Rozdział 42

377 29 9
                                    

Przepraszam...

______________________

Jungkook

Nie miałem pojęcia co powiedzieć, by nie pogorszyć swojej sytuacji.

– Yoongi hyung to... nasz współlokator.

Brawo Jungkook, nie skłamałeś, co ostatnio z Jiminem nawet nie zawsze ci się udawało.

– To tak się w stolicy traktuje współlokatorów?! Jak wy mogliście... Jak ty... A jeśli ktoś z naszych znajomych was widział?! Boże, będą mnie wytykali palcami na ulicy.

Tylko to cię interesuje?

– Mamo...

– Mam syna dewianta. Mało ci jeden chłop! I to już jest nienormalne, ale żeby z kilkoma... Ilu was tam jeszcze jest?! Orgie w domu... Nie tak cię wychowałam!

Tak, bo każdy rodzic wychowuje seksualnie swoje dziecko... Poza tym za dużo sobie dopowiadają.

– Mamo posłuchaj...

– Nie! To ty posłuchaj! Nie będę tolerowała takich rzeczy pod moim dachem! – Wstała gwałtownie z kanapy. Tata poszedł w jej ślady. – Albo zostawiasz ich, wyprowadzasz się stamtąd i zaczynasz żyć jak normalny, zdrowych mężczyzna, albo możesz się tu więcej nie pokazywać.

Otworzyłem usta niedowierzając własnym uszom. Zostawić... Jimina. Jeśli sprawa tyczyłaby się wyłącznie Yoongiego, niestety, ale nie wahałbym się i został przy rodzicach, ale... Jimin. Oni nie mogą mi tego zrobić? Jak mam wybrać pomiędzy nimi, a swoją miłością? Tak się nie robi. Nie daje się własnemu dziecku takiego ultimatum!

– Mamo, proszę, wysłuchaj mnie. – Mówiłem, czując coraz większy ucisk w gardle i szczypanie w oczach.

– Nie. – Odezwał się ojciec. – Matka przedstawiła ci sprawę jasno. Albo jedno albo drugie. Nie będę trzymał pod dachem jakiegoś perwersyjnego pedała.

Przygryzłem drżącą wargę, nie mając pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.

– Z Yoongim nic mnie nie... – Coraz ciężej mi było cokolwiek powiedzieć. – Ale Jiminnie... Mamo, ja naprawdę go kocham.

– Dosyć! Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się stąd.

– Proszę, nie mów tak. – Powiedziałem drżącym głosem.

– Nie żartuję. Pakuj się!

Stałem, mając nadzieję, że to jakiś senny koszmar. Zasnąłem w drodze do domu i to jest tylko sen! Ich spojrzenia wcale nie łagodniały. Mama w końcu prychnęła wściekła pod nosem i ruszyła na górę, w stronę mojego pokoju. Tata dotrzymywał jej kroku. Szedłem za nimi, prosząc w duchu by to wszystko nie było prawdą.

Gdy do nich dołączyłem, mama stała w moim pokoju przy mojej szafie i wrzucała moje ubrania do dużej torby.

– Proszę. Nie rób tego. Mamo.

– Nie dotykaj mnie! – Krzyknęła, a zaraz poczułem pieczenie na policzku.

Oczy zaszkliły mi się jeszcze bardziej. Poczułem jak ojciec odciąga mnie do tyłu. Po chwili poczułem jak coś ciężkiego ląduje na moich rękach.

– Wynoś się!

Mama zaczęła pchać mnie w stronę wyjścia. Będąc w zbyt dużym szoku nie potrafiłem się skutecznie opierać. Nim się obejrzałem, stałem już w przedpokoju. Mama rzuciła we mnie kurtką.

– Ubieraj się i wychodź. Więcej się tu nie pokazuj.

Drżącymi dłońmi próbowałem się ubrać, lecz szło mi to dosyć oporni. To są moi rodzice, oni nie mogą mi tego zrobić. Nie mogą mnie wyrzucić. W dodatku w środku zimy przed świętami.

Let's talk  » JiKook «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz