Rzeczywistość czy fikcja

854 46 16
                                    

Clarke

-No dalej...-Po raz kolejny wybrałam numer do Lexy z nadzieją, że w końcu odbierze.


"Abonent ma wyłączony telefon lub znajduje się poza zasięgiem sieci''

Usłyszałam kolejny raz.
Strasznie się niepokoje to cholerne przeczucie, że coś się stało nie daje mi normalnie funkcjonować.
A co, jeśli policjant poinformuje mnie o jej śmiertelnym wypadku? Mam same najczarniejsze scenariusze w głowie.

Wytarłam łzę, która spłynęła mi po poliku na samą myśl o tym.

-Clarki? - Usłyszałam cichy głosik zza drzwi mojego tymczasowego pokoju. Spojrzałam na przejętą dziewczynkę.

-Tak kwiatuszku? - Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy.

-Co się dzieję...- Podeszła do mnie razem z swoim misiem.

-Nic skarbie... Martwię się tylko - Wytarłam ostatnią łzę, która zdołała uciec spod mojej powieki. Mała nie mówiąc nic wtuliła się we mnie najmocniej jak umiała.
Przytuliłam ją do siebie i zamknęłam oczy próbując się uspokoić.

-Będzie okej - Powiedziała cicho w mój bark przez co ledwo ją zrozumiałam.
Oj mała mam taką nadzieję...




Lexa

Siedziałam na środku całkowicie rozwalonego pokoju.
Dookoła mnie waliło się pełno stłuczonego szkła rozwalonych półek jak i wszelkie możliwe ozdoby.
Z jednej strony mam ochotę krzycząc wniebogłosy i rozwalić wszystko co znajdę. Po raz kolejny zabrali mi ważna osobę... Najpierw matka. A teraz ojciec...
Z drugiej strony z tyłu głowy mam jego każde słowo i każda sytuacje, gdy był gotowy zrobić mi krzywdę... I cieszę się ze to koniec.

Po chwili, gdy łzy i krew z zranionych dłoni zalała mnie dookoła usłyszałam wołanie z dołu na które nie dałam rady odpowiedzieć a głos stawał się coraz słabszy.

-Lexa Jezus Maria! - Podbiegła do mnie Raven. Spojrzała na moje ręce i przeraziła się.
  
-...Lexa błagam tylko mi nie odpływaj - Spanikowała i zaczęła łapać każdy możliwy materiał dookoła.
Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi a szum w głowie nasilał się z każdą sekundą. Spojrzałam na pokój po czym na swoje ręce i zrozumiałam powód paniki dziewczyny.

Moje ręce w miejscu żył były poranione bardzo głęboko.
Próbowałam coś powiedzieć jednak z moich ust wydobył się jedynie niewyraźny bełkot a ja powoli traciłam przytomność.

Raven położyła mnie bezpiecznie na dywanie i zaczęła zawijać moje ręce.
Spojrzałam ostatni raz na zdjęcie, które zrzuciłam z komina, na którym był mój ojciec i ja po czym ogarnęła mnie ciemność.







Otworzyłam oczy stojąc na tej samej polanie podczas pierwszego snu. 
Spojrzałam na czyste jezioro przede mną.

-Znowu mnie odwiedzasz – Blondynka stanęła za mną kładąc wianek na mojej głowie.

-Tęskniłam wiesz – Po chwili położyła dłonie na moje barki.

-Nie jesteś prawdziwa... - Mruknęłam jakby do siebie i zdjęłam wianek z głowy po czym zaczęłam mu się przyglądać.

-Nie wiesz tego. - Zerwał się mocny wiatr a niebo zachmurzyło. Rozejrzałam się a wianek w moich rękach zmienił się w koronę z cierni przez co rzuciłam go na ziemie, gdy kolce wbiły się w moje dłonie.

-Uh! - Spojrzałam na rany na dłoniach po czym poczułam, jak krew płynie przez moje ręce. Obejrzałam je dokładnie i zauważyłam głębokie rany na nich.

-Co jest! - krzyknęłam przerażona po czym wszystko wokoło zmieniło się w ciemność. Ciemność, w która zaczęłam spadać. Pochłonęła mnie cała.

-Czy jesteś w stanie odróżnić rzeczywistość od fikcji Lexa?. - Usłyszałam głos.

Brakowało mi sił, żeby dalej walczyć. Zamknęłam oczy i pozwoliłam nicości mnie zabrać. 

Skype  | Clexa | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz