r. 2. (Nie)planowane spotkanie

155 12 11
                                    

                         - Dobranoc wszystkim! – zawołała wychodząc z domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

           - Dobranoc wszystkim! – zawołała wychodząc z domu. Sumienie już zaczęło ją gryźć. Nie powinna była okłamywać bliskich. Ale z drugiej strony, jakie miała wyjście? Przecież gdyby wyjawiła im prawdziwy cel, to albo zatrzymaliby ją w domu za wszelką cenę, albo musiałaby po spotkaniu zdać im całą relację. Nie tym razem.

          ~Sama sobie z tym poradzę! Czy to podstęp, czy nie muszę to odkryć i nikt mi tego nie zabroni~ W duchu bała się tego spotkania, choć nie była pewna czy w ogóle dojdzie do skutku, ale z drugiej strony sama przed sobą udawała twardą i odważną, żeby nie spanikować w ostatniej chwili.

          Kiedy była już na tyle blisko miejsca spotkania, że widziała czubek buku, postanowiła użyć Byakugana do rozpoznania terenu. Chciała się upewnić, że nie czyha na nią jakaś grupa obcych shinobi. Na szczęście wykryła tylko jedno, niewielkie skupisko chakry tuż przy drzewie. Nie mogła to być więcej niż jedna osoba.

          Mimo wszystko przeszedł ją dreszcz. Bała się nawet zwykłej pogawędki, chociaż powinna była się cieszyć, że nie czeka ją żadna walka. Faceci ją w jakiś sposób onieśmielali i zawsze musiała zrobić przez przypadek coś głupiego, jak np. potknąć się czy coś wylać.

          Była coraz bliżej. Postanowiła nie ujawniać się za szybko i nie tracić czujności. Przecież nikt nie powiedział, że ta osoba jest nieuzbrojona i nie jest ninja.

          Buk znajdował się pośrodku rozłożystej polanki wewnątrz lasu. Z niechęcią wyszła zza drzew i szła już jawnie oświetlona światłem księżyca. Ku jej zdziwieniu nikt nie czekał na nią pod drzewem. Obeszła je dookoła i zastanawiała się, czy jej 'tajemniczy wielbiciel' nie spanikował.

          - Czyli to tak w dzisiejszych czasach umawia się na spotkania? – zapytał męski głos dochodzący z góry. Agashi podniosła głowę i dojrzała zanurzoną częściowo w cieniu postać siedzącą w koronie drzewa. Nie widziała twarzy, ale rozpoznała znak na bluzce mężczyzny. Turkusowa gwiazda konohańskiej policji z symbolem klanu Uchiha pośrodku. - Ale Ciebie się tu nie spodziewałem.

          Zdziwiona Agashi nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. Była w takim szoku, że nie rozumiała, co się dzieje dookoła niej. Usilnie próbowała przypomnieć sobie, do kogo należy ten głos.

          - Jak to? Przecież to Ty mnie tu zaprosiłeś – w końcu otrząsnęła się i wypowiedziała to, co chodziło jej po głowie.

          - Co? – Tajemniczy człowiek zeskoczył tuż obok niej. - Czyli to nie Ty go pisałaś? – zapytał wyjmując z kieszeni kartkę papieru.

          ~Jest taka sama jak ta, którą dostałam ja!~ pomyślała skołowana Agashi. Jednak oprócz zdziwienia wywołanego podejrzanymi listami pojawiło się również zdumienie z powodu osoby, którą teraz, w świetle, rozpoznała bez problemu. Był to Rojin Uchiha, jej kolega z klasy. Chodzili razem do akademii ninja. Kiedyś się w nim podkochiwała, ale dała sobie spokój, kiedy nastąpił podział na drużyny i zostali rozdzieleni. Teraz uczucie wróciło pod postacią dziwnego zachwytu z tyłu głowy. Już nie byli dziećmi. Rojin z dziwnego, niskiego chłopca wyrósł na przystojnego, wysokiego mężczyznę. Agashi zastanawiała się, czy już ma drugą połówkę, jednak samo wyjście po otrzymaniu takiego listu odpowiadało za siebie.

"Naruto - the wenin saga" cz.1 Na przekór przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz