Tak z powodu bezsenności trochę jeszcze popiszę :)
Przewróciłem się na drugi bok wzdychając. To nie tak, że nie mogę spać bo nie jestem w moim łóżku. Po prostu ta historia o duchu nie dawała mi spokoju. Jak to możliwe, że ludzie rozsądni i do szpiku kości praktyczni wierzyli w te bzdury. Bo przecież Elita składała się z egoistów liczących tylko na pieniądze i znajomości. W tym świecie nie było miejsca na bajki o duchach. W końcu nie wytrzymałem tej gonitwy myśli i wstałem by wyjrzeć przez okno. Księżyc był tylko cienkim sierpem rzucającym lekkie światło na plac. Nagle zobaczyłem jakiś cień. Nie to nie może być prawda. Po pierwsze nie ma tam żadnego drzewa po drugie duchy nie istnieją. Przetarłem oczy. Może po prostu mam przywidzenia z powodu zmęczenia? Spojrzałem jeszcze raz przez okno. Drobna figura, cień, który przemykał przez plac. Nie wierzę. DUCHY NIE ISTNIEJĄ!!! Usłyszałem jakiś hałas i zobaczyłem dyrektorkę oświetloną przez lampę którą miała w ręku. Ale cień zniknął tak jakby nigdy nie istniał. Wzdrygnąłem się. Przecież cienie nie mogą się tak pojawiać i znikać. Zresztą nie może to być cień drzewa ani budynku bo miał wyraźny kształt ludzki. Westchnąłem. Teraz to już na pewno nie zasnę. Tylko co można robić w środku nocy? Nagle wpadłem na pomysł. Eryk i jego ekipa pokazali mi jedno miejsce mówiąc, że jeśli kiedyś będę chciał spokoju to powinienem tam pójść. Szybko zabrałem odtwarzacz słuchawki, wziąłem bluzę, ręcznik i ruszyłem do kryjówki. Była to opuszczona sala taneczna we wschodnim skrzydle. Miała świetne warunki bo była wyciszona tak, że na zewnątrz nie było nic słychać. Dlaczego szkoła oficjalnie z niej nie korzysta nie miałem pojęcia. Ważne, że miałem gdzie się podziać. W sali włączyłem muzykę i zacząłem wykonywać układ który dostałem dzisiaj wraz z planem lekcji. Tak. Książę był w klasie tanecznej. Już wyobrażam sobie te zajęcia. Dziewczyny piszczące, chłopaki próbujący ze mną porozmawiać. Masakra. Ale sam siebie na to skazałem. Bo gdy rodzice zadecydowali, że mam iść do tej szkoły to się zgodziłem pod warunkiem, że będę mógł kontynuować moje zajęcia artystyczne wraz z normalną grupą a nie z grupą "biznesową". Obok planu zajęć i regulaminu leżała kartka z układem, który miałem zaprezentować na najbliższych zajęciach. Więc w sumie dobrze, że nie mogłem spać. Przynajmniej nie skompromituję się na oczach wszystkich. Włączyłem muzykę i zacząłem tańczyć. Powoli najpierw z kartką w ręku jako rozgrzewkę. Dopiero, gdy byłem pewien, że zapamiętałem wszystko zacząłem tańczyć w tempie.
Wyskok, ręka, druga ręka, krok, przechylenie w tył...w ostatniej chwili złapałem równowagę. Spojrzałem na moje odbicie w lustrze. Stałem tam patrząc na dobrze umięśnioną figurę, o nietypowych kolorach oczu i włosów. Gdzieś musi być błąd. Nie byłem w stanie zrobić przejścia do drugiej części utworu. Zawróciłem do wejścia do kryjówki, gdzie znalezioną kredą zaznaczyłem miejsce startu układu. Poprawiłem słuchawki i wcisnąłem play. Gdyby ktoś zobaczył to z boku pewnie by zobaczył piękny taniec, bo akurat to robić umiałem.
-Teraz obrót, wyskok, ręka, druga ręka, krok, przechylenie-rumor był niesamowity. Przerwałem mantrę, którą powtarzałem tańcząc z prostego powodu. Znów się wywaliłem i to dokładnie w tym samym miejscu co ostatnio. Leżąc na podłodze zacząłem jeszcze raz analizować, ale nie mogłem dojść, czemu ten układ mi nie wychodzi. No cóż. Pewnie ze zmęczenia. Wstałem wytarłem pot ręcznikiem i wróciłem do pokoju, gdzie padłem na łóżko zasypiając niemal w jednej chwili.
Noce bezsenne, dni męczące, ale zawsze fajnie się od tego oderwać w jakiś sposób nie myślicie?
YOU ARE READING
W świetle księżyca
Algemene fictiePuste pomieszczenie...za chwilę cień. Światło księżyca ukazuje prawdę i towarzyszy najcichszym wyznaniom. Ale czy jego światło przebije się przez mroczne budynki, gdzie chodzą historie o duchach i zjawach? Ruch...Światło...Dźwięk...Co się stało się...