8. Rozmowy i wiadomości

3.1K 217 162
                                    


     Rozdział dla Alesi <3 Za sweter, albo koszulkę, sama już nie wiem. Pomysł w połowie był jej, a dodatkowo poświęciła kupę czasu, żeby go poprawić. Ja ledwo miałam siłę się za to zabrać, dziękuję <3


     Jego rodzeństwo było w trakcie ćwiczeń, kiedy Alec przebrany w dres do treningu wpadł do sali jak burza. Zdołał ogarnąć się u siebie w pokoju, starając się pozbyć z głowy obrazu czarownika.

      – Już po zebraniu? – zapytała Isabelle. Miała na sobie legginsy i krótki top do ćwiczeń.

     – Nie dałem rady, uciekłem – przyznał Alec, sięgając po jeden z kijów do ćwiczeń, owinięty po środku taśmą antypoślizgową.

      – Alec – jęknęła Isabelle, opuszczając bicz.

      – Nieważne, nie będziemy o tym mówić. Muszę wyczyścić umysł i pozbyć się z głowy Magnusa Bane'a! – krzyknął Lightwood, czerwony ze złości.

      – Może widok boskiego i pięknego ciała, przysłoni ci wspomnienia o Banie? – zapytał Jace, ściągając koszulkę i zbereźnie unosząc brwi w górę.

     Alec westchnął ciężko, patrząc w sufit. Jego brat bywał czasem tak infantylny!

     – Nie. Magnus to... Magnus, no. Jest niesamowity i piękny i...

     – Chyba chciałeś o nim nie mówić, tylko zapomnieć i wyładować emocje? – przerwała mu siostra, dusząc się ze śmiechu.

     – Jak chcecie, stawaj do walki Jace – burknął Alec, przyjmując dramatyczną i jednocześnie komiczną pozę w stylu szermierskim.

     – Ściągnij swe szaty, bo posiekam twoją koszulkę...

     – Doprawdy Jace? – zapytał Alec, opuszczając smętnie ramiona w dół.

     – No co? I tak się spocisz.

     – Nie gadaj – stęknął czarnowłosy i wyprowadził pierwszy cios, poniżej żeber brata.

     Cóż, Jace miał rację. Nie minęło piętnaście minut, a on miał całą koszulkę przemoczoną potem. Udając, że nie widzi triumfalnego uśmiechu blondyna, ściągnął ją i posłał w kąt sali. Odpłacił się kolejnym szybkim ciosem, który Jace z trudem zdołał zablokować.

     Treningi z Jacem były ciężkie i stanowiły wyzwanie, ponieważ byli na podobnym poziomie. Wspólne walki były wyzwaniem i sprawdzeniem umiejętności.

     – Masz już dość? – zapytał blondyn po kolejnej rundzie, łapiąc głębszy wdech.

– Nie jestem nawet w połowie zmęczony – krzyknął Alec, odgarniając z czoła mokrą grzywkę. Jace zawył głośno, ale wrócił do treningu.

     Alec właśnie wykonywał spektakularny manewr, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Nie zwracając uwagi, podhaczył Jacowi nogi. Chłopak wylądował z łoskotem na macie.

     – Nie jesteś taki zabawny, jak ci się wydaje – burknął Wayland, kiedy Izzy zachichotała na widok blondyna rozłożonego na macie.

     – Może, ale z pewnością jestem lepszy – powiedział Alec niezwykle dumny z siebie.

     Nie widział jak wyraz twarzy Isabelle twardnieje, kiedy jej wzrok powędrował w stronę drzwi

     – Masz szczęście, że leczymy twoje złamane serce, bo inaczej...

OBSESJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz