3.

8 3 0
                                    

W tym rozdziale mogą się pojawić wulgaryzmy i sceny erotycze 😏

Gdy Shawn wrócił ja uświadomiłam sobie że przecież nie mam czystych ubrań, piżamy i szczotki do zębów. Więc musieliśmy pojechać do mojego domu. Wzięłam z sobą bluzkę Chanel, i moje nowe spodnie z wysokim stanem. Spakowałam wszystko do torby. Po dosłownie 5 minutach byliśmy w domu chłopaka.
-To co robimy te muffinki? - spytałam.
-Jasne- odpowiedział.
Wzięłam potrzebne składniki i pół godziny później zajadaliśmy się już ciepłymi muffinkami.
-Ale dobre! - krzyknął brunet z babeczką w buzi.
-A wiesz dlaczego? - podpytałam go.
-Bo ty je zrobiłaś - powiedział z uśmiechem.
-100 punktów dla Griffindor'u!!!
Wybuchnęliśmy śmiechem po czym on zaczął się do przybliżać.
Po chwili stałam już pod ścianą a Shawn mnie całował. Muszę przyznać świetnie on całuje. I kolejne 100 punktów dla Griffindor'u! Zszedł niżej na moją szyję i zaczął ja całować. Poczułam małe pieczenie dotknęłam tego miejsca i cicho syknęłam. Super zrobił mi malinkę!
-Twoja pierwsza malinka kochanie- powiedział szczerzyć zęby, idealnie ułożone i białe zęby.
-Skąd wiesz że pierwsza? - spytałam.
-Nie miałaś nigdy chłopaka więc chyba pierwszy raz calowalas się z mną i JA zrobiłem Ci chyba pierwszą malinkę. - Dobra szczerze to była jego 1 (nie licząc prezentacji) długa przemowa.
-No wsumie to masz rację...
-Ja mam zawsze rację - powiedział po czym kontynuował. Teraz czułam jego usta obok ucha.
-Shawn... - powiedziałam podniecona.
-Boli? - spytał jakby chciał przestać.
-Tak. Znaczy nie! Kontynuuj.
Uśmiechnął się tylko i robił to dalej. Jakieś 5 minut później wylądowaliśmy na łóżku.
-Shawn... ja jeszcze nie jestem na to gotowa... - powiedziałem trochę z smutkiem w głosie.
-No dobra. Spokojnie. Ja mogę poczekać. - powiedział po czym z mnie zszedł.
-Idziemy na pizze? - spytałam z głupim uśmieszkiem.
-Ale bez pomidorów i tego pieprzonego sosu.
-Żartowałam ja muszę pojechać po maskarę, podkład i gąbeczkę.
-Po co? - spytał jakby nie wiedział. Bo chyba serio nie wiedział.
-Teraz pomyśl jak bym wyglądała bez makijażu - powiedziałam po czym on przyłożył rękę do brody i zaczął ja pocierać.
-Fajnie. - powiedział - To idź. Zawieść cię?
-Nie nie musisz - rzuciłam, choć, szczerze nie chciało mi się iść najbliższy sklep znajdował się 2 kilomentery od domu Mendes'ów.
-Chce ci się iść 2 kilometry?
-No dobrze. Jeśli tak nalegasz to możesz mnie zawieść.
Wziął mnie na ręce i pocałował w czoło.
-Mendes co ty odpierdalasz!!! - okrzyczałam go - Powiem mamie!
-O jak się boję!
Wsadził mnie do Audi i pojechaliśmy. Kiedy byliśmy na miejscu, wysiedliśmy, weszliśmy do sklepu i kupiliśmy kosmetyki.
-Chcesz coś jeszcze? - zapytał.
-Nie więcej chyba nie potrzeba.
Skinął głową i pocałował mnie w usta.
~~ PARE MINUT PÓŹNIEJ ~~
Kiedy byliśmy w domu ja poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam spostrzegłam Shawn'a trzymającego gitarę, ołówek i jakaś kartkę. Podeszła zobaczyłam że kończy już swoją piosenkę.
-Od ilu dni piszesz tą piosenkę? - zapytałam ciekawa ile już nad tym pracuje.
-Jakieś 2-3 tygodnie. Trochę się zeszło bo nie wiedziałem o czym pisać. - powiedział z widoczna dumą w głosie.
-Pouczysz mnie jeszcze jak się gra na gitarze?
-Nie ma problemu. KOCHANIE. - powiedział śmiejąc się po czym przyciągnęła go do siebie zaczęłam całować. - To chcesz się uczyć, czy wolisz coś innego?
-Dobra. Naucz mnie na tym grać.
Gdy już trochę nad tym posiedziałam byłam gotowa coś zagrać.
-To może... Jest jakiś chwyt na 'Brak your heart'? - zapytałam bruneta.
-Chyba jakiś jest. Poczekaj... Zaraz znajdę... Mam!
Gdy wyciągnął próbowałam zapamiętać te wszystkie nuty. Po parunastu minutach w końcu zapamiętałam. Zagrałam ten utwór oczywiście z licznymi błędami. Na skrzypcach jest o wiele prościej. Moim zdanie, zdaniem mojego chłopaka najłatwiej jest się nauczyć grać na perkusji. Ja jednak wolę muzykę poważną. Znaczy, wróć... Jeżeli Shawn napisze tą piosenkę i zostanie wydana to będę jej codziennie słuchać.
-Skończyłem!!! - krzyknął mi prosto w ucho.
-Nie drzyj mordy! - również krzyknęła - Bo pójdę po pomidory i wcisne ci je do buzi żebyś się udławił!
-Mozesz mi włożyć wszystko tylko nie pomidory. Bo jak umrę to będę cię nawiedzał.
-Kocham cię. - powiedziałam przez śmiech.
-Ja ciebie też.
~~ GODZINKĘ PÓŹNIEJ ~~
-Ja się idę umyć - powiedziałam zdejmując koszulkę.
Nagle poczułam ciepłe ręce na mojej talii. Odwrócił mnie do siebie i popatrzył na mnie od stóp do głów.
-Umyć cię? - zapytał zboczonym głosem.
-Dam sobie radę - powiedziałam stanowczym głosem.
-Ej Emilie. To ja, Shawn. Boisz się że coś ci zrobię?
-Nie poprostu... Dobra chodź...
Zlapalam go za rękę i poszliśmy do łazienki zdjęliśmy ubrania i weszliśmy pod prysznic. Szczerze nie wstydziłam się, tylko bałam się że to zrobimy, później zaciąże i będę matką. Ale, tak czy siak, nalał truskawkowy żel na rękę i zaczął go wcierać w moje plecy. Potem obrócił mnie bym patrzyła na niego i mył moje piersi i brzuch. Nie obyło się bez śmiechu. Zszedł niżej pomijając to miejsce i zaczął myć uda oraz łydki. Teraz przyszła moja kolej. Przyznam zrobiło mi się dziwnie. Ja miałam umyć chłopaka którego znam 15 lat. No dobra niech mu będzie... Umyłam mu plecy, potem tors, ręce, zeszłam na nogi i zobaczyłam go... Tak dobrze myślicie... Poprostu przestałam się gapić i umyłam mu stopy - co też nie obyło się bez śmiechu.
Wyszliśmy spod prysznica, ja owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby. Ubrałam piżamę i położyłam się do łóżka. Po chwili zauważyłam Shawn'a w samych Calvianach. Boże kocham jego mięśnie brzucha... Położył się koło mnie i dał mi całusa w polik.
-Dobranoc- powiedział.
-Pchły na noc- powiedziałam po czym się uśmiechnęłam. Przytuliłam się do niego, i jeszcze jakieś 20 minut gadaliśmy o szkole, wakacjach i jakichś głupotach.

bonus
            ~~ SEN EMILIE ~~
Obudziłam się obok mojego chłopaka. Nagle poczułam jakiś kamień na brzuchu, spojrzałam a tam widać było wielki balon! Poszłam do toalety i zaczęłam wymiotować. Do łazienki wszedł Shawn i zaczął gładzić moje plecy.
-O co tu chodzi Shawn? - zapytałam.
-Będziemy rodzicami. - odpowiedział z ekscytacją w głosie.
-Jak to?!
-Nie pamiętasz jak to robiliśmy?
Wtedy się obudziłam (już naprawdę) i zaczęłam głośno oddychać.
-Coś się stało Em?- podpytać mnie brunet.
-Nie nic. Sorry ze cie obudziłam.
-Nic nie szkodzi. Chodź do mnie. - powiedział raszerzając ramię. Wtuliłam się i dalej poszłam spać.

Life of the party Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz