13

1K 90 32
                                    

Dżin - jedno słowo, które wyjaśniło braciom właściwie wszystko. Problem wspólnej wizji był jednak dla nich obu kłopotliwy. Sam nie rozumiał tylko, dlaczego nie było tam Jess, ale szybko dotarło do niego, że wtedy zorientowałby się, że to nie jawa. Powrót ojca był drugą z rzeczy, których najbardziej chciał, zaraz po powrocie Jess - nie zdążyli sobie wszystkiego wyjaśnić i go to bolało, bo bał się, że ojciec odszedł wierząc, że jego młodszy syn go nienawidzi. Zastanawiał się tylko czy związek Deana z Casem, który pojawił się z iluzji, to jego marzenie o szczęściu brata, czy ukryte pożądanie Deana. Sądząc jednak po wyrazie twarzy starszego z braci, domyślił się, że widocznie to drugie. 

- Cas, zostawisz nas na chwilę? - poprosił Sam, a anioł zgodził się i wyszedł.

Kiedy zostali sami, spojrzał poważnie na brata.

- Żadnego komentarza, Sam - poprosił.

- Ty i Cas?

Dean wywrócił oczami. Byłby naiwny, gdyby wierzył, że Sam nie będzie sobie z tego żartował.

- To i tak bez znaczenia.

- Niby czemu?

- Bo on nic nie czuje? - odpowiedział pytaniem Dean. - Poza tym to anioł, Sam. Gdzie anioł z człowiekiem...?

- Dean - przerwał mu. - Pamiętam Casa z mojego pierwszego spotkania z nim, znam go teraz. Zmienił się. Poświęcił wszystko, co miał, niby dla nas, ale nie oszukujmy się, że chodziło mu przede wszystkim o ciebie. Zawsze chodziło o ciebie, Dean. To co robił, robił, abyś był z niego dumny lub żebyś po prostu przeżył. A że czasem wychodził z tego koniec świata? Przecież my robiliśmy to samo. On się o ciebie martwi i oddałby za ciebie życie. Cholera, już to zrobił. Jeśli to nie jest miłość, to nie wiem, co nią jest.

- Sam, to nawet nie jest jego ciało, tylko Jimmy'ego. 

- Jimmy umarł, archanioł zniszczył jego ciało. Wrócił już tylko Cas i tak o tym myśl. Może i wygląda jak Jimmy, ale to Cas, Dean. 

Dean opuścił wzrok, bo wiedział, że nie ma najmniejszego sensu w kłótni z młodszym bratem.

- Sam, naprawdę nie chcę o tym rozmawiać.

- I pozwolisz wam obu być nieszczęśliwymi?

- Kiedy ja nigdy z żadnym chłopakiem...

- A więc to jest problemem?!

- Sam, błagam cię...

- Wiesz, że to jest normalne, że jedni faceci są z kobietami, a inni z facetami, nie?

- Ale to nie ja, Sam.

- Ale kochasz Casa. 

- To wyjątek.

- Przecież nie musisz od razu iść z nim do łóżka.

- A jeśli on będzie chciał od razu?

- Dean, on się w tobie kocha od kilku lat. Wytrzyma kilka miesięcy, jeśli będziesz chciał poczekać. 

Dean pokręcił głową. Nie potrafił sobie tego wyobrazić. Owszem - w tej iluzji był z Casem i podobało mu się to, ale to było realne życie, tu było inaczej. Tam to nie był prawdziwy Cas. Nie wiedział, jak byłoby być z nim tak naprawdę. A co jeśli by im nie wyszło i straciłby przez to jedynego prawdziwego przyjaciela, jakiego miał przez całe życie? Nie było nawet takiej opcji, aby zaryzykował.

- Nie - zdecydował Dean.

- Powiedz mu chociaż. Wiele razem przeszliście, nie odsunie się przez to.

- Sam, nie.

- Ty mu powiesz, albo ja to zrobię.

Dean wziął głęboki oddech. Wiedział, że Sama na to znać, a Cas nie powinien się tego dowiadywać od jego młodszego brata.

- Dobrze. Porozmawiam z nim.


Rok i dwa miesiące później

Jeszcze jako dzieciak, Dean był już pewien, że to się nigdy nie stanie - że ten dzień nigdy nie nastąpi. To był przecież element normalnego życia, a on nie miał na nie szansy.

Cóż, ciężko nazwać to do końca oficjalnym, bo on uchodził za zmarłego, a Cas nie figurował w żadnych aktach cywilnych, ale chodziło o symbolikę.

Anioł oświadczył mu się dwa miesiące temu - dokładnie rok po tym, jak wyznali sobie uczucia. Dean musiał przyznać, że to najlepszy prezent, jaki Cas mógł mu dać na ich rocznicę i zdecydowanie było to czymś, czego by się po nim nigdy nie spodziewał.

Do tej pory garnitur zakładał tylko w celach "służbowych", gdy podszywał się między innymi pod agenta FBI. Dzisiaj założył go na najważniejszy dzień jego życia - swój ślub. Z Casem. Jak dziwnie to brzmiało...

Nie była to jakaś specjalnie wielka uroczystość, ale były tu wszystkie najważniejsze dla nich osoby: Jody, Donna, Claire, Bobby, Garth, Charlie, Kevin... Ślubu udzielał im Bobby, który był dla Deana jak drugi ojciec.

Cas rzadko zdejmował trencz, ale dzisiaj było to niemalże konieczne. Kiedy kupował ten pierścionek, bał się, że Dean się przestraszy. Tak właściwie to nie wiedział nawet, co robić. Widział to na filmach. Wiedział, że ludzie tak robią, jak się kochają. A on kochał Deana i dlatego to zrobił.

Ukrywał swoje uczucia odkąd wyciągnął go z Piekła, bo bał się, że Dean nie odwzajemni jego miłości - przecież interesowały go tylko kobiety. No i dodatkowo bał się, iż to, że jest aniołem, mogłoby być przeszkodą. Cieszył się, kiedy usłyszał, jak bardzo się mylił.

Przemowy obu z nich były wzruszające, urocze i zabawne. Dean zażartował, że był ślepym idiotą i podziękował nawet dżinowi, który zmienił bieg ich relacji za to, że dziś mogli się tu spotkać w tych okolicznościach. Żałował jedynie, że nie było tu taty i nawet tego wyimaginowanego Williama - o tym jednak nie powiedział już głośno. Cas z kolei przypomniał o tym, że zostawił dla niego całe Niebo i zrobiłby to ponownie, gdyby musiał.

- Czy ty, Dean, bierzesz sobie za męża Castiela i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz aż do śmierci? - spytał przewodzący ceremonii Bobby.

- Byłbym głupcem, gdybym powiedział inaczej - odparł Dean. - Jasne, że tak.

- A czy ty, Castielu, bierzesz sobie za męża Deana i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?

Cas uśmiechnął się i spojrzał Deanowi w oczy.

- Oczywiście, że tak.

Bobby uśmiechnął się i spojrzał szczęśliwy na Deana, który tak bardzo zasłużył na to szczęście.

- Ogłaszam was małżeństwem, możecie się pocałować.

Winchester natychmiast przyciągnął Casa do pocałunku, a wszyscy inni zaczęli bić brawa.

Dean wreszcie czuł się naprawdę szczęśliwy i chciał, aby tak zostało już na zawsze.

N/A

Koniec.

Mam nadzieję, że historia Wam się podobała, nawet jeśli była stosunkowo krótko jak na mnie.

Heaven [Destiel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz