Rozdział II

538 47 4
                                    

W twojej sali było dużo obrazów. Myślę, że przy trzeciej lekcji, gdy wdałaś się w rozmowę z niejaką Ally o Picasso, zaczęłam się im przyglądać. Przedstawiały naprawdę różne sceny; od martwej natury poprzez życie ludzi na wsi po akt seksualny. Naliczyłam ich dwadzieścia pięć. Co zadziwiające, wszystkie wydawały mi się, jakby były namalowane jedną ręką.

Myślałam o tych obrazach tydzień. Myśl, że wszystkie namalowała jedna osoba, nie dawała mi spokoju. Musiałam wiedzieć, kto był ich autorem. Dlatego po zajęciach podeszłam do twojego biurka. Układałaś jakieś papiery. Nawet tak zwykła czynność sprawiała, że wyglądałaś idealnie. Miałaś na sobie białą koszulę i dzięki podwiniętym rękawom, zauważyłam, że masz tatuaż na przedramieniu. Byłam ciekawa co oznacza. Gdy mnie zauważyłaś, uśmiechnęłaś się w najbardziej uroczy i jednocześnie seksowny sposób z możliwych.

- Potrzebujesz czegoś? - spytałaś swoim ochrypłym głosem. Przeszły mnie ciarki. Zawsze mnie przechodziły, gdy mówiłaś, wiesz?

- Um... nie... znaczy, tak. - Zaczęłam się jąkać. Mimo że w tamtym momencie minęły już ponad dwa tygodnie od naszych pierwszych zajęć, ja wciąż potrafiłam się jąkać przy odpowiedzi, gdy o coś pytałaś. - Chciałam zapytać o obrazy - wyjaśniłam po chwili. Zainteresowało cię to. Widziałam w twoich oczach ten blask, który miałaś, gdy mówiłaś o sztuce. - Jest ich dwadzieścia pięć i...

- Dwadzieścia sześć. - Przerwałaś mi. Byłam zaskoczona, ale ty jedynie zaśmiałaś się pod nosem i poszłaś na koniec sali, a ja za tobą. Mówiłam ci, że masz piękny tyłek? Cóż, masz piękny tyłek. Naprawdę piękny.

Doszłyśmy na koniec sali. W rogu wisiał mały obraz. Był naprawdę mały. Chyba nigdy nie widziałam tak małego obrazu. Przedstawiał Słońce i Księżyc, splecione ze sobą w jedną całość.

- Mało kto zauważa ten obraz - powiedziałaś, patrząc na niego. - Wiesz, dlaczego tu wisi? - spytałaś, a ja pokręciłam głową. Nie zauważyłam nawet, że stanęłaś za mną, lecz czułam ciepło twojego ciała. Patrzyłam uparcie w obraz byleby nie spojrzeć na ciebie. A pokusa była duża. Bo w końcu kto nie chciałby spojrzeć na boginię? -Ten obraz nie wisi tu bez powodu. Widzisz, chodzi o to, że to jest bardzo ważny dla mnie obraz, ponieważ to jest pierwsze dzieło jakie namalowałam. Miałam wtedy dwanaście lat. - mówiłaś, z ustami przy moim uchu a ja miałam wrażenie ze zaraz zemdleję. Twoja obecność była dla mnie odurzająca. Po chwili zrozumiałam, że to ty namalowałaś te wszystkie obrazy. Wszystkie dwadzieścia sześć pięknych dzieł. - Chodzi o to, że czasami to, co najważniejsze w człowieku, jest najtrudniej dostrzec, Camz - wyjaśniłaś.

To był pierwszy raz, gdy nazwałaś mnie tym przezwiskiem. Podobało mi się. Zresztą, wszystko, co z tobą związane mi się podobało. Jak mogłaś się nie podobać? Byłaś idealna. Jak się później okazało, zbyt idealna, by być prawdziwą.


Diary❌Camren[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz