1.2K 138 11
                                    

CHAPTER 3.

𝓈𝑜 𝒻𝒶𝓇 𝒶𝓌𝒶𝓎.

—Czemu jesteś tak szybko tutaj?— pyta Namjoon, obejmując szybko Jimina w pasie i sadzając go na swoim kolanie— Myślałem, że masz lekcje do szesnastej i mam po ciebie przyjechać. 

—Taehyung źle się czuł i poszedłem, żeby go odprowadzić go do domu— oznajmia, patrząc na swojego chłopaka

—Co do kurwy?— Jeongguk odzywa się pierwszy raz, od kiedy dołączył do swoich przyjaciół— O czym ty mówisz i dlaczego ja o niczym nie wiem?

—Przecież specjalnie wlekłem się tutaj busem, żeby ci o tym powiedzieć, hyung— Jimin patrzy na niego niezrozumiale

—Co mu jest?— pyta starszy, łapiąc za swoją skórzaną kurtkę

—Leciała mu krew z nosa i był wymęczony. Raz zwymiotował. 

Jeongguk nie komentuje słów najmłodszego. Szybko żegna się ze swoimi przyjaciółmi, oddając niedokończonego papierosa swojemu ulubionemu hyungowi, który wstaje z kolan Hoseoka, mrucząc, iż odprowadzi go do motoru. 

—Uważaj na siebie, Guk— mówi Yoongi, a Jeon przytakuje, zakładając kask na swoją głowę

—Będę. Ty też, Yoongi-hyung. 

Starszy uśmiecha się i przepuszcza młodszego, by ten mógł przejechać obok niego. Patrzy na posturę Jeongguka i jest naprawdę szczęśliwy. 

I mimo iż Jeongguk ciągle zaprzecza, iż jest zakochany w Taehyungu i myśli, że to osoba na całe życie, to i tak Yoongi wie swoje. 

𝓈𝑜 𝒻𝒶𝓇 𝒶𝓌𝒶𝓎.

—Ja do Taehyunga. 

—Oczywiście, że do Taehyunga— mruczy staruszek, przepuszczając Jeona w drzwiach— Ten mały smarkacz dzisiaj tylko grzeje dupę w łóżku, bo wymyślił sobie jakąś chorobę, przyrzekam, jeśli usłyszę lub zobaczę, że odciągasz go od nauki, zabiję cię. 

Jeongguk stara się nie przekręcić swoich oczu. Jest zażenowany postawą dziadka Taehyunga, ale nie powie tego na głos, bo boi się, że straci w oczach swojego chłopaka, który naprawdę jest wdzięczny mężczyźnie za przetrzymanie jego i Seokjina po wypadku rodziców. 

Czarnowłosy puka cicho w drzwi pokoju Taehyunga, a słysząc ciche zaproszenie, wchodzi do pomieszczenia. Na widok swojego kochania, zwiniętego w koc i siedzącego przy biurku nad nierozwiązanymi zadaniami z matematyki, wkurwia się. Poważnie wkurwia się, bo na pierwszy rzut oka widzi, jak chłopak męczy się i ledwo daje radę. Patrzy w oczy młodszego i widzi łzy, które nie są spowodowane uczuciami lub zranieniem - są spowodowane zmęczeniem i widoczną chorobą Tae. 

—Słoneczko, chodź do mnie. 

Taehyung patrzy na niego, jak na zbawienie. Nikomu nie przyznałby, że męczy się, bo wiedziałby za kogo uważaliby go. Nie chciał być uznawany za nieroba i osobę, która tylko żeruje na bogatym tyłku swoich dziadków, chciał ich zadowolić i opuścić Naju tak, jak Seokjin zrobił to dwa lata temu. Chciał być dumą dla dziadków, chciał odwdzięczyć się im za to, że byli dla niego i Seokjina tacy dobrzy przez tyle lat.

A byli?

Młodszy wstaje z siedzenia i chwiejnym krokiem udaje się w stronę Jeongguka. Siada na jego kolanach okrakiem i uśmiecha się lekko, gdy czuje silne ramiona Guka, obejmujące go w pasie. Tęsknił za nim, ale wiedział, że dziadkowie nie byliby zadowoleni, gdyby wiedzieli, że ich wnuk zamiast uczyć się, wychodzi z jakąś pokraką, która jest tylko uznawana przez społeczeństwo dzięki bogatym i wpływowym rodzicom. 

—Tęskniłem za tobą, pysiu. 

—Ja za tobą też, Guk.

Jednak chwilę później, wstaje szybkim ruchem z kolan swojego chłopaka i biegnie w stronę swojej łazienki, szybko opróżniając swój żołądek. Guk wstaje za nim i klęka koło Kima, obejmując go ramieniem. Gdy młodszy kończy wymiotować, starszy pomaga mu wstać i sadza go na oparciu od wanny. Przyciąga głowę Taehyunga do swojej piersi i pozwala, by ten wypłakał się z powodu wycieńczenia. Całuje jego czoło, policzki i nos, nie przejmując się przykrym zapachem. Wyciera łzy z jego policzków i pomaga, gdy ten chce umyć zęby. Czeka, aż młodszy zrobi to, co chciał i kieruje go do łóżka, gdzie kładzie go do łóżka. Przykrywa go szczelnie kołdrą wiedząc, że jest zimno, a Taehyung jest szczególnie podatny na mróz. 

—Połóż się koło mnie— młodszy prosi go, a Guk przytakuje szybko 

Przednio kieruje się jednak do drzwi do pokoju i zamyka je na klucz, by nikt nie mógł przeszkodzić im. Szybko kładzie się koło Taehyunga i obejmuje go ramieniem, dociskając swój tors do jego lekko spoconych pleców. Całuje zagłębienie szyi Tae i dmucha w miejsce pocałunku zimnym powietrzem sprawiając, iż młodszy cicho chichota. Guk uśmiecha się dumny i przykłada głowę bliżej szyi młodszego, by móc choć przez chwilę powąchać ładny zapach jego skóry. 

—Co się z tobą dzieje, kochanie?— pyta, a czując, jak mięśnie Taehyunga napinają się, marszczy brwi 

—Ja... Nic się nie dzieje. Po prostu źle się czuję. 

Jeongguk zamyka na chwilę oczy. Tak bardzo, jak kocha Taehyunga, tak bardzo nienawidzi kłamstw z jego strony. Są razem dwa lata, a mimo to, Kim nie potrafi mu zaufać, co boli go bardziej, niż cokolwiek innego. 

—Rozmawialiśmy już o tym, Taehyung...

—Wiem, Jeonggukie, ale ja... Ja po prostu boję się przed Suneungiem. Bardzo. 

—Pysiu, przecież jesteś bardzo zdolny, nie znam nikogo inteligentniejszego od ciebie, poradzisz sobie z palcem w nosie...

—Dziękuję, że we mnie wierzysz— uśmiecha się, a Guk całuje go w policzek

—Będę w ciebie wierzył zawsze, przecież wiesz, że masz we mnie wsparcie. 

—Guk, powiedz to— starszy słyszy po chwili ciszy

—Ale co?— pyta niezrozumiale 

—Wiesz co. Powiedz to, co mówisz mi tylko wtedy, gdy się kochamy. 

Serce Jeongguka niebezpiecznie ściska się. 

—Kocham cię. 

—Ja ciebie też, Guk, ja ciebie też. 

Młodszy wtula się mocniej w swojego chłopaka i pozwala starszemu, by włożył ręce pod jego bluzę. Na jego ciele pojawia się stado dreszczy i nie może poradzić nic na to, że uśmiecha się lekko z powodu miłego uczucia. Uwielbia, jak Jeongguk mówi mu, że go kocha, a nie robi tego często, zważając na wielkość swoich słów. Mimo to, Taehyung wie, że Jeon go kocha. Gdyby tego nie robił, czy byliby ze sobą dwa lata? Czy odnajdywaliby w swoich duszach cząstki siebie? Czy byliby w tym miejscu, w jakim są teraz?

—Dzwonił Seokjin. 

—Tak?— Guk patrzy na niego z podniesionymi kącikami ust— I co ci mówił? Właśnie, on jest lekarzem, może powinieneś skontaktować się z nim, powinien wiedzieć co ci jest, skoro ciągle krwawisz z nosa i wymiotujesz. Naprawdę się o ciebie martwię, pysiu. 

—Tak, pytałem go. 

—I co ci powiedział?— starszy odwraca w swoją stronę Taehyunga, by móc popatrzeć na niego— Hej, co się dzieje, skarbie, dlaczego płaczesz? Taehyung?

Tak po prostu, znikąd, młodszy zaczyna płakać. Łzy jakby same napływają mu do oczu, jakby same też opuszczają je. Guk czuje ucisk w sercu i momentalnie zmienia pozycję, by zawisnąć nad swoim zdruzgotanym chłopakiem. 

—Taehyungie, co się dzieje? Musisz do mnie mówić, żebym mógł ci pomóc, wiesz? Rozmawiaj ze mną.

Taehyung przełyka głośno ślinę. Trze swoje policzki z nadmiarem łez i patrzy pustym wzrokiem w stronę swojego chłopaka. 

—Seokjin powiedział mi, że mogę być w ciąży. Odpowiedziałem mu, że nie ma szans, bo używasz prezerwatyw. I zgadnij kto miał rację, Jeongguk. 



so far away. ggutaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz