Rozdział Drugi (08.07.1942)

3K 129 4
                                    

Na przymglonym niebie pojawiły się pierwsze smugi słońca, lekko przysłonięte przez kłębiaste obłoki. Sprawnie przechodziłam pomiędzy murowanymi uliczkami Warszawy. Każde dotknięcie chodnika lakierowanym obcasem, wytwarzało harmonijny dźwięk, który można było dokładnie usłyszeć przez małe zaludnienie. Ciepły wiatr owiewał moją sukienkę, podnosząc subtelnie jej końce. Momentalnie usłyszałam głośne gwizdnięcie. Od razu wyczułam, iż było one rzucone w kierunku mojej osoby, więc spojrzałam w stronę wydobywającego się hałasu. Wnet dojrzałam dwie męskie sylwetki, stojące pod kwitnącą wierzbą.

- Gdzie tak panience z rana śpieszno? - zapytał jeden z mężczyzn.

Podeszłam bliżej do postaci i mrużąc oczy przyjrzałam się im lepiej. Rozpoznałam dwie znajome twarze - Janka i Tadeusza.

- Co Wy tutaj robicie? - zapytałam, podnosząc do góry brew.

- Wyznajeny powiedzenie 'Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje'. - zaśmiał się Rudy.

Westchnęłam ciężko i złożywszy ręce na piersi, oddaliłam się od rozmówców. Znajdowałam się już na skwerze w pobliżu miejsca pracy, gdy niespodziewanie do mojej wędrówki dołączył się Janek. Próbowałam ignorować tą natrętną obecność, lecz wzrok mimowolnie uciekał na jego rozpromienioną twarz. Parę chwil później stanęłam przed drzwiami ze szklanym witrażem i próbowałam impulsywnie wsunąć do nich mosiężny klucz. Rozbawiony chłopak stał tylko oparty o budynek, przyglądając się moim nieudolnym próbom. W końcu udało mi się rozpracować zamek. Kwiatową woń wyczuwało się od samego progu, co opatuliło mnie swoją błogością. Harcerz wszedł do środka od razu po mnie i począł oglądać morze kwiatów, rozlegające się na drewnianych półkach.

- Zdecydujesz się na coś jeszcze dziś? - zapytałam z lekkim uśmiechem.

- Już zdecydowałem. - powiedział stanowczo , wskazując na ostatnią, intensywnie czerwoną różę.

- Można wiedzieć dla kogo taki godny podziwu kwiat?

- Dla najpiękniejszej kobiety jaką znam. - odparł i zostawiając na ladzie dwadzieścia złotych polskich, wyszedł z pomieszczenia.

Czułam niedosyt odnośnie odpowiedzi młodzieńca, lecz nie zaprzątając sobie tym głowy, zabrałam się do roboty. Nie wiedząc kiedy, czas mojej zmiany dobiegał końca. Zarzuciłam więc na ramiona cienki, wełniany sweter i udałam się w stronę wyjścia. Zeszłam po murowanych schodkach na chodnik i ujrzałam biegnącą Anię. Przez prędkość biegu potykała się o własne nogi, lecz nie odpuszczała.

- Klaudia! Tam stoi Heinrich z bukietem maków! - wykrzyczała zdyszana.

- I co w związku z tym? - przekręciłam oczami.

- Na pewno czeka na Ciebie, aby w końcu wyznać Ci miłość! - odrzekła z euforią.

- Aniu , ile razy mam Ci jeszcze powtarzać - To, że często odwiedza mój zakład pracy , wcale nie oznacza , iż stracił dla mnie głowę! - oznajmiłam, zgaszając tym samym entuzjazm koleżanki.

Przeszłam parę metrów i spotkałam chłopaka z opowiadań przyjaciółki. Przyodziany w dostojny kubrak, siedział ze spuszczoną głową na skraju krawężnika.

- Heinrich? - jęknęłam cicho.

Mężczyzna unióśł delikatnie twarz w górę i na mój widok gwałtownie wstał, strzepując kurz z ubrania.

- Stało się coś? - dodałam, kładząc dłoń na jego barku.

- Kobieta mojego serca właśnie mi je złamała. - odrzekł ze sztucznym uśmiechem.

- Przykro mi.. - odpowiedziałam.

Chłopak beznamiętnie spojrzał się na trzymaną w ręku wiązankę i wręczył mi ją, mówiąc :

- Chociaż będą w dobrych rękach.

Objęłam delikatnie ramiona rozmówcy i zza jego pleców dojrzałam lgnącego energicznym krokiem Janka. Wielce przykuł moją uwagę, więc postanowiłam sprawdzić powód jego obecności w tamtym miejscu.

- Czas na mnie.. - oznajmiłam i podążyłam za śladem Rudego.

Na ulicznym bruku ujrzałam zgniecioną różę, która straciła już wcześniejszy blask. Wyglądała zupełnie jak ta, którą ówcześniej sprzedałam chłopakowi.

- Może ten kwiat miał być dla mnie? - wymamrotałam pod nosem, próbując pozbierać pozbawione wigoru płatki.

- Nie, to nie możliwe.. - dodałam w myślach i udałam się do wynajmowanej izby.

........................................................................
Miało być 20 marca, ale jakoś tak wyszło.. 🤷❤️

Miłość dawnych lat || Kamienie na Szaniec Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz