9

771 96 4
                                    

Dean chciał wrócić do domu, ale Cas uznał, że to głupi pomysł, dlatego obrał kurs na Sioux Falls w Dakocie, gdzie dotarli dwa dni później. Przez ten czas Dean wielokrotnie odrzucał połączenia od Sama, Johna i Williama - nie chciał rozmawiać z żadnym z nich. Chciał po prostu spokoju i wyciszenia. A tylko jedna osoba mogła go teraz wesprzeć tak, jakby tego potrzebował.

- Jody - uśmiechnął się szeroko, gdy kobieta otworzyła drzwi i przytulił ją na powitanie, co ta odwzajemniła. 

- Mogłeś uprzedzić - upomniała go. - Kupiłabym więcej jedzenia - spojrzał na anioła. - Ty musisz być Castiel.

- Tak - odpowiedział niepewnie.

To dziwne, bo przecież od czasu pojawienia się Casa w życiu Deana minęło kilka lat, ale anioł nigdy nie miał sposobności spotkać się z Jody Mills. Nawet mimo tego, że pojawiał się w miasteczku ze wzgląd na Claire - córkę Jimmy'ego Novaka - jego naczynia, którą wychowywała teraz Jody i wielokrotnie o sobie słyszeli, nigdy nie się nie widzieli.

- Miło cię wreszcie poznać - powiedziała przyjaźnie. - Gdzie Sam?

- To... - Dean położył dłoń na kark. - To bardzo długa historia.

- Pokłócili się przez ojca Deana, który ma męża - wtrącił anioł.

Dean miał ochotę udusić Casa za jego brak cenzury, a Jody spojrzała na nich zdezorientowana.

- Myślałam, że wasz tata nie żyje.

- Cóż, jeszcze trzy dni temu też tak sądziłem - odparł Dean. - Możemy wejść?

- Jasne, wejdźcie - wpuściła ich do środka i zaprosiła do salonu. 

Zrobiła Deanowi kawę, a on zaczął opowiadać całą historię z ostatnich dni. Opowieść Winchestera zszokowała Jody, która nie potrafiła zrozumieć postępowania Johna - dlaczego nie skontaktował się z synami? Dlaczego latami pozwolił im wierzyć, że nie żyje? Jako rodzic, nie potrafiła go zrozumieć i rozumiała rozżalenie Deana. Chociaż miała wrażenie, że nieco przesadza - szczególnie jeśli chodzi o Williama. Akurat ten mężczyzna nie był niczemu winny. Natomiast fakt, że Dean jest biseksualny ani trochę jej nie zaskoczył - od jakiegoś czasu to podejrzewała.

Kiedy Dean zasnął, a Castiel postanowił nad nim czuwać, Jody zadzwoniła do Sama i powiedziała mu, że Dean jest u niej i spytała o jego wersję. Chciała, aby się dogadali - nie wyobrażała sobie, żeby bracia nie mieli się ze sobą kontaktować - to było dla dobra ich obu.

Napisała też do Claire, że Dean z Casem wpadli i żeby wróciła, jeśli chce się z nimi spotkać. Nastolatka często jeździła sama na polowania i Jody za każdym razem się o nią martwiła. Nawet jeśli Claire nie była jej biologiczną córką, to traktowała ją jak własną córkę. Tak samo jak Alex. Martwiła się o nie. Oddychała z ulgą dopiero gdy widziała Claire całą i zdrową po polowaniu. A potem znowu się martwiła, bo dziewczyna co chwila coś wynajdywała. Jody miała wrażenie, że w ten sposób próbowała uciec od swojego cierpienia. 

Następnego dnia rano Dean stwierdził, że zostaną dwa - trzy dni i dopiero wtedy wyjadą, o ile to nie problem. Jody się zgodziła miała szczerą nadzieję, że Sam zdecyduje się przyjechać Musieli pogadać. I to jak najszybciej.

N/A

Krótki rozdział, ale obiecuję poprawę.

Do następnego!

Heaven [Destiel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz