- Tak, dlatego właśnie wcześniej zmierzałem do domu.
Claude odwrócił się i znów szedł w stronę domu.
- Idziesz ze mną, czy zostajesz na tym upale?
Nawet nie wiedział dlaczego o to ją zapytał, ale przecież czasu już nie cofnie...Claude, gdy tylko wszedł do domu od razu zaczął kierować się w stronę kuchni. Zobaczył tylko kątem oka jak Meri zmierza za nim, czym nie za bardzo się przejął.
- U Ciebie chociaż gotujecie używając rąk?
Zapytał Claude- Czasami... szczególnie robią to niezbyt magiczni magowie... ja jeszcze nigdy nie widziałam jak ktoś coś gotuje używając rąk, a nie magii...
- Czy wy w życiu umielibyscie coś zrobić bez używania magii?
Zapytał lekko zdruzgotany tym, jak mało taki potężny Magi wie o życiu...Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami uśmiechając się przyjaźnie i podeszła do Claude'a.
- Umiemy wiele zrobić bez magii, jednak tutaj takich rzeczy się nie stosuje... Dlatego może ci się wydawać, że jestem nie poradna... no może w tym świecie jestem jak zagubione jagnię, lecz jeżeli zaszła by taka potrzeba nawet i bez magii umiałabym zrobić wiele sama, bez niczyjej pomocy.- Nie przeceniasz się może czasem?
Spytał lekko rozbawiony Claude szykując potrawy na obiad.- Nie sądzę. Próbuję Ci tylko uświadomić, że to, że używamy tak często magii do nawet najprostszych rzeczy nie oznacza, że bez magii jesteśmy słabi i byśmy sobie nie poradzili.
Gdy Claude robił obiad, Meritani patrzyła z zaciekawieniem na to jak to robi, próbując zapamiętać wszystko od początku do końca.
Nagle do głowy wleciało jej pewne pytanie...- Mówiłeś, że demony żywią się duszami ludzi... dlaczego więc szykujesz obiad taki, jakbyś był człowiekiem?
Zapytała nieświadoma jego kary.- Tak jak już mówiłem wcześniej... to już inna historia i nie za bardzo mam ochotę o niej mówić.
- W takim razie wybacz. Może mi kiedyś powiesz, albo i nie.
Claude'a zaskoczyło to, jak szybko dziewczyna zaakceptowała fakt, że nie może się czegoś dowiedzieć. Miał wrażenie, że jest bardzo dociekliwą, uwielbiającą się dużo dowiadywać osobą... Mimo tego ulżyło mu, że nie będzie jej musiał opowiadać tego jak się pogrążył. Z jakiegoś powodu nie chciał, by dziewczyna miała o nim złe zdanie.
Gdy obiad był gotowy, oby dwoje zjedli go w niemalże ciszy, po czym okazało się, że Magini musi już wracać do siebie.
Gdy dziewczyna wróciła do siebie, Claude znów zajął się pisaniem wierszy, lecz tym razem- co było w jego przypadku dziwne- samoistnie zaczął pisać romantyki... Nie zdawał sobie z tego sprawy, dopóki nie przeczytał tego co napisał jeszcze raz. Gdy zdał sobie sprawę z tego co napisał, zgniótł kartkę i by jak to on pomyślał; przywrócić swój mózg do ładu i składu, poszedł się wykąpać i położyć spać, lecz coś znów było nie tak...Znów czuł się obserwowany, lecz tym razem gdy wychylił się przez okno dostrzegł czerwone ślepia przy drzewie patrzące prosto na niego. Po chwili ślepia i tak zniknęły, a Claude zaczął poważnie się zastanawiać kto lub co to mogło być i czy powiedzieć o tym Meritani.
Cześć😘
Kolejny rozdział gotowy... mam nadzieję, że się spodobał😉
Do zobaczenia w kolejnej części😘😉
CZYTASZ
Płatki Wspomnień || Claude Faustus x OC
Fantasía- Spójrz... widzisz te uschnięte płatki róż? Wyobraź sobie, że te płatki to wspomnienia... musisz o nich pamiętać, dbać o nie i pielęgnować i nigdy o nich nie próbować zapominać, w innym wypadku zwiędną... A z nimi cały kwiat... Opowiadanie o nigdy...