4. Operacja odstraszyć jednorożca

2.8K 222 128
                                    


Dla Alesi <3 za wszystko, a przede wszystkim za brak wiary w siebie. Niech ktoś poza mną i Majku jej uświadomi że jest świetna. Dla ciebie, żebyś miała siłę i wiedziała, że nigdy nie będę miała cię dość. 
Weź się w garść dla siebie i dla mnie ^^
Dziękuję <3


     Następnego dnia, Alec mógł spokojnie wstać z łóżka, pokonać schody i dostać w końcu upragnioną kawę. Magnus miał rację, eliksir pomógł, choć był ohydny i nie zawierał ani grama cukru! Teraz, siedząc w kuchni przy stole, gdzie jego rodzeństwo kłóciło się o ostatnią paczkę czekoladowych płatków, Alec zajadał słodkie bułeczki z czekoladą, jakie udało mu się zgarnąć z samego rana, nim jeszcze wszyscy wstali.

     – Więc – zaczęła Isabelle, kiedy wygrała potyczkę. Teraz zalewała miskę mlekiem. – Jaki plan z Magnusem? Zaprosiłeś go wczoraj?

     Jace z naburmuszoną miną zabrał się za robienie kanapek. Rzucił błagające spojrzenie Clary, usiłując namówić ją do współpracy. Dziewczyna ciężko westchnęła, biorąc się za smarowanie kromek masłem.

     – Tak, zaprosiłem – odparł Alec, biorąc łyk kawy.

      – I co?! – wykrzyknęła entuzjastycznie Izzy.

     – Nic, odmówił. – Alec wzruszył ramionami.

     Jeszcze wczoraj czuł się fatalnie, gdy Bane nie zgodził się na randkę. Jednak po wieczorze z burzą szalejącą w jego głowie, uznał, że zrobi wszystko co tylko się da, żeby umówić się z Magnusem.

     – Och – westchnęła dziewczyna, patrząc ze smutkiem na Aleca.

     – Nie rozumiem skąd to zdziwienie. To było łatwe do przewidzenia. Widziałaś jego i widziałaś mnie, to jak dwie połówki... jedna jabłka a druga arbuza, nie pasują – zakończył, podkreślając wyraźnie ostatnie dwa słowa.

     – Głupek – wtrącił się Jace, który w końcu otrzymał od swojej dziewczyny kanapkę. Jakąś taką mizerną, tylko z szynką, bez pomidorków, ogórka czy szczypiorku. Alec uznał, że gdyby ktoś jemu zrobił tak beznadziejne kanapki, to zerwałby z nim.

     – Jak się czujesz? – zapytała Izzy, patrząc na swojego starszego brata.

     – Nie jest źle, myślę tylko jakie kwiatki mu dać. Niby róże są oklepane, ale każdy lubi je dostawać – zamyślił się Alec, zastygając z bułeczką w pół drogi do ust.

     – Kwiatki? Chcesz mu dać kwiatki? – zapytał Jace, ze smutkiem patrząc na kolejne kanapki, które robiła jego dziewczyna.

      – Tak, co w tym złego? – zapytał Alec, marszcząc brwi, a bułeczka w końcu trafiła do ust.

     – Nic – wtrąciła szybko Isabelle, widząc jak blondyn otwierał już usta. – Tylko jeszcze kilka dni temu nie chciałeś nawet myśleć, żeby gdzieś go zaprosić – wyjaśniła.

     – Nie zgodził się, ale powiedział, że jestem ładny i słodki, cokolwiek to znaczy. Potem dodał, że ma inne zobowiązania, niekoniecznie takie, które sprawiają mu przyjemność, znaczy tak zrozumiałem. Na koniec powiedział, że jestem Nocnym Łowcą, a dzieci Nefilim to kłopoty. – Mówiąc to Alec uparcie wpatrywał się w swoje śniadanie. – Co może dać mi jakieś szanse, choć trochę – przyznał na koniec, troszkę nieśmiały głosem.

      – Nie poznaję cię – zaśmiała się Izzy. – Ale podoba mi się plan, jestem dumna.

     – A dokładniej jaki plan? – zapytał Jace, przegryzając kanapkę.

OBSESJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz