Meritani coraz rzadziej przychodziła do Claude'a.
Jednak, gdy już takie dni nastawały, kiedy Magini była w świecie ludzi, Claude chciał spędzić z nią jak najwięcej czasu.
Było to trudne, ponieważ dziewczyna, jako ciekawska istotka, cały czas uciekała do coraz to nowszych dla niej rzeczy na planecie ludzi, takich jak rodzaje kwiatów...
Claude'a bawiło to, z jakim zafascynowaniem Meritani dowiaduje się coraz to nowszych rzeczy o świecie ludzi.
Np. Zdarzyła się sytuacja, gdzie Meri tak poprostu spędziła ponad dwie godziny, przy siedzeniu nad dzwonkami (kwiatami)... W pełnym skupieniu przez ponad dwie godziny siedziała i dokładnie badała każdy skrawek i milimetr tych kwiatów...W taki sposób minęło naprawdę sporo czasu, a z przyjemnie ciepłego i słonecznego lata, zrobiła się końcówka jesieni...
Meritani często skupiała się na obserwowaniu zmian, jakie zachodzą w świecie ludzi...
U niej była praktycznie tylko jedna pora roku... Było to lato...Oczywiście wszystko co tam zakwitało, tak jak u ludzi na wiosnę, tak też i tam występowała taka pora roku jak początek lub końcówka wiosny, gdzie można było coś nowego zasadzić...
Przy pomocy delikatnej magii rośliny w tedy zasadzone, rosły o wiele szybciej niż te u ludzi.Meritani właśnie siedziała razem z Claude'm w kuchni i patrzyła przez okno na to co dzieje się na dworze.
Dosyć zimny wiatr i częste deszcze... Ciekawiło to Maginię, ponieważ jak dla niej było aż za zimno...
Była przyzwyczajona do ciepłych klimatów, a tu proszę...
Zimny wiatr, deszcze, błoto...Nagle coś ją bardzo zaciekawiło... Jak to zwykle ona, postanowiła to sprawdzić.
Claude na początku nie zwracał uwagi na to co robi Magini, jednak w pewniej chwili zorientował się, że Meri idzie w stronę wyjścia...
Zauważył także, że jest dosyć zimno, a ona nie ma na sobie nic więcej niż ubrania po domu...
Wziął więc dla niej jakąś grubą kurtkę i poszedł za nią.Będąc już na dworze zauważył, że Meri idzie w stronę lasu...
Jednak w pewnym momencie się zatrzymała i uklęknęła nad czymś.
Claude zainteresowany poszedł w jej ślady i powoli zaczął podchodzić do Meritani.
Gdy był już blisko niej zobaczył, że to co zwróciło uwagę Magini było poprostu małym ptaszkiem, który najwidoczniej przez silny wiatr musiał uderzyć o drzewo i spaść ma ziemię.Meri wzięła zwierzę na jedną dłoń, a drugą lekko zakryła ptaszka...
Po chwili jednak odsłoniła małe nieszczęśliwe zwierzątko, które już stało o własnych siłach na jej jednej dłoni.
Dziewczyna lekko pogładziła ptaka po czym uniosła dłoń do góry, a zwierzę poleciało w sobie znaną stronę.Po chwili dziewczyna odwróciła się w stronę Claude'a i uśmiechnęła zadowolona z tego, że uratowała kolejne stworzenie na tej planecie.
Claude patrzył na nią z lekkim uśmiechem i z jakiejś strony chciał już wracać do domku, jednak zbyt dużo czasu spędził z Maginią i wiedział z doświadczenia, że nie wrócą tam szybko.Meri odwróciła się i już miała zamiar iść przed siebie, lecz nagle poprostu stanęła jak słup soli i w ogóle się nie ruszała...
Claude'a to zaniepokoiło, więc podszedł do Meritani od boku i spojrzał, czy wszystko w porządku.Nagle dziewczyna się zerwała i z fascynacją i przesadnym jak na Claude'a zaciekawieniem zaczęła dosłownie krzyczeć pytanie ''co to jest?'' i skacząc pokazywała na coś palcem wskazującym.
Claude na początku nie wiedział o co chodzi, ale gdy przyjrzał się bardziej zrozumiał co na myśli miała dziewczyna...
Białe, lekkie, unoszące się na wietrze jak rozsypane piórka i zimne...
No tak... Przecież Meritani jeszcze nigdy tego nie widziała...
Claude zaczął się po prostu śmiać, nie mogąc się w ogóle opanować.
Gdy w końcu jako tako się uspokoił wyjaśnił po skrócie czym są te białe, latające płatki...Meritani zaciekawiona wyciągnęła rękę, by móc kilka z nich złapać, a gdy już spadły, nagle cofnęła wyciągniętą dłoń...
- Zzzimne...
Powiedziała z dreszczem, po czym szepnęła kilka razy słowo śnieg i zaczęła po prostu biegać na dworze pozwalając niektórym płatkom śniegu opaść na siebie.Claude patrzył tylko z uśmiechem na wygłupy Magini, po czym oprzytomniał i zauważył, że dziewczyna jest jakby coraz to słabsza, nie dość tego, zaczęło się robić naprawdę zimno...
Demon podszedł do Meri, okrył ją grubą kurtką, którą cały czas miał przy sobie, po czym wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do domu.
Dziewczyna zmęczona i zmarźnięta po prostu dała się nieść przez Claude'a.
Złoto-oki położył dziewczynę na łóżku i okrył ją grubą kołdrą.
Meri szybko zasnęła, nie wiedząc nawet, że Claude przez cały czas przy niej czuwał w razie czego.Następnego dnia Meritani wstała i rozejrzała się po pokoju, lecz była sama...
Wpadła na pomysł, że demon może być w kuchni lub w innym pokoju...Wyszła więc z łóżka i poszła go szukać. Oczywiście najpierw zaszła do kuchni i tam też znalazła swoją zgubę.
Claude stał w kuchni i robił naleśniki.Magini podeszła do niego od tyłu i zajrzała przez ramię jak wygląda danie.
Claude, gdy tyko zauważył, że dziewczyna nie jest już w łóżku natychmiastowo zareagował i odwrócił się do niej z miną mówiącą -masz iść się położyć, ja zaraz przyjdę- to jednak nic nie dało, a Meri jedynie odpowiedziała, że czuje się już lepiej i nic jej nie jest, ani nie będzie...
Claude widząc, że przy jej uporze nic nie wskura, dał jej spokój i kontynuował robienie naleśników.
Gdy naleśniki były już gotowe, Claude nałożył porcję Magini i sobie, po czym zapytał czemu dziewczyna wcześniej tak osłabła.
Meri powiedziała, że jest przyzwyczajona do ciepła i ciepłych klimatów. Jej ciało nie było przystosowane do takich warunków, przez co bardzo szybko stała się zmęczona.Po zjedzonym śniadaniu Magini jak zwykle musiała iść, a Claude znów zasiadł do biurka, by patrzeć na pustą, białą kartkę i myśleć nad tym co na niej napisać.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Sama zauważyłam, że przez przypadek troszkę zmieniłam pisownię tej książki.
Przepraszam jeżeli to komuś przeszkadza, jednak od kąd zaczęłam prowadzić oneshoty, zmieniłam przez przypadek swój charakter pisma...
Do następnej części😘
CZYTASZ
Płatki Wspomnień || Claude Faustus x OC
Fantasy- Spójrz... widzisz te uschnięte płatki róż? Wyobraź sobie, że te płatki to wspomnienia... musisz o nich pamiętać, dbać o nie i pielęgnować i nigdy o nich nie próbować zapominać, w innym wypadku zwiędną... A z nimi cały kwiat... Opowiadanie o nigdy...