Rozdział 8

7 1 1
                                    

Kontynuacja perspektywy Ikara i nareszcie wszystko się zaczyna łączyć :)

Wszedłem do jej maleńkiego pokoiku i zobaczyłem obraz, którego obawiałem się najbardziej na świecie. Leżała na podłodze, nieprzytomna, cała w drobnych ranach i siniakach.

-Itha! Ithaniel!- zacząłem ją cucić, wciąż wołając imię, które było mi tak bliskie.

-Ikar co ty tu robisz? Nie możesz dostać kary...- cicho wyszeptała, ze łzami w oczach

-Ciiii.... nic mi nie będzie. No już musimy cię opatrzyć, żebyś jutro mogła się ruszać.- Jej twarzyczka cała w łzach. Jak na to patrzyłem serce mi się łamało. Najgorsze jest to, że nie chciała nic mówić ojcu. On nie mógł z nią być, więc pisał do niej listy. Widziałem każdą jej odpowiedź. Jedno wielkie kłamstwo. Raz dyrektorka sprowadziła na siebie jego gniew, gdy próbowała poniżyć Ithę. Wtedy cały świat tancerzy zebrał się by ocenić, czy córka ich przyjaciela rzeczywiście jest tak beznadziejna. To był ciekawy widok, gdy pani dyrektor na kolanach przepraszała za swoją pomyłkę i obiecała, że to już się nie powtórzy. Życie małej dziewczynki stało się wtedy jeszcze gorsze, ale przynajmniej była oceniana uczciwie. To był jedyny raz, gdy widziałem jej ojca. Spojrzałem na nią. Zasnęła podczas opatrywania. Musiała być wykończona. Gdy skończyłem swoje zadanie chciałem ją położyć w łóżku. Dopiero wtedy dostrzegłem, że widocznie musiała na nim zasnąć, a potem w trakcie snu spaść i stracić przytomność. Prześcieradła były pokryte we krwi. Westchnąłem. Nie wyśpię się dzisiaj. Zgarnąłem brudną pościel. Szybko zasłałem nową i położyłem na niej Ithę. Teraz tylko zrobić pranie, odrobić swoje i jej lekcje i będę mógł wrócić do siebie.

Po długiej nocy usłyszałem budzik. Za chwilę nastąpił ruch i do moich uszu dotarł melodyczny śmiech.

-Głupek, przecież sama mogłam to zrobić. No cóż, lepiej go nie obudzić.- Po chwili poczułem koc na plecach. Szybko się obróciłem i chwyciłem jej rękę.

-A ty niby dokąd się wybierasz śliczna?

-Ikar!-krzyknęła zaskoczona- To ty nie śpisz?

-Jak miałbym spać skoro twój budzik mógłby zadziałać nawet na martwych?

-Ech ty i te twoje porównania. Skoro nie śpisz to zbieraj się, spóźnisz się na zajęcia.

-Raz mogę się spóźnić.

-Nie na próbę z Arianą i księciuniem. Plus skoro już zrobiłeś za mnie tę nieszczęsną pracę to nie chcę by się to zmarnowało.

-Czyli ty znowu nie idziesz?-nie chciałem brzmieć na tak rozczarowanego jak byłem, ale to ciężkie zadanie.

-Nie. Wczoraj za mocno nacisnęłam Elicie na odcisk. Pójdę do kuchni nadrobić trochę wagi a potem będę w naszej kryjówce. W końcu i ja mam być w tym układzie grupowym czyż nie?- uśmiechnęła się z przekąsem. Wymieniła same bezpieczne miejsca więc nie mogę narzekać.

-Zgoda. Ale na spotkanie z księciuniem i Arianą mogę się spóźnić i to zrobię.-podniosła jedną brew w niedowierzaniu

-A to dlatego, że?

-Dlatego, że odprowadzę cię do kuchni i dopilnuję, byś porządnie zjadła.- uśmiechnąłem się do niej. Wiedziałem, że tę rozgrywkę wygrałem, bo nie mogła zaprzeczyć, że pewnie by poszła od razu do kryjówki, omijając posiłek.

-Zgoda, ale potem musisz być ostrożny. Ostatnio dyrektorka chodzi po korytarzach o najmniej spodziewanych godzinach.

-Spokojnie. Będę miał takie alibi, że zamiast karać, to będzie chciała mnie nagrodzić.- nie mogłem przestać patrzeć na jej oczy. W końcu oboje się ruszyliśmy. Ona się przebrać, ja do swojego pokoju, aby też zmienić ubrania i zabrać parę rzeczy. Potem wróciłem do niej i razem poszliśmy do kuchni. Po wesołym wspólnym śniadaniu, odprowadziłem ją do kryjówki, a sam poszedłem do ćwiczeniówki, gdzie czekały na mnie niezbyt tęgie miny całej paczki.

Zaraz co? Całej paczki? Co tu robią Eryk, Mika i Nast? Nie zapowiada się to dobrze.

- Cześć- uśmiechnąłem się sztucznie by ukryć zmartwienie i zmęczenie.

-Ikar nareszcie jesteś! Bałam się, że dyrka ciebie dopadła, albo gorzej Elita.- Mika podbiegła do mnie i przytuliła się z zaskoczenia.

-Hej, spokojnie nic mi nie jest. Po prostu zaspałem. Mieliśmy wczoraj długą rozmowę z Albertem, a potem miałem pracę do odrobienia. Prawda Albert?- spojrzałem na księcia z nadzieją, że mi pomoże

-Z rozmową się zgadzam. Nie wiedziałem jednak o pracy domowej. Trudna była?- Uff to już będzie z górki.

-Niestety tak. Nadal nie rozumiem po co tancerzowi, znać wszystkie zasady biznesu.

-Po to by mógł zadawać głupie pytania.- odpowiedział Erik. Ariana z innej strony była całkiem cicho i cały czas się chowała za Nastem, jakby za chwilę miał wyskoczyć jakiś duch.

-Nast. Co jej się stało?- chłopak pokręcił głową.

-Dyrektorka wpadła na nią na korytarzu. Dzisiejszy powód był taki, że Ariana znów przefarbowała włosy.

-Tylko to?- musiałem wiedzieć, bo jeśli poszło tylko o włosy to znaczy, że dzisiaj ktoś na sto procent dostanie głodówkę. Ariana podeszła do mnie i pokiwała głową. Delikatnie ją do siebie przytuliłem. Wolę nie myśleć ile szkody tym razem wyrządzono.

-Ikar spokojnie. Albert ją uratował od kary. Jest tylko w głębokim szoku po uderzeniu.- odwróciłem się gwałtownie do Miki

-Co powiedziałaś?!

-Albert uratował ją od kary.- powtórzyła spokojnie patrząc mi prosto w oczy. Zrozumiałem przekaz "Nie wiem co mu powiedziałeś, ale dziękuję".

-To nie tak, że uratowałem. Po prostu miałem szczęście być w odpowiednim miejscu i czasie, z odpowiednim pytaniem.- Albert się speszył.

-Hmm a co to za pytanie, że zabrało dyrektorkę od karania?- zapytałem bardzo ciekawy jego odpowiedzi

-Zmiany w moim planie. Sam powiedziałeś, że mogę negocjować moją obecność na zajęciach. Więc postanowiłem dokładnie to zrobić, po prostu wyszło tak, że spotkałem panią dyrektor akurat wtedy, gdy krzyczała na Arianę.- spojrzałem na niego z niedowierzaniem

-Twoje wczorajsze pytanie nie było tylko czysto retoryczne?- Albert wyglądał jakby dostał obuchem w głowę

-Retoryczne? Żadne z moich pytań nie było retoryczne. I naprawdę miałem na myśli, że chcę wam pomóc w unikaniu kar. 

-Wow. Ty chyba jesteś szalony- powiedział Erik. Wszyscy patrzyliśmy na speszonego księcia.

-Nie rozumiem o co tyle szumu. Jesteście moimi przyjaciółmi. Jeśli mogę pomóc to oczywiste, że to zrobię, szczególnie gdy jesteście niewinni.- patrzyliśmy na niego jak na kosmitę. Nagle Nast wstał i poklepał Alberta po ramieniu

-W takim razie witaj w ekipie. I nie dziw się nam. Jesteś pierwszym nietykalnym, który chce pomóc innym.- Albert pokiwał głową na znak, że mniej więcej nas rozumie. Spojrzałem na Erika z pytaniem w oczach.

-Wiem, że się spóźniłem na próbę, ale co wy tu robicie? Nie będziecie mieli potem problemów?- Erik pokręcił głową

-Na szczęście ja mam dziś aktorstwo odwołane, a Mika i Nast i tak mieli zaplanowaną pracę własną. Po tym co się stało dziś z Arianą, chcieliśmy mieć pewność, że wszystko z nią w porządku.- teraz to ma sens.

-Zostaniecie poobserwować próbę?- Mika się uśmiechnęła promiennie łącząc ramiona z Arianą

-Jak miałabym przegapić okazję obejrzenia tańca tej ślicznotki?- wszyscy zaczęliśmy się śmiać. W końcu trójka nietancerzy usiadła przy ścianie a my zaczęliśmy próbę.


I nie wiadomo czy wyrzuty sumienia bo dawno coś tu wstawiłam, czy wyrzuty sumienia bo powinnam teraz pisać pracę na uczelnię :(


W świetle księżycaWhere stories live. Discover now