Tępy ból głowy wybudził mnie z krainy snów. Złapałam się za pulsujące miejsce i skrzywiłam. Nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru. Co ja robiłam? Chwilę leżałam próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Już wiem. Wracałam parkiem do domu i nagle ktoś przyłożył mi coś do buzi, a co było dalej nie pamiętam. Gwałtownie otworzyłam powieki, co nie było zbyt mądre. Przed oczami zamigotały mi czarne plamki, a czaszka mi zaraz chyba wybuchnie. Gdy ból minimalnie odszedł rozejrzałam się po pokoju, w którym leżałam. Niestety nie było mi dane dokładnie się mu przyjrzeć, gdyż panowały tu ciemności egipskie! Podniosłam lekko rękę, ale nie udało mi się jej nawet dostrzec. Mam telefon w torebce! Jeździłam dłonią dookoła siebie, by móc ją wyczuć. Niestety. Pewnie moje rzeczy osobiste zostały mi odebrane i raczej szybko ich nie odzyskam.
- A co ty sobie myślałaś kretynko? Że zostawią ci telefon gdy w każdej chwili możesz na policję zadzwonić? Głupia. - westchnęłam w geście bezradności. Leżałam tak wpatrując się w sufit, a minuty wydawały się trwać wieczność. Usłyszałam czyjeś kroki zza drzwi. Serce zabiło w mojej piersi jeszcze mocniej gdy drzwi się uchyliły. Stanął w nich brunet z full capem OBEY. Ubraną miał ciemną bluzę z kapturem założonym na czapkę i spodnie moro. Nie widziałam zbytnio jego twarzy gdyż światło z poprzedniego pokoju, prawdopodobnie korytarza, padało na jego plecy. Postura wskazywała na to, że jest bardzo dobrze zbudowany i ma w sobie coś z "jestem tutaj panem, więc radzę ci nie podskakiwać". Od razu do głowy nasunęło mi się pytanie, czy byłby w stanie uderzyć dziewczynę? Pokręciłam głową, by odgonić tę myśl i powróciłam do przyglądaniu się chłopakowi.
- Wiem, że jestem seksowny, ale nie przyszedłem tu po to abyś się śliniła na mój widok. - z zamyśleń wyrwał mnie głos osoby przede mną. To on. Jego głos zapamiętałam jak ostatnią rzecz przed zaśnięciem. Zarumieniłam się, bo uświadomiłam sobie, że od kiedy tu wszedł gapię się na niego, jakbym nigdy chłopaka nie widziała. Po chwili usłyszałam jego dźwięczny śmiech.
To on.
To ten śmiech.
Teraz jestem tego pewna, dałabym sobie rękę uciąć!
Moje oczy wyglądały pewnie jak dwie pięciozłotówki. On mnie uprowadził.
- To ty mmnie po-porwałeś. - nieznajomy uśmiechnął się w ten "łobuzerski sposób".
- Szybka jesteś kochaniutka. - przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Nie nazywaj mnie tak. - mruknęłam pod nosem.
- Czyli jak? Kochanie, księżniczko, misiu... - i wymieniał tak przez kilka minut. Przewróciłam oczami, ile on ma jeszcze tych słodziutkich przezwisk dla swoich ofiar?
- Nie rób tak. - syknął. Co? Zdziwiona spojrzałam na niego nie do końca wiedząc o co mu chodzi. Zrobiłam coś nie tak? Nie odezwałam się teraz ani słowem...
- Nie przewracaj oczami kiedy ja mówię. - znów ten lodowaty ton. Nie odważyłam się już na niego spojrzeć więc bawiłam się palcami. Minęło kilka minut niekomfortowej ciszy, ale chłopak ją przerwał.
- Chodź na śniadanie. - dzięki Bogu powiedział to już o ton spokojniej. Ostrożnie zeszłam z łóżka i musiałam się przeciągnąć, bo kości strasznie mi zdrętwiały, ale zaraz jak to śniadanie? Przespałam tu całą noc? Która godzina?
- Pospiesz się, nie zamierzam spędzić tu całego dnia. - mruknął oschle, a ja wykonałam jego poprzednie polecenie i ruszyłam grzecznie za nim. Kiedy tak schodziliśmy mogłam dobrze przyjrzeć się temu domu. Wszystko (co dla mnie było dziwne) jest utrzymane w jasnych kolorach. Kremowe ściany na których wiszą różne obrazy. Zauważyłam, że co drugi to zdjęcie. Na jednej fotografii ujrzałam piątkę uśmiechniętych chłopaków. Panele na podłodze, a na nich białe puchate dywaniki. Schody, którymi teraz schodziliśmy były przezroczyste. Gdy tylko spojrzałam w dół serce podeszło mi do gardła. Szłam tak ze spuszczona głową i nagle poślizgnęłam się na ostatnim schodku. Zdążyłam tylko pisnąć i upadłam na podłogę. Załkałam cicho. Mój tyłek strasznie boli. Spojrzałam na zdarte łokcie z których sączyła się lekko krew.
- Na większą ciamajdę nie mogłem trafić. - brunet prychnął i pomógł mi się podnieść. Moje policzki znów oblały rumieńce. Usłyszałam śmiech i zarumieniłam się jeszcze bardziej jeżeli to możliwe. Dlaczego on tak na mnie działa? To zaczyna mnie wkurzać, a spędziłam z nim na razie jakieś kilkanaście minut. Ile jeszcze będę musiała spędzić minut, godzin, dni, a może miesięcy?
~~
- Czemu nie jesz?
- Nie jestem głodna.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami i powrócił do jedzenia swoich tostów. W końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć kiedy tak siedział naprzeciwko mnie i jadł swój posiłek. Mój oprawca posiadał naprawdę piękne brązowe oczy, które w dodatku były otoczone gęstymi, czarnymi rzęsami. To niesprawiedliwe, ja żeby mieć takie rzęsy muszę nałożyć na nie tusz, a on ma takie naturalne. W lewej brwi widoczny był kolczyk, który świetnie się komponował z jego twarzą i pewnie stylem życia. Można by powiedzieć, że charakterystyczną cechą dla niego są dwa pieprzyki pod prawym okiem. Szczęka jest mocno zarysowana i pokrywa ją kilkudniowy zarost. Teraz gdy miał ściągnięty kaptur i czapkę dostrzegłam jego kolczyki w uszach. Z niechęcią stwierdziłam, że mój oprawca jest strasznie przystojny, a ja nie powinnam tak uważać. Siedzieliśmy w ciszy co mi nie przeszkadzało, bo i tak nie umiałabym z nim znaleźć wspólnego tematu. Na pewno więcej rzeczy nas dzieli niż łączy, bo o czym mogłabym z nim porozmawiać? Hej, bardzo się cieszę z faktu, że to właśnie ty mnie porwałeś! Nigdy nie spodziewałam się takiego czegoś w moim życiu.
- Jai. - z zamyśleń wyrwał mnie chłopak. Spojrzałam zdziwiona na niego oczekując wyjaśnień.
- Nazywam się Jai Brooks.
- Caroline Ve..
- Wiem. - bezczelnie mi przerwał, a ja po raz kolejny nie wiedziałam o co mu chodzi. Znów ten cudowny śmiech. - Wiem o tobie kochanie więcej niż ci się zdaje. - puścił mi oczko, a ja głośno przełknęłam ślinę. To znacz, że co wie? Wszystko, wszystko?
- Kiedy mam urodziny?
- Jedenastego kwietnia kwiatuszku. - na jego ustach znajdował się cudowny uśmiech gdy puszczał mi oczko, a ja w duchu wzdychałam, że spotkaliśmy się w takich "okolicznościach".I oto 2 rozdział! Nie podoba mi się za bardzo, ale mam nadzieję, że nie jest aż tak źle ;)
Ogółem to wielkie yey i dziękuję!
to dopiero 2 rozdział, a pod poprzednim było aż 11 komentarzy i 9 osób prosi o informowanie!
Jeszcze raz dziękuję! ♥
CZYTASZ
Brutal life//Jai Brooks ✔️
FanficOstatnie co pamiętam to piski opon samochodu i czyjś melodyjny głos, który utkwił w mojej głowie.