Rozdział Dziewiąty (02.04.1943)

1.2K 54 3
                                    

Podpierając się o murek przepełniony od konspiracyjnych rysunków, wpatrywałam się w płynącą wraz z prądem, przejrzystą wodę. Wiatr rozwiewał moje bujne włosy, a w moich oczach można było dostrzec szklane łzy. Nieoczekiwanie do mego nostalgicznego aktu przystąpił również znany mi już Krzysiek Baczyński. Stanął przy mnie, zakładając ręce na piersi i rzekł :

- Stało się coś?

- Nie.. - odpowiedziałam pół głosem

- Kogo jak kogo, ale mnie nie oszukasz - oznajmił - Mów co się dzieje.

Po krótkim czasie się przełamałam. Powiedziałam mu o wszystkim, co tłumiłam gdzieś w głębi siebie. Widziałam, że z rozpromienionej twarzy rozmówcy, powoli schodzi entuzjazm. Wysłuchawszy tych skrytych oskarżeń świata o moje nieszczęście, współtowarzysz objął mnie, gładząc czule po plecach.

- Jeszcze się ułoży.. Obiecuję..

- On jest miłością mojego życia.. nie może ode mnie odejść - wydukałam przez łzy.

- Muszę już wracać do mieszkania. Chociaż, nie. Nie, nie, nie... We wszystkim tam widzę jego twarz.

- Chyba nie będziesz błąkała się sama po mieście. Wiesz przecież, że jest to niebezpieczne o tej porze, a zwłaszcza dla tak atrakcyjnej młodej kobiety jak Ty. Nawet nie chcę..

- Dobrze. - przerwałam. - Pójdę, tylko nie praw mi morałów jak..jak.. Janek.. - wraz  z wypowiedzeniem jego imienia, poczułam dziwne ukłucie w sercu.

- Janek się o Ciebie martwi, ja również, więc pozwól, że Cię odprowadzę.

W jego oczach ujrzałam pokłady wielkiej troski i bez namysłu, zgodziłam się . Całą drogę spędziliśmy w milczeniu, a gdy byliśmy już przed drzwiami od izdebki Krzysztof stwierdził :

- Piękna Panna daleka od jakiegokolwiek zagrożenia, dlatego moja robota dobiega ku końcowi.- Dobranoc. - pożegnał się, po czym odwrócił się na pięcie.

-Czekaj - rozkazałam- Wejdziesz na chwilę?..

Młodzieniec nie miał serca mi odmówić i przystał na mej propozycji. Zsunęłam z siebie skórzany płaszcz i bezcelowo udałam się do sypialni. Mężczyzna  podążył za mną i wraz z wejściem do pomieszczenia, usiadł na fotelu przy oknie.  Podeszłam do drewnianego stolika, na którym stał wazon z lekko uschniętymi już, czerwonymi makami.

- Dostałam je tydzień temu od Janka... - wyznałam z pół uśmiechem na twarzy - Tak bardzo mi go brakuje... Jego głosu, dotyku.. - spoczęłam na skraju łóżka wśród stosu zużytych chusteczek i oparłam głowę o ręce. Krzysiek bezzwłocznie dosiadł się do mnie, a ja podnosząc swój wzrok, powiedziałam zdesperowana:

- Bądź dla mnie taki jak Jaś.. proszę..
Mężczyzna zmarszczył czoło i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz chwilę później je zamknął. Bez pytania, pojęłam jego rękę i położyłam ją na swoim karku, po czym pogładziłam swoją zgrabną dłonią jego policzek.

-Pójdę już .. - odrzekł chłopak, odtrącając mój dotyk, po czym wyszedł z pokoju.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie co zrobiłam, a wyrzuty sumienia nie dawały mi zasnąć, aż do bladego świtu.

........................................................................
Wracam.. Dużo się pozmieniało, ale naprawdę tego potrzebuję.

Miłość dawnych lat || Kamienie na Szaniec Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz