Rozdział 12.

1K 66 3
                                    

Znów siedziałam w już znanym mi pokoju. Te same o szarym kolorze ściany. Dwuosobowe łóżko z bardzo przyjemną w dotyku kołdrą. Była w brązowe, białe i żółte paski tak samo jak poduszki. Obok stała komoda wykonana z tego samego drewna co obudowa łóżka, a na niej stała lampka nocna.
Moje nogi zwisały z łózka, które do niskich nie należało. Niestety ja do tych wysokich dziewczyn też nie należę. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam wymachiwać nogami. Jestem tu sama z jakąś dobrą godzinę, czy Jai zapomniał, że nadal tu jestem? Szedł w moim kierunku, ale nie wszedł do pokoju ani razu. Z dołu też nie słyszę rozmów, przynajmniej bym coś posłuchała, a tu cisza jak makiem zasiał. Westchnęłam przeciągle i z powrotem usiadłam na łóżku. A co jeśli na chwilę wymknę się z pokoju? Tylko do kuchni, bo mój brzuch domaga się jedzenia od pół godziny. Przemyślałam jeszcze wszystkie "za" i "przeciw". Jak najbardziej wygrało "za", przecież jestem tutaj teraz z tak jakby własnej woli co nie? Nie powinien mi rozkazywać, chociaż sprzeciwiać to się mu boję, ale kto na moim miejscu by się nie bał? Wstałam z miejsca spania chłopaka i podeszłam do drzwi. Z jak największą siłą otworzyłam drzwi, bo z własnego doświadczenia wiem, że im wolniej je otwieram tym bardziej one skrzypią. Wychyliłam głowę i rozejrzałam się dookoła. Na moje szczęście w korytarzu nikogo nie było, więc spokojnie mogłam się wymknąć. Na palcach jak myszka przemknęłam przez piętro. Zatrzymałam się przed schodami i jeszcze raz rozejrzałam.

- Dobra, droga wolna ruszaj. - powtarzałam sobie w myślach, by dodać otuchy. Z świstem wypuściłam powietrze i ruszyłam przed siebie. Każdy krok stawiałam jak najostrożniej i delikatniej. Nie mogę popełnić gapy, bo nie chcę za to oberwać. Stawiałam już ostatni krok, a ulga pochłonęła mnie całą. Już tylko korytarz, skręt w lewo i kuchnia! Nie zamierzałam już iść wolno jak żółw tylko sprintem pobiegłam do mojej mety. Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa gdy zobaczyłam pomieszczenie utrzymane w beżowych i kawowych barwach.Podeszłam do pierwszej szafki jaką napotkałam i zaczęłam szukać potrzebnych składników. Gdy miałam już chleb, nóż i nutellę zrobiłam sobie dwie kanapki. Usiadłam na blacie, a moje nogi swobodnie zwisały na dół. Wzięłam pierwszy gryz mojej przekąski i z zadowoleniem oblizałam usta. O tak, tego trzeba mi było. Nigdy nie rozumiałam jak ludzie mogą jeść nutellę z masłem. Przecież to wcale nie smakuje, masło tylko zabija smak jednego z najcudowniejszych produktów. Siedziałam z zamkniętymi oczami i w myślach nuciłam sobie piosenkę Davida Guetta - Titanium. Naprawdę lubię tą piosenkę, a Sia ma cudowny głos, nadal do mnie nie dociera, że ona ma czterdzieści lat. Głos ma jak dwudziestolatka, ta kobieta jest po prostu genialna. Zawsze zazdrościłam osobą uzdolnionym plastycznie, muzycznie i jeszcze inaczej. Naprawdę mają szczęście, o są na świecie takie niezdary jak ja co nic nie potrafią. Wpakowałam do ust końcówkę drugiej kanapki, ale nadal nie schodziłam. Czułam się po prostu wspaniale, ale przydałyby mi się moje upragnione słuchawki i telefon gdzie mam wszystkie moje ukochane piosenki. Nie potrafię bez tego normalnie funkcjonować, ludzie są uzależnieni od narkotyków, papierosów, alkoholu, a ja od muzyki. Może to się wydawać śmieszne, ale tak jest naprawdę. Bo czasami tylko ona mi zostaje. Opisuje co czuję w danym momencie i mam wrażenie, że tylko ona mnie rozumie. Tak wiem, gadam jak laska, którą wypuszczono z psychiatryka. Zachichotałam pod nosem z własnej głupoty.

- Co cię tak rozbawiło? - serce podeszło mi do gardła gdy usłyszałam jego głos. Co jak co, ale nie spodziewałam się go tutaj.

- Idiotko przecież to jego dom, jego kuchnia. - w myślach uderzyłam się w czoło i szybko zeskoczyłam z blatu. Jego włosy jak zwykle były niepoukładane, ale i strasznie seksowne. Jego twarz jak zwykle bez uczuć. Usta, które tylko prosiły się o uwagę. Mój wzrok zaczął zjeżdżać niżej.

- O mój Boże. - przeleciało mi przez myśli gdy zobaczyłam, że Jai jest jedynie w szarych dresach, a jego wyrzeźbiona klatka piersiowa prezentowała się idealnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że ma on aż tyle tatuaży. Szczerze mówiąc zawsze trzymałam się od takich facetów z dala, ale od niego nie potrafię. Coś mnie w jego kierunku pcha i nie pozwala mi ignorować tego uczucia.

- Bo ci mucha skarbie wleci. - jego radosny śmiech rozniósł się echem w mojej głowie, a ja otrzeźwiałam i przypomniałam sobie, że wgapiam się w jego nagi tors jak idiotka. Tylko co ja poradzę na to, że tutaj jest na co popatrzeć?

- Carolie, ty skończona idiotko. - na moje policzki wypełzły dwa obfite rumieńce. Dlaczego on tak na mnie działa?

- Ja um chciałam t-tylko coś zjeść. - jąkałam się i wskazywałam na talerz po jedzeniu zakłopotana tą sytuacją. Kolejna fala śmiechu. Cieszę się, że cię rozbawiłam Jai, ale dla mnie to niej śmieszne ani trochę.

- Już dobrze. Nic się nie stało przepraszam, że cię tak zostawiłem samą i za te całe krzyki. Przepraszam cię za wszystko Caroline. Ja nad tym nie panuję, ciągle muszę coś zjebać. Nie chcę żebyś się mnie bała, chcę żebyś mnie polubiła, ale nie umiem zrobić nic w tym kroku by na to zasłużyć. - spuścił głowę nisko, a ja postanowiłam do niego podejść. Co to właściwie było? A mówią, że to kobiety zmienne są. W dodatku Jai dupek Brooks właśnie za coś przeprosił! Zapiszę to sobie w kalendarzu, jakiś święty dzień.

- Nie jesteś już na mnie zły? - spojrzałam na niego z dołu. Przecież jeszcze jakieś dwie godziny temu trzaskał we mnie piorunami, a teraz jest potulny jak baranek.

- Nie, ale mam nadzieję, że takie coś się nie powtórzy. Zrozum, że jesteś moja Caroline. - jego twarz zaczęła niebezpiecznie się przybliżać. Najpierw wpatrywał się w moje uczy, a po chwili jego wzrok przeniósł się nieco niżej. Wstrzymałam oddech, niespokojnie spoglądając na jego cudowne usta, które lada moment zetkną się z moimi. Ostatni raz spojrzał głęboko w moje oczy, a ja dostrzegłam, że jego zazwyczaj groźne tęczówki, złagodniały i przybrały kolor bardziej miodowy. Po chwili wszystko potoczyło się tak szybko. Jego wargi przywarł do moich, a ja jęknęłam z bólu przez siłę jaką w to włożył. Jednak oddałam jego pocałunek. Poczułam jak się uśmiecha, a po chwili przejechał językiem po prawym kąciku moich ust. Zdezorientowana otworzyłam oczy, a chłopak się odsunął. Oblizał swoje usta patrząc na mnie, a po chwili się odezwał.

- Trochę czekolady ci zostało słońce. - puścił mi oczko i wyszedł z kuchni zostawiając mnie samą z pytaniami kłębiącymi się w mojej głowie.

Tak wiem długo nie było rozdziału.

Przepraszam was za to strasznie!

Ale nie miałam ostatnio wcale czasu na pisanie.

Jeszcze raz przepraszam!

Ostatnio prosiłam was żebyście zagłosowali na najlepsze połączenie imion Caroline i Jai, a oto wyniki:

Jaroline - 9

Jaicar - 0

Jairoline - 2

Carolai  3

Jailine -  3

Cai - 13

Brutal life//Jai Brooks ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz