Rozdział 7

498 28 19
                                    

Reader P.O.V

Obudziły mnie jakieś dziwne szelesty, które na szczęście po chwili ustały.

Nie bardzo miałam ochotę wstawać. Na dworze było ciemno i jakoś dziwnie wygodnie na tej twardej ziemi...

Czekaj co?

Naraz otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokoło.

Byłam w czyimś namiocie i w dodatku w nie swoim śpiworze.

Dla pewności zobaczyłam czy mam na sobie ubrania. Na moje szczęście wszystko było na swoim miejscu. Miła odmiana...

To wciąż nie zmienia tego, w jakiej sytuacji aktualnie się znajduję...

Dobra, (Y/N) wysil się, dalej myśl co mogło się z tobą stać tamtego wieczoru... Więc tak... położyłam się przy ognisku... patrzyłam w gwiazdy... potem najprawdopodobniej zasnęłam... a dalej...

Ktoś mnie zapakował w swój śpiwór, porwał i uprowadził, położył do swojego namiotu i teraz czeka, aż się obudzę, żeby mnie zjeść żywcem!

To na pewno to, ale może da się z nim jeszcze coś wynegocjować, zwłaszcza że ja nic od wczoraj nie jadłam a w obozie czeka spasiony Itachi...

Nie czekając dłużej, wyjrzałam z namiotu. Rozejrzałam się po okolicy, co nie byłoby tak łatwe, gdyby nie palące się niedaleko ognisko.

Wokoło nie było nikogo, gdyby nie właśnie ognisko zapewne uznałabym, że w okolicy nie ma żywej duszy.

Wyszłam z namiotu i ponownie się rozejrzałam gotowa do ataku. Ponowne rozejrzenie się nie było dobrym pomysłem, bo tym razem dostrzegłam postać siedzącą pod drzewem.

Powoli zaczęłam się do niej zbliżać tak, aby mnie nie usłyszała. Byłam coraz bliżej. Już praktycznie widziałam całą sylwetkę tej osoby.

Była dobrze zbudowana, z czego wynikało, że był to mężczyzna, miał czarne włosy spięte z tyłu i spokojny oddech.

Miałam właśnie wyciągać kunaia i atakować, gdy mężczyzna nagle się odezwał.

— Możesz mi proszę wyjaśnić z jakiejże to wyimaginowanej przyczyny koczujesz na mnie z kunaiem w dodatku zwróconym pod nie odpowiednim kontem do ofensywnej wersji wydarzeń, która z twoimi umiejętnościami walki wydarzyłaby się na sto procent?

— Czekaj... bezsensowne, nieistniejące i trudne słowa, automatyczne ochłodzenie powietrza, dziewczęca kitka z tyłu, a do tego wieczny okres... ITACHI?! Ciebie też porwali?? — zawołałam zdziwiona, myślałam, że porwali tylko mnie, ale skoro i jego wzięli, to mają naprawdę kiepski gust... Jak można zjeść coś takiego? Hmmm tym samym zaprzeczyłam wymianie go za mnie...

— To bardzo dziwny sposób okazywania wdzięczności komuś, kto przeniósł cię do swojego własnego namiotu — na jego twarzy widoczne było zirytowanie i zdenerwowanie. To całkiem ciekawe, że pani ładna sama zaniosła mnie do swego namiotu. Może, gdy spał objawił mu się anioł i kazał mu mnie wielbić, gdyż jestem świętą? Nie, jak znam życie, to po prostu coś go opętało.

— Sądzisz, iż jest możliwość, że czysto teoretycznie było to spowodowane moim wcześniejszym wypowiedzeniem... Uuu to nawet ciekawie tak używać tych mądrych słów! Tak jakoś nagle czuje, jakby moje IQ wzrosło o jakieś dziesięć procent! — wykrzyczałam dumna, nigdy, ale to nigdy w życiu nie użyłam tak ciężkich i niejasnych słów...

— Dziesięć procent z zera to wciąż zero — powiedział spokojnym głosem, skupiając się wyłącznie na gwiazdach. Oj przeholowała sobie szatyneczka...

— Twierdzisz, że jestem głupia? — zapytałam go wprost.

— Nie twierdzę, tylko wiem — mówił wciąż tak samo spokojnie nie mieniając swojej pozycji — nie sądzisz, że to bezsensowne tak się kłócić? Czy przez chwilę nie możesz zapomnieć o tym, że mnie nienawidzisz i usiąść ze mną i popatrzeć w gwiazdy? — rozszerzyłam oczy tak bardzo, jak to możliwe. Zaskoczył mnie. On, Itachi, który jakby miał wybierać, pomiędzy mną a stadem kur najprawdopodobniej wybrałby rosół, właśnie teraz pyta się minie, czy nie możemy posiedzieć razem w ciszy. Czyli jednak objawił mu się ten anioł. Puki mogę, będę korzystać...

3th person P.O.V

(Y/N) przycupnęła i usiadła koło Itachiego. Przyciągnęła do siebie kolana po czym splotła wokół nich ręce i schowała głowę pomiędzy nimi. 

Z początku było całkiem normalnie ale nagle zamarła. 

Zdawało jej się to najlepszym rozwiązaniem, ale... co dalej? Co teraz ma zrobić? Jak się zachować?? Nigdy wcześniej nie prosił jej, żeby z nim cokolwiek robiła a teraz? O coś musiało tu chodzić... Niemożliwe, że tak nagle sam z siebie zechciał z nią przebywać. Musiała się dowiedzieć co się stało, ale nie wiedziała, od czego zacząć. Nie wiedziała jak normalnie i o czym rozmawiać. Nic już nie wiedziała.

                                                 Jutrzejszej nocy znów pokażę ci ich śpiew...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

OOOOHAAAYOOOOO Tak bardzo przepraszam, że mnie tak długo nie było! Obiecuję wam to jakoś wynagrodzić! Jeszce nie wiem jak, ale jakoś muszę :DDD. Chyba.... W każdym razie mam jeszcze coś do wyjaśnienia; a konkretnie to te "cytaty" na końcu rozdziału. Jak na razie nie musicie się nimi przejmować. Dałam je tylko i wyłącznie dla zrobienia takiego klimaciku, jednak jeżeli Ci się one nie podobają, to wystarczy, że napiszesz o tym w komentarzach lub na priv! TO TYLE PAAAAAA!

*ROZDZIAŁ NIESPRAWDZANY*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 25, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jedno Spojrzenie [~Itachi x Reader~]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz