- Kim ty jesteś?
Zapytał Claude, uważnie przyglądając się nowo poznanej dziewczynie.- Jestem jednym z trzech Magich. Zapewne nie wiesz kim są magowie?
- Mam dziwne wrażenie, że chodzi Ci o jakiś czarodzieji, którzy latają na swych miotłach i straszą niegrzeczne dzieci...
Odpowiedział z sarkazmem Claude.Meritani westchnęła, ale po chwili zaczęła opowiadać.
- Istnieje pewien świat Magów i czarodzieji... jest trzech Magów, których rukh wręcz kochają...
Tacy magowie są nazywani "Magami kształtującymi świat".
Jest magi zniszczenia, magi stworzenia życia i magi połączenia tych dwóch wcześniejszych.
Ja jestem jednym z tych trzech... jestem Magim Połączenia. Jak byś nie zauważył w okół mnie nie latają tylko złote rukh, ale też i czarne...- Dopiero teraz zwróciłem na to uwagę...
Powiedział prawie nie słyszalnie Claude, jednak dziewczyna i tak zrozumiała co powiedział.- Jesteś mało spostrzegawczy.
Zaśmiała się cicho Meri, po czym zaczęła uciekać, przed żucanymi w nią złotymi nożami. Nagle dziewczyna zniknęła we mgle, która w okół niej się zebrała. Claude widząc, że dziewczyny już nie ma, zerwał kwiaty tak jak to chciał zrobić z początku i poszedł do domu.
Z nudów po wyłożeniu pięknych kwiatów, zasiadł przed biurkiem i jak miał już w zwyczaju zaczął dokańczać pisanie jakiś wierszy, gdy nagle obok siebie poczuł czyjąś obecność. Usłyszał po prawej stronie dziewczęcy delikatny śmiech rozbawienia. Popatrzył kątem oka najpierw na prawo, później na lewo, ale nikogo nie zobaczył. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że dziewczyna stoi centralnie przed biurkiem.- Czego znowu chcesz?
Zapytał lekko poirytowany- Zabawny jesteś i chciałam zobaczyć co robisz w wolnym czasie...
Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie, ale zaraz w jej oczach pojawiły się iskierki zadowolenia i podekscytowania...
- Niesamowite! Co robisz?Claude'a w tamtej chwili zaskoczyło odrobinę zachowanie Magini, ale był także zdenerwowany, ponieważ ktoś przerwał mu odpoczynek mimo, że po prostu mu się nudziło.
- Nigdy nie widziałaś jak ktoś pisze na kartce czy co?
Dziewczyna przekrzywiła głowę z zaciekawieniem, ale było widać, że nie za bardzo wiedziała o co chodzi z tym całym pisaniem na kartce...
- Wybacz, ale to jest piękne! U mnie nie ma takiego czegoś jak pisanie na kartce... U mnie pisze się używając magii, a nie rąk...
Claude'a słowa dziewczyny mocno zdziwiły. Nie spodziewał się, że tak mała rzecz jak pisanie, może zainteresować potężnego Magiego.
- Chciałabyś usiąść obok i popatrzeć?
Sam nie wiedział dlaczego, ale tak mocno zainteresowało go zachowanie Meri, że chciał, by popatrzyła jak wygląda pisanie bez używania magii.- Z przyjemnością
Uśmiechnęła się pogodnie i "usiadła".
Ku zdziwieniu Claude'a zamiast usiąść gdzieś na krześle, zaczęła lewitować "siedząc" po turecku i wlepiła spojrzenie w kartkę, dalej będąc uśmiechnięta.Claude mimo zaskoczenia zaczął pisać dalej, a dziewczyna z iskierkami w oczach oglądała jego poczynania.
Gdy zrobiło się późno dziewczyna pomyślała, by dać jednak odpocząć "swojemu śmiesznemu towarzyszowi" i zniknęła we mgle tak jak wcześniej to zrobiła na dworze.
Claude zauważając zniknięcie dziewczyny, zaczął przygotowywać się do spania... to jedna z rzeczy na co został skazany. Mimo, że dalej jest demonem, ma demoniczną siłę i potrafi mieć demoniczną formę, potrzebny jest mu sen... W końcu został skazany na życie jak normalny człowiek.Zanim jednak położył się spać, zerknął przez okno, ponieważ znów czuł się obserwowany. Przez chwilę pomyślał, że dziewczyna po prostu nie da mu spokoju, jednak tym razem aura tego ktosia nie była taka potulna i miła, jaką miała Meri. Gdy, jednak rozglądnął się przez okno, nikogo nie dostrzegł, a dziwne uczucie bycia obserwowanym zniknęło.
Cześć😘
Kolejny rozdział gotowy🙂
Jeżeli rozdział wam się podobał, pamiętajcie o zostawieniu po sobie pamiątki😉😊
Do zobaczenia w kolejnej części😘
CZYTASZ
Płatki Wspomnień || Claude Faustus x OC
Fantasía- Spójrz... widzisz te uschnięte płatki róż? Wyobraź sobie, że te płatki to wspomnienia... musisz o nich pamiętać, dbać o nie i pielęgnować i nigdy o nich nie próbować zapominać, w innym wypadku zwiędną... A z nimi cały kwiat... Opowiadanie o nigdy...