Rozdział 10

5 2 0
                                    


I taka niespodzianka kolejna część :)

Albert pov.

W życiu nie miałem takiego treningu. Te bóstwo w postaci drobnej wychudzonej dziewczyny wydawało nieustanne rozkazy, a myśmy po cichu starali się je wykonywać. Erik, Nast i Mika, gdy jeszcze tu byli to mówili jej co z ich punktu widzenia nie wygląda na dorobione. Czym dorzucali oliwy do ognia. Ithaniel jak ją nazwał Ikar z każdą taką uwagą wyglądała na coraz bardziej zestresowaną i z jakiegoś dziwnego powodu miałem wrażenie, że to przeze mnie. Po tym trójka nietancerzy poszła na zajęcia, a my nadal ćwiczyliśmy.

-Dobra. Przerwa pięć minut.- ogłosiły te słodkie usta. Gdy tylko to usłyszałem padłem na podłogę w miejscu gdzie stałem.

-Albert,żyjesz?- Ariana do mnie podeszła z butelką wody

-Mam wrażenie, że jeśli teraz się ruszę, to wszystkie moje mięśnie popękają.- zacząłem narzekać. Dziewczyna cicho się zaśmiała.

-Wiem o czym mówisz. Zazwyczaj jeśli jesteś w grupie z nią, to spotykasz ją dopiero na egzaminie, a cały układ się ćwiczy w niedokończonej formacji.

-A co gdyby ona nawaliła?- Ariana spojrzała na mnie dziwnie

-Ona? Nigdy. Od słynnej sytuacji z jej ojcem, nigdy nie zawaliła żadnego egzaminu. Ani solowego, ani grupowego.- spojrzałem na nią zszokowany.

-Czy ona jest jakąś maszyną?

-Dobre pytanie.- oboje umilkliśmy i spojrzeliśmy w kierunku drugiej pary. Ikar wydawał się inny przy niej. Jakby była z porcelany, co dosłownie minutę temu udowodniła, że nie jest prawdą. Nagle podniósł jej rękę i przyłożył ją do swojej twarzy. Dlaczego ten widok wywołał u mnie tak ogromny gniew. Ona z drugiej strony uśmiechnęła się do niego promiennie, by drugą ręką pomachać mu kartką przed nosem. Przyjrzałem się dokładniej kartce. Coś w niej było znajomego...

-Przepraszam, ale na co ci kartka z moimi krokami? Przecież ty masz w ogóle inne układy.- powiedziałem lekko oburzony. Co ona wyobraża, żeby ruszać moje rzeczy bez pozwolenia i jeszcze w tym samym czasie przymilać się do innego chłopaka. Co dziwne to drugie bardziej mnie denerwowało. Ikar i Ithaniel spojrzeli na mnie zdumieni.

-Skąd wiesz, że to jest twoja kartka?- zapytał Ikar, jeszcze teraz będzie kłamać?!

-Odkąd się urodziłem pracuję z papierami, to oczywiste, że umiem rozpoznać wszystkie dokumenty należące do mnie.- dziewczyna spojrzała na mnie zaciekawiona.

-W takim razie nie będziemy się bawić w podchody. Ariana masz jeszcze trzy minuty przerwy, a ty książę chodź tutaj bo właśnie sam sobie skończyłeś czas odpoczynku.-skrzywiłem się. Nie dość, że znowu będę pracował fizycznie, to jeszcze nazwała mnie księciem.Podszedłem do tamtej dwójki. Co ciekawe Ikar stanął za nią tak, by w każdej chwili móc ją obronić. Hmmm on chyba ją jako jedyny zna bardzo dobrze.

-Skoro nie podoba ci się książę, że trzymam twoje cenne kroki w ręku, to sam je trzymaj i zapisuj poprawki, bo ja może i mam cały dzień, ale wy powinniście pójść na matematykę za pół godziny.- oświadczyła dość oschłym głosem. Czemu mam wrażenie, że jak mówi do innych to jej głos jest płynnym miodem, ale kiedy zwraca się do mnie to jest jak róża. Piękny, ale ma kolce.

-Jak to zapisywać?- dopiero po chwili dotarły do mnie jej słowa. Ona tylko wywróciła oczami i mruknęła "wiedziałam".  Okej... nie żeby to nie było dziwne

-Zapisywać zmiany w choreografii, żebyś nam się nie wyrżnął podczas egzaminu.

-Ale nie powinniśmy takich zmian konsultować z instruktorką i choreografem?- zapytałem niepewny. Dziewczyna wyglądała jakby miała za chwilę wybuchnąć.

W świetle księżycaWhere stories live. Discover now