Dean obudził się czując na sobie czyjeś spojrzenie i uśmiechnął się, widząc, że to Cas.
- Dzień dobry, Dean - powiedział tym swoim, typowym dla siebie głosem, co tylko rozczuliło Deana.
- Dzień dobry - odpowiedział z uśmiechem. - Patrzyłeś całą noc jak śpię?
- Obiecałem, że będę czuwać - przypomniał mu. - Więc czuwałem.
Dean uśmiechnął się szerzej.
- Naprawdę jesteś aniołem, Cas.
- Raczej marnym przykładem anioła...
- Nie o to mi chodziło - przerwał mu. - Opiekujesz się mną, jesteś dla mnie dobry. Ludzie mówią tak o tych, którzy o nich dbają i są dobrzy.
Anioł pokręcił głową.
- Nie wiem czy jestem dobry. Popełniłem dużo błędów...
- Każdy je popełnia - odparł Dean. - Spójrz na moje błędy. Mój największy doprowadził do złamania pierwszej pieczęci i początku Apokalipsy.
- Ale dzięki temu się poznaliśmy.
- Bo uratowałeś mnie z Piekła... Nigdy ci za to nie podziękowałem tak szczerze.
- Nie musiałeś - stwierdził Cas. - Twoja przyjaźń wystarcza mi na dowód wdzięczności.
- Teraz chyba coś więcej niż przyjaźń, co, aniołku? - spytał, łapiąc jego dłoń.
Anioł spojrzał na ich złączone dłonie i uśmiechnął się, po czym znowu spojrzał w oczy Deana.
- To wciąż dziwnie brzmi. Nazywanie cię kimś więcej...
- Jestem twoim chłopakiem, Cas. Dla mnie to też dziwne, ale chcę nazywać rzeczy po imieniu. Łączy nas coś więcej niż przyjaźń. Ja cię kocham i ty mnie kochasz...
- Wiem. Ale nigdy nie byłem z nikim z odwzajemnionych uczuć...
- Ja nie byłem z nikim od czasów Lisy, a poważne związki miałem dwa. Do trzech razy sztuka, tak? Ty jesteś tym trzecim i wiem, że nigdy już nie trafię na nikogo lepszego. Dlatego zdecydowałem się dać nam szansę.
- A dałbyś nam ją, gdybyśmy nie trafili na twojego tatę i Williama?
Winchester pokręcił głową.
- Nie wiem - przyznał. - Całe życie byłem w niego zapatrzony, słuchałem się go. Dlatego latami bałem się dopuścić do siebie samego myśl o tym, że mogę coś do ciebie czuć. Bałem się tych uczuć. Uciekałem przed nimi. Ale już nie chcę uciekać. Chcę zobaczyć ile możemy sobie dać.
Anioł uśmiechnął się i spojrzał na niego zakochanym spojrzeniem.
- Kocham cię, Dean.
- Ja ciebie też.
- Powinieneś coś zjeść.
- Powinienem wypić kawę.
- Zawsze możesz zjeść i wypić kawę - stwierdził Cas.
- Ale najpierw muszę się przebrać, nie chcę, żeby Jody widziała mnie w pidżamie.
Anioł skinął głową.
- Dobrze - odparł, odsuwając się nieco, aby dać Deanowi miejsce na przebranie się.
- Podasz mi torbę? - spytał Winchester, zdejmując koszulkę.
Cas podał mu jego torbę i uśmiechnął się, widząc znamię na ramieniu Deana. To samo znamię, które powstało, kiedy składał jego ciało po ocaleniu go z Piekła.
- Nadal je masz?
I w tym momencie Dean zrozumiał, że coś jest nie w porządku. Znamię zniknęło jakiś czas temu, nad czym ubolewał, bo obawiał się, że to zerwało ich więź. Dlaczego więc teraz znowu się pojawiło? O co w tym wszystkim chodziło?
N/A
Bo ja zawsze muszę coś namieszać, co by nudno nie było...
CZYTASZ
Heaven [Destiel]
FanfictionDean został wychowany na łowcę i twardego mężczyznę, co odwiecznie wiązało się u niego z byciem hetero. Kiedy anioł Castiel ratuje go z Piekła, zaczyna darzyć anioła uczuciem, które usilnie próbuje stłumić. Czemu? Bo Castiel ma męskie naczynie i jak...