Rozdział 13

7 0 0
                                    

Z racji odrobiny wolnego jeszcze jeden rozdział :)

Ithaniel Pov.

Noc. Moja ulubiona pora. Kiedy wyszłam z kuchni, jeszcze przez długi czas się ukrywałam, żeby tylko nie natknąć się na dyrektorkę lub Elitę. W końcu nadszedł czas ciszy nocnej a to oznaczało tylko jedno. Nikt nie będzie na mnie polować. Zadowolona wkradłam się do kuchni i zabrałam stamtąd przygotowany dla mnie prowiant. Dziś było więcej jedzenia. Będę musiała jakoś to przeszmuglować dla Ikara. No ale zobaczymy. Po wizycie w kuchni zaczęłam spacerować po całej szkole. Sprawdzając aktualności na tablicach, obserwując co się zmieniło. Sprawdzając wszystkie kryjówki i przejścia o których wiedziałam tylko ja i ewentualnie Ikar. Potem wróciłam do mojej małej komórki. Posprzątałam, napisałam prace na zajęcia. Potem po cichu przemknęłam do łazienki by się wykąpać i zrobić pranie.

Noc była czasem kiedy miałam czas na wszystko, bez strachu, że za chwilę ktoś mnie uderzy. Stara legenda o duchu pomogła mi. Teraz jestem duchem, który plącze się w księżycową noc po szkole. Dzięki tej legendzie zyskałam wolność, przynajmniej w nocy.

Po powrocie z łazienki wzięłam mały głośnik, który sprezentował mi Ikar i poszłam na dziedziniec. To było miejsce, gdzie było najwięcej światła. Księżyc świecił jasno więc nie bałam się, że potknę się o jakąś nierówność. Włączyłam muzykę chowając głośnik w starym ptasim gnieździe. I nadszedł czas ćwiczenia. Od podstawowych ruchów, poprzez choreografię na egzamin, by na koniec zatańczyć przesłaną przez tatę choreografię. Często listownie przysyłał mi choreografie jakie obecnie ich zespół wykonuje. Czasami wysyłał z wyprzedzeniem, a na tyle choreografii stary przyjaciel ojca prosił bym w następnym liście odesłała wskazówki. Jako, że moja poczta była regularnie sprawdzana i często konfiskowana musiałam jakoś ochronić jego dzieła. Więc jak tylko mama przyjechała się ze mną spotkać omówiłam z nią, że nie chcę wyjść z wprawy pisania starym kodem. I w ten sposób kartki z teoretycznymi bazgrołami docierały do mnie. A ja potem odsyłałam moją odpowiedź również zapisaną kodem. Dyrektorka nawet nie wiedziała, że choreografie warte miliony przechodziły przez jej ręce.

Noc się już kończyła. Szybko wyłączyłam głośnik i wróciłam do pokoju.  Pobiegłam do łazienki wziąć prysznic. Za chwilę pierwsi uczniowie zaczną wychodzić. Musiałam do tego czasu zniknąć. Zamknęłam się w mojej komórce. Miałam idealnie dwie godziny na przespanie się.

Gdy zadzwonił budzik poczułam jak ktoś łagodnie głaszcze mnie po włosach:

-Obudziłaś się śpiochu?- cichy głos zapytał. Uśmiechnęłam się szeroko

-Nie nazywaj mnie śpiochem. Dawno nie miałam tak aktywnej nocy.- odpowiedziałam z uśmiechem. Ikar się zaśmiał podnosząc się z mojego łóżka.

-Wierzę. Nowi uczniowie podobno nawet nie wychodzili do toalety bo duch tam się kręcił.

-Musiałam zrobić pranie- mruknęłam. On się tylko zaśmiał i pomógł mi wstać, cały czas delikatnie, bo jednak rany od Elity nadal były w bandażach.

-Skoro mam karę i nie mogę jeść to pomyślałem może pójdziemy i razem potańczymy?- skrzywiłam się na przypomnienie o jego karze.

-Nie. Mam jedzenie dla ciebie i dla siebie. Ciocia, byłaby wściekła gdybyśmy je zmarnowali. Więc zjemy a potem ty pokażesz się w stołówce udowadniając, że kara głodówki cię nie rusza. Spotkamy się w sali tanecznej.- Nie wyglądał na szczęśliwego, ale wiedział że mam rację. Potrzebowaliśmy tego by ludzie kojarzyli go z grupą Erica. I jednak pokazanie się w stołówce z pustym talerze upewni wszystkich kapusiów, że Ikar odbywa swoją karę.

-Zgoda, ale uważaj. Kiedy spałaś, Królowa wróciła. Wolałbym nie znajdować cię martwej.- pokręciłam głową. Jak zwykle przesadzał. W końcu Ikar wyszedł upewniając się, że nikt nie zobaczył skąd właściwie idzie. Szybko się przebrałam i zgarnęłam prace domowe. Następnie korzystając już z tajnych przejść poszłam do pokoju nauczycielskiego. Upewniając się, że jest tam jeden z przychylnych mi nauczycieli weszłam, by wręczyć mu papiery.

W świetle księżycaWhere stories live. Discover now