Rozdział VII

381 50 2
                                    

Czułam się zagubiona. Z jednej strony Cię pragnęłam, a z drugiej wiedziałam, że nie powinnam. Bądź co bądź, ja nadal byłam studentką, a Ty panią profesor. Przez to wszystko zaczęłam unikać Twoich zajęć. Bałam się, że jeśli bym poszła i Cię zobaczyła... mogłoby to się źle skończyć. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal malowałam i rysowałam. Głównie Ciebie. Ciekawe dlaczego, nie?

Tamtego wieczoru siedziałam w swoim mieszkaniu, opatulona kocem, oglądając jakiś film w telewizji. Nie skupiałam się na nim za bardzo, bo wciąż byłaś w mojej głowie. Denerwowało mnie już to; cokolwiek nie robiłam myślałam o Tobie. Lecz chyba taka była Twoja natura. Wchodziłaś ludziom do głowy i nikt nie potrafił Cię z niej wyrzucić. Nie dziwię się. W końcu maleńka część mnie nie chciała Cię z niej wyrzucić.

Ocknęłam się ze swoich myśli słysząc dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo. Wstałam i poszłam otworzyć, a widząc Ciebie z bukietem róż... zamarłam.

- Nie chodzisz na zajęcia - powiedziałaś, patrząc na mnie tymi swoimi, pięknymi, zielonymi oczami. - Pomyślałam, że to przeze mnie. Mogę wejść? - spytałaś. Bez oporu pozwoliłam Ci wejść do środka. Zawsze Ci na wszystko pozwalałam; brałaś ode mnie to, co chciałaś, a ja nawet nie umiałam się sprzeciwić. - To dla ciebie. - Podałaś mi kwiaty. Wzięłam je. Były piękne. Wstawiłam je do wazonu, po czym postawiłam na stole. - Wrócisz na zajęcia? - Przerwałaś ciszę, patrząc na mnie uważnie.

- Um... nie wiem - przyznałam, nie patrząc na Ciebie. Wiedziałam, że wtedy bym uległa.

- Brakuje mi ciebie na zajęciach... - powiedziałaś, co mnie trochę zaskoczyło. - Jeśli jest coś, co mogłabym zrobić, żeby...

- Pocałuj mnie - przerwałam Ci, podchodząc do Ciebie. - Pocałuj mnie, a wrócę na zajęcia - dodałam, patrząc w Twoje idealne tęczówki.

I zrobiłaś to. Przycisnęłaś swoje usta do moich. To było niesamowite uczucie. W tamtym momencie uświadomiłam sobie, że zaczynam się w Tobie zakochiwać. Ale nie chciałam przestać. Pozwoliłam, byś zabierała moje serce, kawałek po kawałku. Mogłabym powiedzieć, że żałuję. Jednak patrząc z perspektywy czasu... nie mam czego żałować. Może i sprawiłaś mi wiele bólu, Lauren, lecz jednocześnie dałaś mi tyle szczęścia jak jeszcze nikt nigdy.


Diary❌Camren[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz