Rozdział Szósty (20.11.1942)

2.2K 93 31
                                    

Przez pozostały letni okres nie spotykałam się z Jankiem. Każdą próbę zainicjowania kontaktu skutecznie odrzucałam. Po pewnym czasie po prostu zwątpił i odpuścił sobie bezsensowne zaloty. Serce wciąż podpowiadało mi, że nie tędy droga, ale rozum w połączeniu z racjonalnym myśleniem - zdecydował. Chciałam ostatecznie zapomnieć o tym wszystkim. Tylko jak to wykonać?

* * * * * * *

Czekając na spotkanie z dyrektorem tajnych kompletów, czułam lekki stres. Miętoląc w ręku skrawek mojego ubrania, zastanawiałam się jaki jest powód nagłego wezwania mnie.

- Proszę Panią do gabinetu. - oznajmiła sekretarka zza szklanej lady.

Bezzwłocznie wstałam i poprawszy wygniecioną suknię, weszłam do wskazanego pomieszczenia.
Od razu mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie o rubensowskich kształtach, siedzącym za wielkim dębowym stołem. On widząc mnie, założył na nos okrągłe okulary i przebierając w stosie dokumentów, rzekł :

- Witam szanowną panienkę.

- Dzień dobry. - odrzekłam niepewnie z półuśmiechem na twarzy.

- Zapewne zastanawiasz się, dlaczego Cię tutaj zaprosiłem. - otóż Twoim zadaniem jest nauczenie się języka niemieckiego..- postanowił.

-Jak to.. przecież ja studiuję polonistykę!

-Wiem to, lecz niestety takie jest postanowienie kierownictwa. - odparł z powagą.

Nie mając nic do dodania, wyszłam.
W szale szłam przez ulicę, mijając tłumy ludzi i nieoczekiwanie wpadłam na pewną osobę. Upadłam na oblodzoną ziemię, której ślizkość spotęgowała upadek.

- Przepraszam, nic się Pani nie stało? - usłyszałam znajomy głos z góry.

Podniosłam więc głowę i dostrzegłam Janka.

-Tego mi jeszcze brakowało. - pomyślałam, przekręcając oczami.

- Klaudia? Nie poznałem Cię! - rzekł młodzieniec, podając mi swą dłoń.

-Czyli będę bogata.. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, wstając za pomocą kolegi.

-Nie mów mi, że wierzysz w te zabobony!

-Nawet jeśli tak, to nie jest to najważniejszym problemem. - nadmieniłam bezradnie.

-Masz jakiś kłopot? - zapytał, marszcząc czoło.

- Muszę nauczyć się języka szkopów biegle i to jak najprędzej. Inaczej wydalą mnie ze studiów..- wyznałam.

- O ile się nie mylę, to jestem w stanie Ci pomóc..-oznajmił - Udzielam korepetycji...

- Chyba spadłeś mi z nieba.. - stwierdziłam, rzucając mu się na szyję.

Bezzastanowienia ruszyliśmy w stronę kamienicy harcerza i po paru chwilach byliśmy już na miejscu. Wchodząc do pokoju chłopaka, byłam zafascynowana jego wystrojem. Na ścianach wisiały odznaki, medale oraz dyplomy z różnych dziedzin.

-Rozgość się.. - powiedział gospodarz, wieszając płaszcz, który mu wcześniej podałam na klamce od drzwi. Podeszłam bliżej do witryny i zauważyłam za szybą małą ramkę. Przyjrzałam się dokładniej i uświadomiłam sobie, że to moje zdjęcie z Rudym, które niegdyś zrobił nam Tadeusz.

-Wciąż masz tę fotografię.. - uśmiechnęłam się.

Mężczyzna subtelnie przeczesując ręką swoje bujne włosy, odwzajemnił gest i wyznał z rumieńcem na twarzy :

Miłość dawnych lat || Kamienie na Szaniec Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz