Sam postanowił jednak zostać z ojcem i Williamem, aby domknąć sprawę. Wiedział, że z Deanem prędzej czy później się dogadają. Poza tym, razem z Casem, zasłużyli na odrobinę spokoju.
We trójkę, z tatą i Williamem, nie spali natomiast całą noc, próbując przeanalizować wszystko jeszcze raz, tym razem staranniej - coś musieli przeoczyć. Nie udało im się jednak dojść do tego, co im umknęło.
Im bardziej Sam poznawał Williama, tym bardziej go lubił. Owszem, to było dziwne - widzieć swojego ojca z innym mężczyzną, ale można było z czasem się przyzwyczaić i Sam wierzył, że tak właśnie się stanie. Jemu było nieco lżej, bo praktycznie nie pamiętał mamy - zginęła, gdy był jeszcze w kołysce. Dean natomiast pamiętał ich mamę, pamiętał to szczęśliwe życie rodzinne, które los dał mu na cztery lata - dla niego to musiało być cięższe. No i cała ta sytuacja z Casem... Sam rozumiał, że jego brat potrzebuje czasu. Nie chciał jechać do Jody tylko po to, aby się z nim pokłócić.
Gdyby Dean był teraz sam, zastanawiałby się nad jazdą po niego. Ale Cas był przy nim, a to sprawiało, że Sam był spokojny o brata - anioł nigdy by go nie skrzywdził i doskonale o tym wiedział.
Szczerze mówiąc Sam miał nadzieję, że Dean i Cas wrócą za parę dni i między nimi wszystko będzie już ułożone. Nikt nie zasługiwał na szczęście bardziej niż Dean, a to Cas był tym, który mógł mu to szczęście w końcu, po wielu latach cierpienia, dać.
- Sam? - powtórzył po raz kolejny John, wreszcie wyrywając syna z zamyślenia.
- Hm? - spytał nieco zdezorientowany.
- Nad czym tak się zamyśliłeś?
- Zastanawiam się co robią teraz Dean i Cas.
John spojrzał poważnie na swojego młodszego syna.
- Jeśli chcesz do nich jechać, zrozumiem.
Sam szybko pokręcił jednak głową.
- Chcę zostać - zapewnił. - Oni też potrzebują czasu, aby sobie to wszystko poukładać. Długo to przed sobą ukrywali.
Mężczyzna przytaknął.
- Jak uważasz.
- Też mi się wydaje, że potrzebują kilku dni - wtrącił William. - Wrócą, gdy będą gotowi.
Sam spojrzał wdzięcznie na Williama. Doskonale wiedział, że ojciec nie odpuściłby, gdyby nie on.
- Skoro tak uważacie... - westchnął John. - Może spróbujmy jeszcze raz wszystkich przesłuchać? - zaproponował.
- Chyba nie mamy innego wyjścia - odparł Sam. - Ktoś mógł sobie o czymś przypomnieć.
- Albo zacznie gubić się w zeznaniach i wyjdzie na to, że kłamał - podpowiedział William.
- Na to też jest szansa - zgodził się John. - Zbieramy się?
Sam przytaknął i spojrzał na WIlliama.
- Jedziesz z nami?
Mężczyzna pokręcił głową.
- Powinniście spędzić trochę czasu razem. Zostanę w domu, zrobię obiad, bo pewnie będziecie głodni jak wrócicie.
- Jesteś pewien? - upewnił się Sam.
- Nie widzieliście się latami, ja mam Johna na co dzień - odparł. - Spędźcie ten dzień razem. Nawet jeśli to będzie praca. Potrzebujecie tego.
Sam spojrzał na niego wdzięcznie po raz kolejny. Naprawdę zaczynał go lubić.
N/A
Przyznaję się, że zapomniałam o tym opowiadaniu. Wybaczcie.
CZYTASZ
Heaven [Destiel]
FanfictionDean został wychowany na łowcę i twardego mężczyznę, co odwiecznie wiązało się u niego z byciem hetero. Kiedy anioł Castiel ratuje go z Piekła, zaczyna darzyć anioła uczuciem, które usilnie próbuje stłumić. Czemu? Bo Castiel ma męskie naczynie i jak...