Siedziałam z naburmuszoną miną na skórzanym fotelu samochodu, czując coraz to większe zdenerwowanie, widząc głupi uśmieszek Andreasa na twarzy. Wypuściłam głośno powietrze z ust i odwróciłam twarz w kierunku szyby.
-Nie rozumiem dlaczego jesteś zła. -Powiedział, próbując być poważnym, jednak czułam, że ledwo powstrzymywał śmiech. Przewróciłam oczami i nadal udawałam, że podziwiam krajobraz za oknem, w rzeczywistości ani trochę nie mogłam się na nim skupić, bo ciągle byłam zła. -Przecież zrobiłem jak chciałaś. -Rzucił, kręcąc głową. Pewnie zastanawiał się czy w jego życiu nastąpi kiedyś taki moment, w którym zrozumie choć trochę kobiety.
-Odczep się. -Syknęłam przez zęby, zaciskając dłoń w pięść na materiale mojego białego swetra.
-Daj spokój. -Machnął ręką, nadal był skupiony na drodze, a na jego twarzy gościł delikatny uśmiech. Zastanawiałam się jakim cudem mógł być taki spokojny w momencie kiedy ja zaliczyłam taka gafę. -To tylko dodatkowe półtora godziny drogi, świat się nie zawalił. -Położył rękę na moim kolanie, co nieco uspokoiło emocje, które mi towarzyszyły.
-Przepraszam, nie chciałam żebyś się przeze mnie spóźnił. -Powiedziałam cicho, czując narastające poczucie winy, które pojawiło się tuż po złości. Zawiesiłam wzrok na swoich dłoniach, chcąc zapaść się pod ziemię. -Więcej mnie nie słuchaj. -Chłopak roześmiał się. Byłam mu bardzo wdzięczna, że mimo tego, iż pomyliłam drogę, kiedy spał, nie krzyczał na mnie, ani nawet przez chwilę się nie zdenerwował. Od razu za to kazał mi się przesiąść na miejsce pasażera, mówiąc że na pewno jestem zmęczona i to moja kolej na sen, a on już dalej pojedzie sam.
-Nigdy? -Powiedział, robiąc zabawny ruch brwiami. Chciałam pokiwać głowa w odpowiedzi, ale zdałam sobie sprawę jak bardzo wyszło by to na moja niekorzyść.
-Nie wiem, czasem jestem głupia. -Zrobiłam smutną minę i oparłam głowę o szybę, czując się strasznie źle z tym jak wielką sierotą jestem.
-Jesteś, ale czasem jesteś też kochana. -Puścił mi oczko i trochę poprawił mi tym humor. Co z nim dzisiaj było nie tak? Ciągle był zadowolony i nie mam pojęcia co musiałabym zrobić, żeby to się zmieniło. Przymknęłam oczy, myśląc sobie, że całkiem fajnie jest mieć przy sobie takiego uroczego i uśmiechniętego Andreasa. Zagłębiłam się na tyle w moich myślach, że po dłuższej chwili odpłynęłam do krainy snu.
***
-Jesteś chujem. -Krzyknął Andreas Wank, na tyle głośno, że byłam w stanie dokładnie usłyszeć jego słowa. Później jeszcze raz wykrzyknął to zdanie, a na koniec jeszcze przeliterował ostatnie jego słowo z taką samą ekscytacją jak na początku. Zmarszczyłam brwi i ziewnęłam, niezadowolona z przerwania mi oglądania jakiegoś głupiego teleturnieju.
-Zamknij się, bo jeszcze Rosaline nas usłyszy. -Słowa mojego chłopaka spowodowały, że strasznie zainteresowała mnie ich wymiana zdań. Zdziwiło mnie, że może być coś takiego co przede mną ukrywają. Obawiałam się, że chcą wykręcić mi jakiegoś psikusa i już pożałowałam, że zgodziłam się na ten wyjazd.
-Stary ona oszaleje jak się dowie. -Ruszyłam w kierunku łazienki, w której siedziało dwóch chłopaków. I o ile nie dziwił mnie fakt, że na swoje spotkanie wybrali tak głupie pomieszczenie, to bardziej to, że siedzieli oboje w wannie z szerokimi uśmiechami. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem, kiedy zaglądałam przez niedomknięte drzwi. -A myślałem, że to ja jestem miłością twojego życia. -Sapnął Wank, robiąc przy tym zawiedzioną minę. Natomiast blondyn zamiast pocieszyć swojego przyjaciela to jeszcze przyłożył mu z otwartej dłoni w łeb.
-Jesteście popieprzeni. -Roześmiałam się, widząc ich zdziwione miny, kiedy mnie zauważyli.
-Jak długo tutaj stoisz? -Zapytał młodszy, przełykając nerwowo ślinę. Wzruszyłam ramionami, ciekawa co mają mi do powiedzenia.
CZYTASZ
Lost in love 2 //ANDREAS WELLINGER
FanfictionOd kiedy Rose utraciła ukochaną matkę nie jest już tą samą osobą. Nie jest to ta sama uśmiechnięta dziewczyna jaką udało nam się poznać. Wraz z odejściem mamy brunetka musi zmierzyć się z ciężką depresją, przeprowadzką oraz ponownym spotkaniem z prz...