Rozdział 14

19 4 2
                                    

Przez następne, ciągnące się w nieskończoność dni, dziewczyną targały sprzeczne emocje. Z jednej strony wiedziała, zapewniana przez wszystkich dookoła, że Rowan jest złym człowiekiem i radzono jej, aby unikała go jak ognia. Z drugiej strony, przed oczami stawał jej ciągle obraz dżentelmena, który zaintrygował ją swoją odmianą podczas balu. Nie żeby ulegała jego urokowi, bo nie miał nawet jak się równać z Rupertem, ale cały czas zastanawiała się... czy jeśli upewniłaby się, że jego intencje są jasne, dałaby mu możliwość przyjaźni? Ciężko uwierzyć, że człowiek może zmienić swoją naturę, ale chłopak przeżył niedawno śmierć swojego ojca, a teraz jeszcze pogarszający się stan matki... To na nikogo nie wpływa dobrze. A co jeśli naprawdę jest jednym z tych niewielu, którzy w chwilach kryzysu szukają pomocy z dobrych źródeł a nie zatapiają się w smutku próbując o nim zapomnieć?

Oczywiście nie mówiła na razie o swoich przemyśleniach uroczemu Krukonowi, który właśnie wylegiwał się razem z nią na kocyku przy jeziorze, puszczając kaczki na wodzie. Wreszcie znaleźli chwilę dla siebie, tuż przed Balem w Royal Courts of Justice, i mogli się teraz nacieszyć swoim towarzystwem w ciszy i spokoju, nim znów zostaną wystawieni na widok publiczny. Kate dosłownie nie mogła się doczekać tych tłumów arystokratów zebranych w jednym miejscu, żeby oceniać jej wygląd i zachowanie oraz czyhających na każdym rogu paparazzich i dziennikarzy oferujących gwiazdkę z nieba za choćby mały sekrecik z życia szlachciców. Westchnęła z bezsilnością czym przyciągnęła uwagę swojego chłopaka.

-Coś nie tak? - zapytał zmartwiony.

-Nie, to tylko... Przygotowuję się na sam-wiesz-co - oznajmiła konspiracyjnym szeptem, po czym przytuliła się do ramienia chłopaka.

-Och, to zdecydowanie nie jest coś, czym powinnaś zaprzątać sobie myśli - Rupert machnął ręką, po czym znów wzbił wzrok w horyzont nad jeziorem. - Mamy wszystko, czego nam do tego zadania potrzeba i na pewno damy sobie radę.

Kate ogarnęła go pytającym wzrokiem, więc westchnął i wytłumaczył.

-Mamy gotowe ekstrawaganckie stroje, jesteśmy wyszkoleni w zakresie savoir vivre'u tak, że bardziej już nie można, potrafimy tańczyć, mamy swoje nawzajem wsparcie - pocałował ją przy tym w czubek głowy. - A przede wszystkim, mamy totalnie wylane na to, co o nas pomyślą - ściszył głos i posłał jej oczko.

-Jestem prawie pewna, że nie tak wyraża się przyszły książę - roześmiała się Kate.

-Będziemy tam razem, więc co się może stać - chłopak wzruszył ramionami.

-A co, jeśli ktoś jednak przyszykuje dla nas jakieś... specjalne atrakcje?

-Masz na myśli Rowana? - Rupert zmarszczył brwi. - Wiesz jaki mam stosunek do mojego kuzyna. Ale jestem pewien, że chociaż tym razem nie wykręci żadnego numeru. Jako książę będzie wśród młodych najwyższy tytułem, więc nie będzie musiał robić nic specjalnego, aby ściągnąć na siebie uwagę. Ale sama widziałaś, że da się znaleźć pokrewne dusze w tym towarzystwie. Sarah, Charles, Tom, Edgard... - zaczął wyliczać osoby poznane przez Kate podczas ostatniego przyjęcia. - To zawsze będą miłe znajome twarze, do których można się zwrócić po pomoc.

-Pewnie masz rację - uznała Gryfonka, obiecując sobie w duchu, że odsunie ten temat ze swoich myśli.

-Mam dla ciebie prezent - chłopak oznajmił radośnie, zmieniając tym samym temat. Sięgnął za siebie i wyjął średnich rozmiarów pudełeczko z ich wiklinowego piknikowego koszyka. - Proszę, otwórz - zachęcił ją, podając jej pakunek.

Wewnątrz czarnego atłasowego pudełka, ułożony był przepiękny kryształowy naszyjnik, do kompletu z bransoletką. Komplet swoim stylem idealnie wpasowywał się w marzenia Kate. Był delikatny, ale ze szczyptą ekstrawagancji i królewskiego looku. Widać było, że to obowiązkowe wyposażenie każdej księżniczki w drodze na jej bal.

-Och - wzruszyła się, a jej policzki od razu zaszły czerwienią. - To wspaniały prezent, dziękuję.

-To jeden z naszych rodowych kompletów. Jest idealnie dopasowany do twojego stroju na Bal - rzucił Rupert, po czym wyjawił prawdę. - Szczerze mówiąc... i tak miałaś go jutro założyć, ale ktoś szczególnie nalegał, abyś dostała go na własność. Coś jak pamiątka z tego przyjazdu.

-Twój tata jest taki hojny.

-Eee on z pewnością też, ale to nie jego sprawka - podpowiedział Rupert, po czym obserwował rosnący szok na twarzy dziewczyny. - Powiedziała też, że gdybyś nie mogła w to uwierzyć, mam dodać "Dobrze wiesz za co". Cokolwiek miała na myśli - wzruszył ramionami.

Tego wieczora, Kate do snu ułożyły myśli o księżnej, drogim prezencie, jutrzejszym Balu i zbliżającym się wielkimi krokami powrocie do domu.

Debiutantka //świat hogwartowej magii i arystokracji angielskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz