Rozdział 13

392 16 3
                                    

Daniel

Nagle wielu lekarzy się zbiegło do Roksany. Siedzieli tam długo. Gdy nareszcie wyszli, jeden z nich ( ten główny) poprosił rodziców Roxie na rozmowę. W tym czasie porozmawiałem z bratem mojej dziewczyny, Maksem. W końcu mama i tata Roksany wrócili. Mieli straszne miny.
- Daniel, Maks, Roksana... nie żyje.
Ledwo im te słowa przeszły przez gardło. Zacząłem płakać. Maks też. Dorośli nas przytulili.
- Jej serce przestało bić. Próbowali ją uratować, ale nic z tego.
Postanowiłem wejść do niej. Popatrzeć na nią. Fakt, że już nigdy z nią nie porozmawiam, nie usłyszę jej głosu, śmiechu, mnie przerażał. Usiadłem na taborecie obok łóżka i złapałem ją za rękę. Płakałem. Rodzice Roksany pewnie postanowili zostać na korytarzu, bo nie poszli za mną. Pocałowałem jej dłoń.
- Roksana, kocham cię. Kocham cię najmocniej na świecie.
Siedziałem tak długo. Potem nawet rodzina Roxie do nas zajrzała. Wtedy zdarzyło się coś strasznie dziwnego.
- Daniel? Ty nadal tu? - powiedziała...
- Roksana!!! - wszyscy ją przytuliliśmy.
- Powiedzieli nam, że nie żyjesz! - opowiedziała jej mama.
- A ja się czuję świetnie! Zawołam lekarza, bo już mi się nie chce tu leżeć.
Nacisnęła guziczek przy jej łóżku. Po dwóch minutach był u nas lekarz.
- Zdaje się, że wszystko jest dobrze. To jakiś cud! Twoje serce przestało bić i powoli zaczynał ci umierać mózg. Jeżeli pozostaniesz w tak dobrym stanie w jakim jesteś, będziesz mogła jutro wyjść ze szpitala.

Na noc pojechałem z rodzicami Roxie do hotelu.

Rano przyjechaliśmy po moją dziewczynę do szpitala. Pomogłem jej się spakować, a ona jak zwykle cały czas gadała. Nie przeszkadzało mi to.
- No to co, idziemy? - spytała gdy skończyliśmy.
- Jasne.
Wziąłem jej torbę w jedną rękę, a za drugą mnie trzymała Roksana.
Przy wyjściu czekali na nas moi rodzice. Przywitałem się z nimi. Odniosłem rzeczy Roxie do samochodu, w czasie gdy nasi rodzice jeszcze rozmawiali. Pewnie zaraz będziemy wylatywać. Zamknąłem bagażnik. Roksana mnie przytuliła.
- Cieszę się, że cię mam. - powiedziała.
- Ja też.
Zatoczyliśmy się za auto i się całowaliśmy. Było to niezmiernie piękne uczucie. Moje ręce zjechały na wysokość jej talii, jej dłonie spoczywały na moich polikach. Trwało to może z minutę. Potem poszliśmy do naszych rodziców.

>>> Skip >>>
Roksana i Daniel rozmawiali codziennie na kamerce. Ich uczucie rosło z dnia na dzień. Nareszcie. Daniel ma dzisiaj przyjechać do Polski.

Roksana

- Roxie, - powiedziała mama - My wychodzimy do teatru. Wrócimy około 23. Jak Daniel przyjedzie to pokaż mu wszystko i zróbcie albo zamówcie coś do jedzenia. Aha, pamiętaj. Możecie się przytulać, całować, ale jeszcze nie chcę być babcią, ok?! Macie zakaz spania w jednym łóżku. Zrozumiano?
- Tak.
- Dobrze. Obiecujesz?
- Tak, obiecuje... - zaśpiewałam moją piosenkę. - To pa!!!
- Pa!!!
Wyszli mam wolną chatę, bo Maks jest u babci. Już nie mogę się doczekać. Nie widziałam się z Danielem miesiąc.

Daniel

Jechałem Flixbusem do domu Roksany. Gdy o niej myślę, moje serce bije szybciej. Kocham ją, nawet jeśli widzimy się częściej na komputerze niż na żywo.
Nareszcie dojechałem. Podszedłem do drzwi, z plecaka wyjąłem bukiet czerwonych róż i zadzwoniłem do drzwi. Moja ślicznotka otworzyła mi.
- Daniel! - ucieszyła się i rzuciła mi się na szyję.
Ucałowałem ją.
- Tęskniłem za tobą, księżniczko.
- Ja za tobą bardziej.
Gdy w końcu się od siebie odczepiliśmy i weszliśmy do środka, dałem Roxie kwiaty.
- Proszę, to dla ciebie.
- Daniel, dziękuje! To moje ulubione! - pocałowała mnie w policzek. - Zdejmij kurtkę i buty, a ja wstawię kwiaty do wazonu.
Tak postąpiliśmy. Później Roksana mnie oprowadziła po swoim domu. Pokazała mi pokój, w którym będę spał. Był on po drugiej stronie korytarza niż mojej dziewczyny.
- Moi rodzice się uparli, że mamy spać w dwóch różnych pokojach i po dwóch różnych stronach piętra. Boją się, że... no wiesz, zostaną dziadkami. - roześmialiśmy się.
- Znam to skądś. - odpowiedziałem. - Przed wyjazdem miałem taki wykład o młodzieżowych związkach, że ho ho!
Moja dziewczyna się zaczęła śmiać.
- Chodźmy na dół. Pewnie jesteś głodny po podróży. Może coś zjemy.
- Jasne. Na co masz ochotę?
- W sumie nie wiem. Możemy też coś ugotować jeśli masz chęć.
- Dobra.
- To chodźmy do sklepu. Jest tuż za rogiem. Tylko... - podała mi okulary przeciwsłoneczne - gdy nas rozpoznają nie będziemy mieli spokoju.
Śmiałem się.
- I udawaj jakiś głos. - dodała. - Wtedy nikt się nie zorientuje.
Wyszliśmy z domu, udawaliśmy tajnych agentów. Mieliśmy niezły ubaw. Kupiliśmy makaron, piersi z kurczaka, rukolę, pesto i kilka słodyczy na później. Przy kasie, gdy była nasza kolej, Roksana się przywitała, a kasjerka ją rozpoznała.
- Roksana Węgiel?! - szepnęła głośno.
Chyba się domyśliła, że się ukrywamy, bo od razu zniżyła głos.
- Moja córka jest twoją ogromną fanką. - spojrzała na nią przepraszająco.
- Jak ma na imię? - powiedziała dziwnym głosem Roxie.
Wyjęła z kieszeni autograf i marker.
- Katarzyna. Kasia.
Moja dziewczyna podpisała swoje zdjęcie i podała kasjerce. Po kolejce się rozeszły szmery, więc się pospieszyliśmy. Po drodze złapał nas śnieg. Zaczęliśmy biec. Zanim doszliśmy do domu, byliśmy cali przemoczeni. Śmialiśmy się z sytuacji w sklepie.
- Uwierz, prawie za każdym razem tak mam. - powiedziała Roksana.
Robiliśmy obiad i go zjedliśmy.

Roksana

Po obiedzie, razem z Denem poszliśmy do mojego pokoju obejrzeć jakiś film. Leżałam w jego ramionach. Było tak bosko! Całował mnie, tylko to się liczyło, że znów byliśmy razem. Tą piękną chwilę przerwał telefon. Odebrałam. Babcia.
B: - Cześć Roksanko.
R: - Hejka babciu, co tam?
B: - Jesteś sama w domu?
R: - Tak. Nie. Po prostu nie ma rodziców. Ale nie jestem sama.
Nie chciałam jej mówić o Danielu. Póki co. Nie wiem jak babcia zareaguje. Ona lubi mnie nazywać jej małą wnuczką.
B: - To my z Maksem przyjdziemy, dobrze?
R: - Nie trzeba, naprawdę.
B: - Nie bądź taka skromna. Będziemy za pół godziny. Pa!
R: - Pa.
Z rezygnacją odłożyłam telefon.
- Kto to? - spytał Daniel.
- Moja babcia. Przyjdzie z pół godziny. Mówiłam jej, że nie trzeba, ale ona się uparła.

Zaczęliśmy sprzątać. Te pół godziny minęło jak pięć minut. Babcia przyszła o 18:45.
- Cześć Roksuś! - przytuliła mnie.
- Daniel! - ucieszył się Maks (który przyszedł z babcią) i wskoczył Danielowi na ręce.
- Cześć kurdupelku. - przywitał się mój chłopak.
- Babciu, to jest Daniel, mój chłopak. Poznaliśmy się na Eurowizji.
- Daniel!!! Dzień dobry, jakiś ty przystojny. - przytuliła go. - To co, kiedy ślub?
- Babciu. - upomniałam ją.
- No co, tylko pytam.
Roześmialiśmy się. Babcia powiedziała, że upiecze ciasto. My poszliśmy na górę. Gdy weszliśmy do pokoju, odpaliliśmy nasz film. Po kilku minutach ktoś zapukał. Zastopowałam i spytałam kto to. Maks. Wszedł.
- Daniel, prawda, że umiesz grać na pianinie? - spytał.
- Coś tam potrafię.
- Nie bądź taki skromny, misiu. - powiedziałam. - Grasz świetnie.
- Nauczysz mnie? - nalegał Maks.
- Ale gdzie?
- Na strychu jest pianino.
Daniel na mnie spojrzał. Delikatnie potaknęłam.
- No dobrze.

Maks był bardzo pilnym uczniem, ale się szybko nudził, więc poprosił nas, żeby Daniel grał, a ja śpiewała. Tak spędziliśmy cały wieczór. Gdy Maks poszedł się kąpać, mój chłopak trochę mnie poduczył gry na pianinie. Potem wykąpał się Daniel, a na końcu ja. Jak zeszliśmy na dół do babci, okazało się, że śpi na kanapie. Na szczęście już wyjęła ciasto z pieca. Chwyciliśmy po kawałku i oglądaliśmy dalej film. Maks już poszedł spać, ale bolał go brzuch i pozwoliłam mu zasnąć przy nas. W końcu ja też zasnęłam na Danielu, który pewnie też usnął. Rodzice zabronili nam spać razem, ale to był przypadek, więc raczej się nie będą gniewać.

________________________________

Roksana i Daniel już nie są razem, więc pisanie dalej tak naprawdę już nie ma sensu. Ale będę dalej pisała dla wspomnień. ❤️😁

Pamiętajcie, że możecie mi dawać pomysły. 💕

DAXIE❤️ Roksana Węgiel i Daniel Yastremski ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz