwnięcie głową. - Dave cię kochał. Kochał cię, a ty kochałeś jego. Nigdy by tak nie zrobił, on nie byłby zły na ciebie. On by cię zrozumiał, słyszysz? To był tylko zły sen, który nigdy nie był i nie będzie prawdą.
Mężczyzna odsunął się lekko od jasnego szatyna i wytarł rękawami oczy całkowicie zmywając makijaż. Gdy Diego pomyślał, że to koniec, usłyszał pisk, cichy i długi. Klaus wpatrywał się w miejsce za jego plecami, gdzie numer dwa widział zarys sylwetki dobrze zbudowanego mężczyzny z ciepłym uśmiechem.
- Dave..! - załkał numer cztery, a uśmiech ducha się powiększył. Ben stanął obok Diego i patrzył na drugiego ducha.
Jasnooki po sekundzie przytulał się do swojego ukochanego, co sprawiło, że na twarzach jego braci wykwitły uśmiechy. Ben spróbował objąć Diego, a przez szalejący sztorm emocji, który trwał w głowie Klausa, dusza mogła dotknąć brata. To był pierwszy raz, gdy tak naprawdę dotknął kogoś z rodzeństwa poza cztery od długiego czasu, co sprawiło, że w oku duszy pojawiła
się łza.
///
CZYTASZ
TUA [all]
Fanfictiondave: *patrzy w telefon* on jest tak delikatny... ben: *też patrzy* prawda? klaus: hm, co robi... *widzi swoje zdjęcie* klaus: ... *blush*