Rozdział 7.

1.4K 76 5
                                    

Caroline

Obudziłam się rano sama w sypialni z czego niezmiernie się cieszę. Nie wiem co mogłoby mu w nocy chodzić po głowie i jeszcze by wpakował mi się do posłania, gdy smacznie spałam. Nie chciałabym obudzić się z nim w jednym łóżku. Skrzywiłam się na samą myśl i jakoś wypęzłam z ogromnego łoża. Gdy mi się to udało ruszyłam w kierunku łazienki i wzięłam poranny prysznic. Odświeżona wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się schodami na dół. 

Cisza.

Czyżby wyszedł? Możliwe. Podreptałam do kuchni, bo chciałam przygotować sobie śniadanie. Na blacie kuchennym jednak leżała karteczka, która przykuła moją uwagę i talerz pełen naleśników z dżemem wiśniowym i czekoladą. Moje ulubione! Sięgnęłam najpierw po papierek i zaczęłam czytać krótką wiadomość.


"Może uda mi się wrócić zanim wstaniesz, ale jeżeli nie to musiałem się z kimś spotkać. Powinienem niedługo wrócić, mam nadzieję, że naleśniki ci zasmakują.

ps. Nie próbuj żadnych sztuczek z ucieczka, bo i tak cię dopadnę.

Smacznego, Jai x"


Wiedziałam, że wyszedł. Westchnęłam i przeciągnęłam się. Nie wiem co on o mnie myśli, wcale nie chciałam uciekać. Dobra kogo ja chcę oszukać. Odłożyłam skrawek papieru na poprzednie miejsce i wzięłam talerz z przyszykowanymi smakołykami. Jai obrazi się jak zjem w salonie? Hello, nie ma go tu. Uśmiechnęłam się i z tym samym wyrazem twarzy usiadłam na białej skórzanej kanapie. Nie wiem dlaczego, ale przez świadomość, że zrobił specjalnie dla mnie śniadanie i to jeszcze takie pyszne od razu poprawił mi się humor. Jai z każdym dniem mnie zadziwia i muszę przyznać, że dosyć pozytywnie. Kilka razy próbował mnie pocałować, ale kiedy widział brak reakcji, odwracał się na pięcie i mnie opuszczał. Nie powiem, te sytuacje są trochę dziwne, ale tak to do niczego innego się nie posuwa. Westchnęłam próbując rozkminić tego człowieka i zaczęłam jeść. Mmm jak ja kocham naleśniki, mogłabym je jeść codziennie. W pomieszczeniu jedynym słyszalnym dźwiękiem było moje ciche mlaskanie i pomrukiwanie, bo one są naprawdę dobre, nawet ja i Sue takich nie potrafimy. Pusty talerz postanowiłam sama umyć, a nie wkładać do zmywarki żeby Brooks miał powód do marudzenia, poza tym to tylko jedno naczynie, dam sobie radę. Wzięłam małą gąbeczkę i zaczęłam zmywać, gdy zamierzałam odłożyć na swoje miejsce talerz usłyszałam gruchot silnika. Przyjechał,
jak najszybciej pobiegłam do salonu. Usiadłam na fotelu i w tym samym momencie usłyszałam otwierane drzwi.

- Cari?

- Tak? 

- Gdzie jesteś?

- W salonie. - odkrzyknęłam, a po chwili w drzwiach pojawił się chłopak. Miał na sobie bluzę z jakimś nadrukiem zespołu rockowego i czarne spodnie. Jego włosy jak zwykle układały się idealnie. W dłoni trzymał torbę, którą podał mi. Zdziwiona spojrzałam na nią i ujrzałam w środku trzy duże pudełka i jedno malutkie. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on jedynie się uśmiechnął.

- Masz się w to przebrać za. - spojrzał na zegarek. - Osiem godziny.

- Po co?

- Dowiesz się w swoim czasie, a teraz możesz wrócić do pokoju lub spędzimy tu razem miło czas, którą opcję wybierasz? - jego łobuzerski uśmiech sam mówił o co mu chodzi z "miło spędzonym czasem". Nie czekając chwili dłużej rzuciłam się pędem do ucieczki. Gdy byłam już na górze usłyszałam jego donośny śmiech. Tak, tak, to jest takie śmieszne Jai.

*8 godziny później*

 Postanowiłam otworzyć mój "prezent" dopiero przed wyjściem. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. O nie już 18, czyli mam tylko jedna godzinę. Westchnęłam i poszłam do łazienki wziąć bardzo szybki prysznic. W samym ręczniku wróciłam do pokoju i otworzyłam pierwsze pudełeczko. Znajdowała się w nim czarna sukienka bez ramiączek, a na dole rozkloszowana z halką na zewnętrznej stronie. Postanowiłam zobaczyć co jest w kolejnym i zawstydzona stwierdziłam, że to komplet nowiusieńkiej bielizny z metką Victoria's Secret. Majtki i stanik są czarne z dodatkami koronek i małych kokardek, chyba pierwszy raz będę miała na sobie taką drogą bieliznę. Zarumieniłam się jeszcze bardziej gdy uświadomiłam sobie, że wybierał ją specjalnie dla mnie Jai. Wsunęłam na siebie odzież i przejrzałam się w lustrze. Okręciłam się, by dobrze się przyjrzeć swojemu odbiciu i stwierdziłam, że wyglądam nawet fajnie. Postanowiłam jeszcze lekko się umalować, bo kilka podstawowych kosmetyków znalazłam w małym pudełeczku. Przewidywałam raczej gdzie jedziemy, bo do babci na obiadek nie pojechałabym w takich ciuchach. Podkreśliłam moje oczy kredką i pomalowałam rzęsy. Na usta nałożyłam błyszczyk. Czas na ostatni podarunek gdzie znajdowały się czarne szpilki na lekkim obcasie. Jęknęłam bezradnie i jakimś cudem wyszłam z pokoju. Co jakiś czas potykając się o własne nogi udało mi się zejść po schodach. Wspominałam kiedyś, że nie umiem chodzić w obcasach?

Brutal life//Jai Brooks ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz